sobota, 31 października 2009

Konferencja "Katyń i Stan wojenny w Polsce"- 07.11.09r. Płock

Płocka Wspólnota Samorządowa
serdecznie zaprasza
na konferencję „Katyń i Stan wojenny w Polsce”
która odbędzie się
7 listopada 2009r. (sobota) o godzinie 11:00
w Płocku w siedzibie Miejskiego Centrum ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi przy ulicy Misjonarskiej 22.

Prelegenci:

Stefan Melak – Przewodniczący Komitetu Katyńskiego
Temat: „Katyń-zaplanowane ludobójstwo”

Grzegorz Majchrzak –Instytut Pamięci Narodowej
Temat: „Stan wojenny w Polsce”

Organizatorzy:

Przewodniczący Wspólnoty Samorządowej Oddziału Powiatowego w Płocku – Krzysztof Pietrzak
Przewodnicząca Katolickiego Stow. „Civitas Christiana” w Płocku – Helena Kowalska
Prezes Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy „Mazowsze” w Płocku – Ignacy Sobczak

piątek, 30 października 2009

Kolejna ukraińsko- rosyjska „wojna gazowa”?


Coraz bliżej do końca 2009 roku, a coraz więcej niewiadomych w relacjach ukraińsko- rosyjskich w kwestii gazu. Bardzo realnym scenariuszem na początek 2010 roku wydaje się być kolejna „wojna gazowa”. A raczej jej ciąg dalszy. Bo to, że po przerwaniu dostaw gazu z Rosji na Ukrainę na początku tego roku, doszło do ich wznowienia, nie znaczy, że wszystko sobie wyjaśniono. Strona ukraińska była zmuszona porozumieć się, bo nie mogła sobie pozwolić na zbyt długie braki w dostawie tego surowca strategicznego. Ale i Rosja była pod presją. Zakręcając kurek do Kijowa, odcięła od gazu inne państwa europejskie. Co było sygnałem dla Europy, że Rosja wbrew swoim wcześniejszym zapowiedziom może wykorzystać dostawy gazu do walki politycznej i nie jest solidnym partnerem. Najboleśniej odczuły to kraje dla których ukraińskie rurociągi są jedyną drogą transportu rosyjskiego surowca, tj. Węgry, Słowacja, państwa bałkańskie.

O kolejnych problemach na linii Kijów- Moskwa pisałem już w połowie czerwca tego roku (Wojny gazowej ciąg dalszy). Głównym problemem są zakontraktowane ilości dostaw gazu na Ukrainę. Według dwustronnych umów ukraiński Naftogaz zobowiązał się do 2019 roku do zakupów na poziomie 41 mld metrów sześciennych rocznie. Ale już w tym roku zmniejszył swoje zakupy do 33 mld metrów sześciennych, a w rzeczywistości odbiera jeszcze mniej. Za nieodebrany gaz powinien zapłacić karę. Dotychczas rosyjski Gazprom pobiera opłaty jedynie za faktycznie dostarczony gaz, bez kar za niedobór. Ale jak zaznaczył zastępca przewodniczącego Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej Walerij Jaziew „myślę, to musi stać się przedmiotem rozpatrzenia. Dlatego być może, że 1 stycznia podejmiemy tę kwestię, i trzeba będzie płacić na nieodebrany gaz”.

To nie koniec planów ograniczania dostaw gazu z Rosji przez stronę ukraińską. 21 października rząd w Kijowie dyskutował o projekcie dalszego zmniejszenia zakupu gazu przez Naftogaz. Wszystko to w ramach zmniejszenia uzależnienia od Moskwy. Ukraiński koncern zamierza zmodernizować przepompownie gazu tak, aby zasilane były energią elektryczną z rodzimych elektrowni, a nie tak jak dotychczas rosyjskim gazem. W Kijowie liczą na pomoc europejskich instytucji finansowych, które miałyby wspomóc inwestycję kwotą rzędu 1,5 do 2 mld dolarów. Cała modernizacja pochłonąć ma ponad 2,5 mld dolarów.

Przejście z gazu na zasilanie prądem ma zmniejszyć zapotrzebowanie Ukrainy na gaz o co najmniej 6 mld metrów sześciennych. A to oznacza nie wywiązywanie się z umowy pod względem na zakontraktowane dostawy gazu, ale i zerwanie kolejnego z warunków umowy w sprawie stawek za tranzyt. Gdzie uzgodniono, że system przesyłu pracuje na gazie. Zapowiedzi krótko komentuje strona rosyjska, podkreślając, że jeśli zmieni się źródło zasilania, to i sposób ustalania cen musi się zmienić.

Czy w takim razie możemy spodziewać się kolejnej przerwy dostaw gazu z Rosji płynącego przez Ukrainę na początku przyszłego roku? Z jednej strony tak, bo relacje pomiędzy tymi państwami zaostrzają się coraz bardziej im bliżej jest końca roku. Oczywistym jest, że w Kijowie chcą prowadzić politykę która jest dla nich korzystna, ale nie mogą zapominać o umowach jakie podpisywali. Modernizacja przepompowni gazu, tak by były zasilane energią elektryczną, a nie przez rosyjski gaz może i jest dla nich opłacalna, ale wcześniej zobowiązali się do czego innego. Dlatego nie ma się co dziwić, że pomysł ten nie podoba się w Moskwie i z tego powodu chcą negocjacji umowy. W końcu gdy dojdzie do takiej zmiany to oni na tym stracą finansowo.

Z drugiej strony wcale nie musi dojść do powtórki sytuacji ze stycznia 2009 roku. Przynajmniej na razie, co innego za kilka lat. Wizerunek Rosji jako solidnego dostawcy został nadszarpnięty. Kolejne przerwy w dostawach będą tym bardziej negatywnie odbierane na zachodzie, któremu zależy na dobrych relacjach Kijowa z Moskwą, ale przede wszystkim na stałych, niezagrożonych dostawach surowca. Strona Rosyjska może straszyć swojego sąsiada, ale ostatecznie nie odcinać go od dostaw na początku przyszłego roku.

Federacja Rosyjska jest w trakcie realizacji dwóch dużych projektów gazowych. Na północy europy powstaje gazociąg Nord Stream z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, z ominięciem Białorusi i Polski. Na południu natomiast powstaje South Stream, którym paliwo ma popłynąć przez Morze Czarne i Bałkany do Europy Południowej, Środkowej i Zachodniej, z ominięciem Ukrainy. Jeśli dojdzie do ich realizacji, Moskwa będzie miała znacznie większe pole manewru. Będzie mogła zakręcić kurek czy to gazociągu jamajskiego czy Sojuz, bez tak drastycznego ograniczania dostaw na zachód. A wtedy już „spokojniej” będzie mogła rozmawiać czy to z Ukrainą czy Białorusią.

Nie bez znaczenia powstające gazociągi są dla państw basenu morza bałtyckiego, tj. Estonii, Łotwy, Litwy i Polski. Omijając Kijów i Mińsk, omijają również te państwa. Co jest dla nich równie dużym zagrożeniem. Owszem żyjemy w XXI wieku względnego spokoju, teoretycznie nikt nie mówi o żadnego rodzaju agresji, bo ciężko jest sobie wyobrazić by nagle doszło do wojny o znaczeniu militarnym. Ale trzeba też pamiętać, że w dzisiejszych czasach uprawia się inną politykę niż kilkadziesiąt lat temu. Rosja nie zaatakuje swoimi siłami zbrojnymi Ukrainy, Białorusi, Polski itd., bo to tak naprawdę nie przyniesie jej korzyści. Co innego to walka o wpływy, konstruowanie polityki zagranicznej w taki sposób by przy pomocy szantażu, sowich ludzi za granicą wpływać na politykę danego państwa i czerpać z tego korzyści.

Fikcją jest dla mnie lansowana wspólna polityka zagraniczna Unii Europejskiej, chociażby z tego powodu, że każde państwo ma swoje interesy, a te nie zawsze są zbieżne z sąsiadami. Dlatego pomysł przyłączenia się Polski do budowy gazociągu północnego uznaję za niedorzeczny. Rura przez którą ma płynąć gaz po dnie morza bałtyckiego nie leży w naszym interesie i nie powinno nikogo to dziwić, że w Polsce są osoby które starają się przeszkodzić w jego budowie, obawiając się szantażu gazowego. Natomiast strona rosyjska twierdzi, że leży on w ich interesie i chce jego budowy. W celu zapewnienia stałych, nieprzerywalnych dostaw dla zachodu, obawiając się niestabilnych stosunków z państwami wschodniej europy. Jak najbardziej jestem za wzajemną współpracą i życzliwymi relacjami międzypaństwowymi, niezależnie czy mówimy tutaj o Rosji, Niemczech, Ukrainie itd., ale mam tu namyśli relacje oparte na rozsądku, a nie na krótkowzrocznym poleganiu na zapewnieniach którejkolwiek ze stron co do ich dobrych chęci.

Źródło: zaxid.net, rp.pl, wnp.p

Tekst mojego autorstwa ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/

czwartek, 29 października 2009

Wernisaż fotogramów z PE

W imieniu Pani Ewy Tomaszewskiej serdecznie zapraszam do udziału w wernisażu fotogramów z Parlamentu Europejskiego, który odbędzie się w warszawskim oddziale Związku Polskich Artystów Plastyków, przy ul. Mazowieckiej 11a, 9 listopada br o godz. 18.00.

Zapraszamy!

środa, 28 października 2009

Relacja z koncertu jazzowego w Płocku


Płocka Wspólnota Samorządowa zorganizowała drugi koncert z cyklu Płocką Jesień Jazzowa w dniu 22 października o godzinie 19.30 w Pubie „Czarny Kot” w Płocku przy ul. Stary Rynek 25. Był to recital trio jazzowego w składzie: Alicja Cech (głos), Armen „Greg” Grigoryan (głos) oraz Jacek Subociałło – fortepian. Usłyszeliśmy najbardziej znane kompozycje z pogranicza jazzu, bluesa i popu „okraszone” szczyptą rock&rolla – a wszystko to w doskonałym wykonaniu oraz w autorskich aranżacjach. Artyści nawiązali do stylu takich wykonawców jak: Frank Sinatra, Tony Benett, Diana Krall czy Manhattan Transfer.

Był to niecodzienny pomysł na aktywizację środowiska, nie tylko członków i sympatyków Wspólnoty Samorządowej, ale wszystkich wrażliwych społecznie i chętnych do działania obywateli Płocka. Na imprezę przybyło wiele gości, zwłaszcza młodzieży z Płocka, która z wielkim zainteresowaniem słuchała koncertu. W czasie imprezy goście rozmawiali z członkami naszego Stowarzyszania o aktualnych problemach miasta i programie działania naszego Stowarzyszenia. W trakcie koncertu rozdawane były ulotki, książki i udzielano informacji dot. działalności Wspólnoty Samorządowej, a także wzajemna wymiana kontaktów.

sobota, 24 października 2009

Sposób na korki w mieście.


Radni stolicy Republiki Czeskiej zatwierdzili w tym tygodniu projekt ograniczający wjazd do centrum Pragi. Kierowcy którzy będą chcieli się poruszać swoimi autami po centrum miasta będą musieli zapłacić 120 czeskich koron, czyli ok. 4,5 euro. Ale opłaty będą obowiązywać dopiero od 2015 roku. Opłaty nie będą obowiązywać w weekendy i święta. Wszystko to by odkorkować centrum Pragi. Zdaniem praskiego magistratu wprowadzony system może ograniczyć ruch w granicach centrum do 30 proc. Podobne opłaty obowiązują już w Londynie. Za wjazd do centrum, od poniedziałku do piątku w godzinach od 7 do 18:30, musimy uiścić opłatę w wysokości 8 funtów. Jest to opłata za cały dzień. System obowiązuje już od 2003 roku.

W Warszawie system taki nie obowiązuje, ale wszyscy stołeczni kierowcy doskonale wiedzą o tzw. strefie płatnego parkowania, która jest sukcesywnie powiększana. Są buspasy i parkingi „Parkuj i Jedz”. Wszystko to by odciążyć centrum. Co prawda nie wszystkie pomysły na ograniczenie ruchu w centrum miasta spotykają się z aprobatą mieszkańców, ale nie ma co ukrywać, z roku na rok jest coraz gorzej. Dlatego trzeba wprowadzać w dalszym ciągu nowe rozporządzenia. W Warszawie też trzeba będzie na poważnie rozważyć pomysł wprowadzenia opłat za sam wjazd do centrum. Oczywiście konieczność uiszczania kolejnych opłat może nam się nie spodobać. Ale patrząc na to z drugiej strony, jeśli udałoby się w znaczny sposób odkorkować warszawę, to zdecydowanie mniej wydawałoby się na benzynę.

Fot: rdc.pl

piątek, 23 października 2009

XXI Bieg Niepodległości



Stowarzyszenie Wspólnota Mazowiecka bierze czynny udział w tegorocznym Biegu Niepodległości, który odbędzie się w Warszawie 11 listopada o godz 12.

Zapraszamy wszystkich członków, sympatyków WSWM do wspólnego startu. Informacje o samym biegu znajdą Państwo na stronie www.biegniepodleglosci.com. Tam również mogą dokonać Państwo rejestracji. Prosimy o wpisanie w formularzu internetowym (http://wosir.waw.pl/bn2009/), w rubryce „Przynależność klubowa” hasła: „Wspólnota Samorządowa Województwa Mazowieckiego”. Po dokonaniu zgłoszenia prosimy o przesłanie wiadomości z informacją, że zgłosili się Państwo do biegu, na adres email naszego biura (biuro@wswm.org.pl).

Fragment regulaminu biegu:

Zapisy i wpłaty przez internet na stronie http://www.wosir.waw.pl lub http://www.biegniepodleglosci.com w dniach 15 października – 6 listopada na konto 83 1030 1508 0000 0005 5084 6055. Osoby korzystające z zapisu na stronie zobowiązane są do opłaty startowej w terminie 3 dni od zgłoszenia. Po przekroczeniu tego terminu zgłoszenie zostanie usunięte z bazy danych. Ostatecznym dniem wpłat przy zapisach internetowych jest dzień 06.11.2009.”

Zapraszamy do wspólnego biegania!!!

czwartek, 22 października 2009

Polska „plus” Dorn



Jeszcze kilka dni temu czytałem, że Ludwik Dorn ma w planach założenie własnej partii. Wczoraj okazało się, że wstąpił do koła poselskiego Polska XXI. A właściwie to już do koła Polska Plus, bo od środy nie tylko powiększyło się jego grono, ale i zmieniła nazwa. Oprócz Dorna, do Polski Plus dołączyli posłowie Jacek Tomczak i Jan Filip Libicki. Od tej pory koło liczy dziewięciu posłów (Lucjan Karasiewicz, Piotr Krzywicki, Jerzy Polaczek, Jarosław Sellin, Kazimierz M. Ujazdowski, Andrzej Walkowiak, plus trzech posłów wymienionych wyżej), by przekształcić się w klub poselski potrzebnych jest jeszcze 6 posłów.

Nowe ugrupowanie chce się przeciwstawić jałowym sporom dwóch największych partii: PO i PiS. Chcemy na miarę tych sił, jakie ma koło, przeciwstawić się temu, przedstawiając politycznie ważkie i gorące inicjatywy, argumentowane merytorycznie - deklarował na konferencji prasowej w Sejmie Ludwik Dorn.

Powstanie, a raczej przekształcenie się, klubu Polska XXI w Polska Plus nie nazwałbym nową inicjatywą polityczną, jak to zostało ogłoszone na konferencji prasowej. Ponieważ głoszone postulaty przez to środowisko nie zmieniają się. Ale bez wątpienia ugrupowanie to może z biegiem czasu nabierać na sile i w przyszłości odgrywać bardziej znaczącą rolę na polskiej scenie politycznej. Atutem przemawiającym za jest fakt, iż mają swoich przedstawicieli w parlamencie. Przez co ich głos jest donioślejszy, bardziej zauważalny.

Istotnym elementem będzie to czy politykom którzy ze sobą współpracują w ramach Polski Plus uda się pogodzić własne ambicje, czy nie dojdzie do nieporozumień. Ludwik Dorn zapowiadał, że chce założyć własną partię, a teraz przyłączył się do już istniejącego ugrupowania. Teraz będzie musiał się liczyć też ze zdaniem innych.

Polska Plus ma być alternatywą dla wyborców mających dość zarówno Prawa i Sprawiedliwości jak i Platformy Obywatelskiej. Alternatywą dla wyborców, ale i nie tylko. Ma być miejscem do którego będą imigrować kolejni niezadowoleni posłowie. Przede wszystkim będzie przyciągać dezerterów z PiS. Ale i dla polityków PO znajdzie się tam miejsce, rozmowy z niektórymi były już podobno prowadzone. Koło poselskie ma w planach przekształcić się w klub, a jak wcześniej wspominałem, by tak się stało potrzeba 15 posłów.

Do pierwszego poważnego sprawdzianu został jeszcze około rok czasu, tj. do wyborów samorządowych w 2010 roku. A właśnie największe szanse dla Polski Plus na odniesienie sukcesu przewidywał bym przede wszystkim w wyborach lokalnych, a nie parlamentarnych, nie wspominając już o europejskich. Z kilku powodów może tak się stać. To właśnie na szczeblach lokalnych społeczeństwo ma dość tzw. partyjnego klucza, z góry narzuconych rozwiązań, bez uwzględniania lokalnych potrzeb. Ugrupowanie to jest rozpoznawalne wśród lokalnych samorządowców i cieszy się dużym uznaniem. Tak przynajmniej jest na Mazowszu, w województwie które jest mi najbliższe.

Decyzję Dorna o przystąpieniu do Polski Plus oceniam pozytywnie, jeśli chodzi o wzmocnienie polskiej prawicy. Z tego względu, że nie potrzeba jej kolejnych podziałów, kolejnych ugrupowań, które tak naprawdę nie odegrają znaczącej roli na scenie politycznej, a tylko podzielą między siebie głosy. Sam Dorn też może być zadowolony, w końcu stanął na czele koła poselskiego. Polska XXI to ruch obywatelski który już od dłuższego czasu buduje swoją markę, jest rozpoznawalny, natomiast ewentualna nowa partia Dorna musiałaby zaczynać od zera. A na to potrzeba i dużych pieniędzy i dużego grona chętnych do pracy ludzi. Przychodząc do Polski Plus Dorna ma już zaplecze, a i samo ugrupowanie zyskuje nową powszechnie rozpoznawalną postać.

Fot.: http://g.gazetaprawna.pl/p/_wspolne/pliki/36000/dorn_36434.jpg

Tekst mojego autorstwa ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/

wtorek, 20 października 2009

Co dalej z Gazociągiem Północnym?

Jak podaje kopenhaski dziennik „Politiken” Dania ma dzisiaj wyrazić zgodę na budowę Gazociągu Północnego przez swoje wody terytorialne. Duński dziennik powołuje się na źródła w państwowym Zarządzie Energetyki. Do tej pory wstrzymywali się przed podjęciem decyzji, argumentując swoje stanowisko obawami o środowisko naturalne morza bałtyckiego. Teraz ma być podjęta pozytywna decyzja dla budowy projektu po dnie morza, a środowisko okazało się zdaniem duńskich ekspertów niezagrożone. Pytanie tylko czy faktycznie tak jest, czy wpływ na taką decyzję miały naciski ze strony rosyjskiej, podpisana umowa na zwiększenie dostaw gazu pomiędzy duńskim koncernem energetycznym Dong Energi, a Gazpromem?

Jeśli faktycznie tak się stanie i Duńczycy zgodzą się na budowę gazociągu Nord Stream, zmniejszy się grono sojuszników Polski przeciwko budowie gazociągu. Warto przypomnieć, że obawy przeciwników to nie tylko względy ekologiczne. W gazociągu widzą również zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa narodowego, bezpieczeństwa energetycznego. Na razie gaz z Rosji na zachód płynie dwoma gazociągami przez Białoruś i Ukrainę. Wybudowanie trzeciego, zwiększy możliwość szantażu politycznego. Oczywiście w Moskwie z takimi stwierdzeniami się nie zgadzają. Ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że odcięcie gazu na Ukrainę na początku 2009 roku było podyktowane względami politycznymi. Gazociąg Północny pozwoli odciąć Europę wschodnią od dostaw gazu, bez całkowitego ograniczania dostaw dla zachodniej części kontynentu.

 
Polecam moje wcześniejsze teksty dotyczące Gazociągu Północnego:
Gazociąg Północny mimo wszystko?
Kolejny głos przeciwko Nord Stream.


Źródło, mapa: http://russia-media.ru/energy/images/nordstream_medium.jpg

poniedziałek, 19 października 2009

Koniec PZPN?


 
Organizatorzy bojkotu ostatniego meczu eliminacyjnego reprezentacji Polski w piłkę nożną z reprezentacją Słowacji postanowili zarejestrować Stowarzyszenie S.O.S. które będzie walczyć o uzdrowienie polskiej piłki. Bojkot odbił się szerokim echem i był skuteczny. Na trybunach, gdzie zazwyczaj na meczach reprezentacji zasiadał komplet 47 tysięcy kibiców, było niecałe 5 tysięcy.

Trzeba jedynie przyznać, że Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Pan Grzegorz Lato ma poczucie humoru. Gdy usłyszałem jak po meczu powiedział „Bojkot? Jaki bojkot? To warunki pogodowe sprawiły, że tak mało kibiców zasiadło na trybunach”, to ciężko było się powstrzymać od śmiechu.

Politycy nie potrafili nic zmienić w PZPN, mimo prób wprowadzania kuratora, ostatecznie dostali ostrzeżenie z UEFA i na tym skończyło. Czy uda się to kibicom? Zapraszam do udziału w ankiecie. „Czy przed Euro 2012 dojdzie do oczekiwanych zmian w PZPN?”


Więcej informacji o samej akcji kibiców znajdziecie na:
http://www.koniecpzpn.pl/
http://www.rp.pl/artykul/2,378891.html

Logo, źródło: efakt.pl

niedziela, 18 października 2009

Polska bez prawa do loterii wizowej do USA


Kolejny raz Polacy mogą zapomnieć o loterii wizowej na wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Nie zostaliśmy do niej dopuszczeni, bo polakom wydano ponad 50 tysięcy wiz imigracyjnych w ciągu ostatnich pięciu lat. Co automatycznie skreśla nas z listy biorących udział w loterii. Tak więc po raz kolejny nie będziemy brali udziału w losowaniu 55 tysięcy wiz pozwalających na legalne osiedlenie się i pracę w USA. Skoro przekroczyliśmy narzucony przez władze Stanów Zjednoczonych limit to nie możemy się dziwić, że nie zostaliśmy do loterii dopuszczeni. Ale przy tej okazji powraca po raz kolejny problem samych wiz.

Polska uważa się za bliskiego partnera USA. Poparcie i udział w misjach w Afganistanie, w Iraku, chęci budowy tarczy antyrakietowej, to tylko kilka dowodów potwierdzających jakim zaufaniem darzymy naszego amerykańskiego sojusznika. W szczególności mając na uwadze fakt, iż w zamian nie otrzymujemy wiele. Udział w misjach wojskowych miał przynieść nam dużo korzyści, jednak wielkich kontraktów na odbudowę Iraku, czy Afganistanu nie ma tylu ilu się na początku spodziewano. Największa korzyść to doświadczenie jakie zdobywa polska armia. Sprawę budowy tarczy w Polsce i w Czechach negocjowano całe miesiące, a jak się skończyło dobrze wiemy.

Polski lobbing na rzecz zniesienia wiz jest za słaby. Ale trzeba mieć też na uwadze to jakie jest podejście amerykańskich władz do naszego kraju. Owszem uważają nas za swojego solidnego partnera w rejonie środkowowschodniej europy, ale doskonale zdają sobie sprawę, że Polski nie stać na „obrażanie” się, postawienie sprawy jasno, albo wizy, rzeczywiste korzyści za współpracę, albo nie działamy razem. Niestety taka jest rzeczywistość. USA ma inne priorytety jeśli chodzi sojuszników. Polska co najwyżej znajduje się w drugiej kategorii partnerów, jak nie w trzeciej. Musimy o tym pamiętać, ale to nie znaczy że mamy wykonywać polecenia Waszyngtonu nic nie żądając w zamian.

Zdjęcie: istockphoto.com

Zebranie WSWM- 14.10.2009r.



14 października 2009 roku o godzinie 17:30 w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie odbyło się zebranie Zarządu i Przewodniczących oddziałów terenowych Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, w którym uczestniczyło przeszło 30 osób. Na specjalne zaproszenie Zarządu WSWM na spotkanie przybył Pan marszałek Maciej Płażyński, Prezes Stowarzyszenia Wspólnota Polska.

Podczas zebrania omówiono bieżącą działalność Stowarzyszenia, ze szczególnym zwróceniem uwagi na następujące kwestie:

- podsumowano ogólnopolską akcję samorządowców "Lato w Polsce", która miała na celu zorganizowanie wakacyjnego wypoczynku dla polskich dzieci z Białorusi. Mazowiecka Wspólnota Samorządowa poprzez swoich działaczy funkcjonujących w mazowieckim samorządzie, zorganizowała wypoczynek w wybranych miejscach województwa mazowieckiego: w Sochaczewie, Mławie, Radomiu, Wyszkowie, Legionowie, Gostyninie, Ostrołęce oraz w Markach;

- omówiono przygotowania do III konferencji programowej Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, której termin wyznaczono na 26 listopada na godz. 17:30, na warszawskiej Pradze. Tematyka spotkania: „EURO 2012 - a rozwój warszawskiej Pragi”;

- omówiono „Programu społecznego rozwoju postaw obywatelskich wśród młodzieży licealnej”, którego głównym celem jest aktywizacja młodzieży, wspieranie oddolnych inicjatyw obywatelskich oraz upowszechnianie idei samorządności wśród młodych ludzi;

- utworzenie Internetowego Forum Naprawy Małej Rzeczypospolitej. Forum ma stać się płaszczyzną porozumienia, wymiany informacji i udzielania eksperckiej pomocy mieszkańcom Mazowsza w sprawach, w których rodzą się problemy w zetknięciu z instytucjami samorządowymi;


W drugiej części spotkania Pan marszałek Maciej Płażyński przedstawił swój komentarz dotyczący obecnej sytuacji na polskiej scenie politycznej. Podkreślając, iż zbliżające się wybory samorządowe w 2010 roku są niespotykaną jak do tej pory szansą dla komitetów niepartyjnych. Zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i Platforma Obywatelska straciły zaufanie swoich wyborców. Jednocześnie odnosząc się do przyszłorocznych wyborów samorządowych Prezes Wspólnoty Polskiej wyraził przekonanie, że środowisko skupione wokół Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej będzie samorządowym liderem w województwie mazowieckim.

sobota, 17 października 2009

Polskie finanse w wydaniu extreme

Odważne założenia makroekonomiczne, oczekiwania na rekordowe wpływy z prywatyzacji, a przede wszystkim ogromna dziura budżetowa. To rzuca się w oczy w uchwalonym przez Radę Ministrów projekcie budżetu na 2010 rok. Dużo mówiło się o oszczędnościach, cięciach i dodatkowych wpływach, natomiast w rzeczywistości przyjęty dokument to ekspansywna polityka fiskalna w mocnym wydaniu.

Gospodarka taka jak nasza, wymaga podkręcania popytu wzmożonymi wydatkami państwa, zastanawiam się jednak czy te nakłady idą w dobrym kierunku? Deficyt sięgający choćby 10% PKB nie musi oznaczać katastrofy finansów publicznych, ale pod warunkiem, że jego powodem są długoterminowe inwestycje. Tymczasem kolejne ekipy lekceważą wydatki na cele rozwojowe, ich obcinane jest oczywiście mniej kosztowne w sensie poparcia społecznego niż np. redukowanie wsparcia socjalnego. Tymczasem dorzucanie do worka bez dna musi mieć swoje konsekwencje.

Dziura budżetowa nie 52 mld a nawet 82 mld złotych

Projekt budżetu przewiduje wydatki na poziomie nie większym niż 301 mld zł, wpływy do budżetu oszacowane zostały na co najmniej 249 mld zł, przewidywany deficyt to 52 mld zł. To niedobór wynikający z podliczenia samego budżetu, należałoby jeszcze doliczyć do tej kwoty wydatki pozabudżetowe, które także są dalekie od równowagi. Nowa ustawa o finansach publicznych dała ciekawy instrument „zamaskowania” rzeczywistych braków funduszy w państwowej kasie. Z krajowego budżetu wyodrębniony został budżet środków unijnych, pozwoli to na dokładniejszą kalkulację, zostaną w nim rozliczone dochody z unii i podlegające refundacji wydatki realizowane z tych środków. Deficyt budżetu „unijnego” to 15,3 mld zł, do tej pory ta wartość powiększała niedobór środków w budżecie, zatem deficyt liczony „starą” metodą to ok. 67,5 mld zł. Ekonomiści w obliczeniach idą dalej. Do podanej w projekcie kwoty doliczają ujemne saldo przychodów z prywatyzacji (13,3 mld zł) oraz ujemne saldo refinansowania zadań realizowanych z udziałem środków pochodzących z budżetu UE (0,9mld zł). Co daje sporo większą sumę 82, 1 mld zł, konieczną w rzeczywistości do pożyczenia.

Ambitnie planowanie przychodów z prywatyzacji

Najgorszą, jednak, wadą budżetu jest opieranie się na ryzykownych założeniach makroekonomicznych. Eksperci Business Center Club, na czele z profesorem Stanisławem Gomółką, za najbardziej kontrowersyjne założenie uważają prognozę utrzymania się inwestycji w środki trwałe na poziomie tegorocznym. Tymczasem, przedsiębiorcy myślą raczej o ostrożnej odbudowie zapasów. Spadek zysków i ograniczona dostępność kredytów raczej wróżą ograniczenie inwestycji. Tym bardziej, że maleje także stopień wykorzystania zdolności produkcyjnych. Optymistyczna prognoza dotycząca wzrostu eksportu także może okazać się przeszacowaną. Wkład eksportu na wzrost PKB może być mniejszy niż zakładany w przypadku silnego umocnienia złotówki, co z kolei podniesie udział importu w bilansie. I wreszcie wpływy do budżetu z prywatyzacji, bardzo odważne przypuszczenia zakładające wpływ rzędu nawet 30 mld zł. Ta kwota ma pokryć znaczną cześć wydatków, ale sprzedaż majątku na „siłę” i w pośpiechu zawsze budzi wątpliwości. A plan wydaje się ponad miarę ambitny, kiedy porównamy tegoroczne przychody z tego tytułu.

Z zaplanowanych na 2009 rok 12 mld zł udało się do końca września zgromadzić jedynie 3,7 mld zł. Na deser, inflacja rzędu 1%. Szacuje się, że inflacja na początku 2010 roku ma wynosić ok. 3%, później zapewne nastąpi spadek, ale jego dynamika musiałaby być wręcz szalona, by średnioroczna inflacja na koniec kształtowała się na poziomie 1%. Jednak, spadek wartości pieniądza wyższy niż zakładany powinien pomóc w realizacji budżetu, dlatego oparcie się na takiej prognozie może nie być przypadkowe.

Nowa ustawa o finansach publicznych

Przed katastrofą finansów publicznych ma nas uchronić nowa ustawa o finansach publicznych, z sierpnia tego roku. Przewiduje ona daleko idące konsekwencje przekroczenia progu ostrożnościowego 55% długu w stosunku do PKB. Na razie balansujemy niemalże na granicy. Niby zabezpieczenia są, ale jeśli faktycznie w przyszłym roku, czy może w jeszcze następnym osiągniemy dług publiczny powyżej tej granicy nie będzie wesoło. Obecnie rola deficytu w budżecie jest znacząca, kiedy przekroczymy próg ostrożnościowy, ustawa nakłada na rząd obowiązek zrównoważenia budżetu w następnym roku. Deficyt w szczególności może wystąpić, jednak dług w stosunku do PKB ma być niższy niż w poprzednim roku. Co jeszcze zafundują nam zabezpieczenia wynikające z ustawy? Między innymi zamrożenie pensji pracowników budżetówki oraz waloryzację rent i emerytur jedynie o wskaźnik inflacji. Myślę, że w którymś momencie musi być postawiona granica wzrostu zadłużenia państwa. Próg na poziomie 55% PKB został ustalony jeszcze w momencie, kiedy dług sięgał jedynie ok. 40 % PKB, teraz zbliżamy się niebezpiecznie, a jego przekroczenie odczujemy wszyscy.

Pamiętamy też o naszym członkostwie w UE, no i oczywiście o niedawnych obietnicach szybkiego euro. Dziś rok 2012 jako data wprowadzenia wspólnej waluty chyba wywołuje uśmiech, chociaż jeszcze rok temu wydawała się tak realna. Ale rok temu nie łamaliśmy kryteriów zbieżności ustalonych traktatem z Maastricht. Raport o konwergencji dotyczący stanu w 2007 roku jest jeszcze optymistyczny. Wielkość deficytu budżetowego wyniosła 2% PKB, natomiast dług publiczny 45,2 % PKB. Dziś kraj ponownie jest objęty procedurą nadmiernego deficytu. Polska nie wypełnia także założeń unijnego paktu stabilności i wzrostu, którego celem jest zobligowanie państw do prowadzenia odpowiedzialnej polityki fiskalnej. Za nie wypełnianie tych zobowiązań nie grożą nam sankcje finansowe, niemniej jednak w wyniku łamania postanowień Polska może utracić część środków przyznawanych przez Wspólnotę.

Zwiększamy deficyt na wydatki sztywne nie na inwestycje

Polska polityka fiskalna wymaga nieco odmiennego traktowania, nie można stawiać naszej gospodarki na równi z krajami starej Unii. W przypadku rynków „doganiających” resztę, mam na myśli rynki Europy Środkowo-Wschodniej, rozluźnienie finansów jest niemal niezbędne. Deficyt powinien pobudzać popyt, który z kolei napędza wzrost PKB. Zakładając, że gospodarka jest nakręcana zapotrzebowaniem konsumentów, w warunkach niepełnego wykorzystania zdolności produkcyjnych, restrykcyjna polityka budżetowa może być nawet szkodliwa. Naturalnym jest, że tempo wzrostu PKB jest wyższe niż w krajach najwyżej rozwiniętych, dlatego uważam, że kryterium fiskalne traktatu z Maastricht, formułowane, de facto, 18 lat temu, wymagające deficytu nie przekraczającego 3% PKB jest nieszczególnie korzystne dla rozwoju polskiej gospodarki. Niepokój budzi kierunek, w którym idzie zwiększanie deficytu.

Z całą pewnością nadmierne wydatki nie są uzasadniane jakimiś nadzwyczajnymi inwestycjami. Niedobory wynikają raczej z zapewniania przywilejów socjalnych, chociażby ogromnych i niedorzecznych dotacji dla FUS i KRUS. To dowód na zachowawcze działania kolejnych ekip rządzących. Zwiększanie przywilejów kolejnych grup społecznych i obniżanie podatków, bez dynamicznego rozwoju inwestycji może faktycznie prowadzić jedynie do załamania polskich finansów. W takim wypadku, niekorzystnie działa także pokrywanie długu publicznego papierami skarbowymi. Oprocentowanie obligacji rośnie wraz ze wzrostem zadłużenia. Przy wyższej premii inwestorzy wolą ulokować wolne środki w bezpieczne państwowe papiery wartościowe, niż przeznaczyć je na inwestycje i rozwój.

Tracimy zatem podwójnie: raz na zmarnotrawionych pieniądzach z budżetu, drugi raz na braku aktywności rozwojowej przedsiębiorców. Deficyt przekraczający 3% PKB uważam za sensowny, a nawet potrzebny, ale deficyt wynikający z dynamicznego rozwoju w wyniku nakładów na inwestycje, a nie pompowania środków w systemy od dawna gwarantujące jedynie ich utopienie. Dziura budżetowa nie może powiększać się w nieskończoność, ustalone kiedyś progi ostrożnościowe miały być czerwonym światłem dla kolejnych rządów, dziś Rada Ministrów pod przewodnictwem Donalda Tuska widzi już żółte światło, ale zdaje się tym nie przejmować. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli wkrótce wszyscy gwałtownie hamować.

Tekst autorstwa Katarzyny Szczepaniak ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/


piątek, 16 października 2009

II linia metra odjechała.

Sąd Okręgowy w Warszawie w tym tygodniu ostatecznie rozstrzygnął spór wokół wykonawcy II linii metra w stolicy. Odrzucając skargę przegranych w przetargu Chińczyków zdecydował, że metro budować będzie włosko- turecko- polskie konsorcjum Astaldi, Gulermak i PBDiM Mińsk Mazowiecki. Wyrok jest prawomocny.

To bardzo dobra wiadomość dla stołecznych urzędników. Złożone w drugim przetargu oferty przedawniłyby się 15 listopada tego roku. To oznaczałoby nie tylko potrzebę rozpisania kolejnego przetargu i kolejne miesiące opóźnienia, ale i stratę 2,7 mld zł dotacji z Unii Europejskiej. Odcinek II linii metra będzie liczył 6,1 km długości i będzie miał siedem stacji. Dojedziemy nim od Ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego. Koszt budowy to kwota 4,1 mld zł.

Kiedy tak się stanie? Teoretycznie budowa zakończyć musi się w 2013 roku. Musi bo… stracimy pieniądze z UE. Ale to akurat dobrze że władze mają z tego powodu nóż na gardle, bo powinno to zmobilizować do większego wysiłku i dotrzymania terminu. A z tym jak wiemy nie jest łatwo. Metrem mieliśmy dojechać na Stadion Narodowy podczas Euro 2012, tak obiecywała Pani Prezydent Hanna Gronkiewicz- Waltz. Ale to już od dawna nie jest aktualne, plan upadł po unieważnieniu w lipcu 2008 roku pierwszego przetargu. Potencjalni wykonawcy, za budowę żądali za dużych kwot. W 2012 roku prędzej przy stadionie zamiast pięknego zejścia do metra możemy się spodziewać wielkiej dziury i rozkopanego placu budowy.

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej w 2012 roku miał być motorem napędowym zmian, rozbudowy Warszawy. Na razie buduje się stadion, a o reszcie potrzebnej infrastruktury zapomniano. Wiadomo stadion jest niezbędny, a reszta to dodatki, które jak będą to dobrze, a jak nie to przecież nic się nie stanie, nikt nam euro nie odbierze. Z takiego chyba założenia wychodzą stołeczne władze.

Owszem piękny, nowoczesny stadion to wspaniała wizytówka każdego miasta, ale dla mieszkańców chyba ważniejsze są drogi którymi codziennie muszą jeździć do pracy, czy właśnie II linia metra, która skróciłaby drogę z Pragi na lewobrzeżną warszawę. Jak na razie zamiast cieszyć się metrem drogę przez Wisłę możemy pokonać niedawno powstałym buspasem na trasie łazienkowskiej. Co jednym skraca czas dojazdu, a innym wydłuża. Kierowcy samochodów osobowych, po zwężeniu trasy stoją w korkach, a ci mniej cierpliwi płacą mandaty za jazdę pasem tylko dla autobusów. A może miasto w ten sposób prowadzi „zbiórkę” pieniędzy na wypadek gdyby nowej linii metra nie udało się wybudować w 2013 roku i dotacja z UE przepadłaby?

Mapa metra warszawskiego wybudowanego i planowanego - http://www.metro.waw.pl/lib/showgraf2.php?id=3667

czwartek, 15 października 2009

Naddniestrze- kraj którego nie ma na mapie.


Naddniestrzańska Republika Mołdawska to separatystyczny region, który 2 września 1990 roku ogłosił swoją niepodległość. Sama Mołdawia, wtedy jeszcze nie była państwem niepodległym (niepodległość od 27 sierpnia 1991 roku), nie miała swojego wojska i nie licząc zgłaszanych protestów, nie była w stanie nic więcej zrobić. Po upadku Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (w skład którego Mołdawia wchodziła od 1924 roku do 1991 roku, z przerwą w okresie II wojny światowej) Naddniestrze pozostało pod kontrolą oficerów radzieckich i funkcjonariuszy miejscowego KGB. Co prawda na arenie międzynarodowej Naddniestrze jest traktowane cały czas jako cześć Republiki Mołdawskiej, ale w rzeczywistości władze mołdawskie nie mają kontroli nad tym regionem. Za niepodległe państwo uznaje je tylko Abchazja i Osetia Południowa.

Tereny Mołdawii na wschód od Dniestru w znacznej mierze zamieszkane są przez Rosjan i Ukraińców. W 2004 roku przeprowadzono spis ludności z którego wynika, iż łączna liczba mieszkańców to ok. 555 500 mieszkańców. Z tego 32 proc. to Mołdawianie, 30 proc. Rosjanie, 29 proc Ukraińcy, 9 proc. innej narodowości [1]. Siedziba władz Naddniestrza mieści się w stolicy Tyraspolu, a nie uznawanym, ale faktycznie sprawującym władzę jest prezydent Igor Smirnow.

Przedstawiciele władz Naddniestrza nie chcą porozumienia z władzami Mołdawii, które to są w stanie zaproponować prowincji autonomię. Prezydent separatystycznego regionu wyraźnie podkreśla, że jego celem jest dążenie do uznania niepodległości, a nie autonomia. W mediacje pomiędzy stronami zaangażowała się Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), której misja w regionie trwa od lutego 1993 roku. Z początku rokowania pokojowe przybrały format „3+2”, tj. OBWE, Rosja i Ukraina w charakterze obserwatorów + Mołdawia i Naddniestrze. Później, na wniosek Mołdawii, poszerzono grupę obserwatorów o przedstawicieli z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Od 1998 roku, w ramach misji pokojowej OBWE, w Mołdawii stacjonują siły pokojowe liczące 1500 żołnierzy. Po pięciuset z Mołdawii, Naddniestrza i Rosji. W lutym 2003 roku powołano w ramach misji Komisję Konstytucyjną, której celem jest opracowanie projektu konstytucji dla federalnego państwa mołdawskiego.[2]

Mołdawia od 25 września 2009 roku ma nowego premiera, którym został Przewodniczący Partii Liberalno- Demokratycznej Mołdawii Vlad Filat. Dzięki utworzeniu po wyborach parlamentarnych Sojuszu na rzecz Integracji Europejskiej, w którego skład weszły trzy opozycyjne partie, możliwe było przejęcie władzy od Partii Komunistów Republiki Mołdawii (partia uzyskała44,60 proc. poparcia). Nowo zaprzysiężony premier jako priorytety swojego rządu wymienił, obok integracji europejskiej, wznowienie rozmów z Rosją i innymi krajami w sprawie Naddniestrza oraz zapewnienie wycofania z tego regionu rosyjskich wojsk[3]. Premier Vlad Filat chce zastąpienia sił pokojowych (wspomniany wcześniej kontyngent wojsk rosyjskich, mołdawskich i naddniestrzański) cywilnymi obserwatorami z Unii Europejskiej[4].

Długo nie trzeba było czekać na odpowiedz prezydenta Naddniestrza, który zapowiedział, że nie zamierza prowadzić kursu na zbliżenie z Mołdawią, a wręcz przeciwnie. Zadeklarował gotowość wstąpienia republiki w skład Federacji Rosyjskiej. Podczas niedawnej konferencji prasowej przypomniał wyniki referendum z 2006 roku, kiedy to 97 proc. biorących udział w głosowaniu opowiedziało się za niezależnością i w dalszej perspektywie za zjednoczeniem z Rosją. W najbliższym czasie ma zostać przeprowadzone kolejne referendum, które ma umożliwić zmianę konstytucji na kształt obecnie obowiązującej w Rosji Ustawy Zasadniczej[5].

Szanse na ostateczne rozwiązanie problemu Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej nie wydają się możliwe do osiągnięcia w krótkiej perspektywie czasowej. Zmiana władz w Mołdawii, prozachodnie nastawienie premiera, chęć integracji z Unią Europejską może załagodzić konflikt. Aczkolwiek obawiam się, że raczej będą to gesty na pokaz, by jak najwięcej zyskać w oczach zachodu. Autonomia to najwięcej co mogą zaproponować, bo nikt przecież nie pozwoli na utratę ziem które do nich należą, przynajmniej na mapie. Natomiast Naddniestrze cały czas może liczyć na pomoc ze strony rosyjskiej, bez której miałaby nikłe szanse przetrwania. Rosja, podobnie jak w przypadku Gruzji czy Osetii Północnej, gotowa jest bronić „niezależności” obecnych władz Naddniestrza, zaznaczając to swoją obecnością wojskową.

[1] http://pl.wikipedia.org/wiki/Naddniestrze#Demografia
[2] http://www.psz.pl/tekst-3131/Naddniestrze-czarna-dziura-Europy/Str-5
[3] http://wiadomosci.onet.pl/2049620,12,moldawia_prozachodni_rzad_zatwierdzony_w_parlamencie,item.html
[4] http://www.psz.pl/tekst-23657/Moldawia-chce-wycofania-Rosji-z-Naddniestrza
[5] http://wiadomosci.onet.pl/2053567,12,samozwancza_republika_w_europie_chce_do_rosji,item.html
Mapa: http://kresy24.pl/img/news/Moldawia_Naddaniestrze1.jpg


Tekst mojego autorstwa ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/

środa, 14 października 2009

Oferta stażu w WSWM



Wspólnota Samorządowa Województwa Mazowieckiego poszukuje stażystów
do planowanego projektu Seminarium Samorządowe.

WSWM poszukuje 3 stażystów do współpracy przy organizacji projektu społecznego realizowanego w Warszawie.

Główne zadania stażysty:

• Pomoc w zdobyciu i utrzymaniu relacji z partnerami medialnymi projektu;
• Utrzymywanie kontaktu z uczestnikami seminarium;
• Przygotowanie oraz pomoc przy organizacji projektu;

Podstawowe wymagania:

• Wiek: 19-24 lat;
• Znajomość języka angielskiego w przynajmniej podstawowym stopniu;
• Samodzielność i zdolności organizacyjne;
• Odpowiedzialność;
• Mile widziane: aktywność w organizacjach pozarządowych;

Oferujemy:

• Elastyczny czas pracy;
• Perspektywę rozwoju w środowisku organizacji pozarządowych oraz samorządów lokalnych;
• Pracę z działaczami samorządowymi i młodzieżą studencką;
• Możliwość zdobycia cennego doświadczenia na platformie społeczno-politycznej;

Zainteresowanych prosimy o nadesłanie CV do Pana Adriana Jaworskiego, na adres adrianjaworski.wswm@gmail.com do dnia 30 października 2009 roku.

Informujemy, że skontaktujemy się jedynie z wybranymi kandydatami.

Prosimy o umieszczenie w ofercie klauzuli o następującej treści: "Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych zawartych w mojej ofercie pracy, dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji (zgodnie z Ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych, Dziennik Ustaw nr 133 poz.883)"

wtorek, 13 października 2009

Nowe otwarcie w stosunkach Turcji z Armenią?

W minioną sobotę (10.10.2009r.) w Zurychu Turcja i Armenia podpisały porozumienie o wznowieniu stosunków dyplomatycznych. Zerwane w 1993 roku po konflikcie o Górski Karabach, pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem, który jest bliski etnicznie i politycznie Turcji. Do wielkiego przełomu jeszcze daleko, aczkolwiek sobotnie spotkanie otwiera nowe szanse w dochodzeniu do politycznego porozumienia obu tych państw. Na mocy podpisanego dokumentu ma nastąpić otwarcie granicy, zamkniętej od 16 lat.

Nie wszyscy jednak są zadowoleni z takiego rozwiązania. Zaznaczając, iż porozumienie nie rozwiązuje najważniejszych kwestii. Wcześniej wspomnianego Górskiego Karabachu, separatystycznej republiki ormiańskiej znajdującej się w granicach Azerbejdżanu. Natomiast rzeź Ormian w Turcji z 1915 roku, którą Armenia chce by uznano ją za ludobójstwo, pozostawia ocenie komisji historycznej. Bez rozwiązania tych spornych tematów, pełnego porozumienia z pewnością nie będzie.

Niemniej jednak sobotnie spotkanie w Zurychu to ważny krok i trzeba ocenić je pozytywnie. Otwarcie granic umożliwi komunikację między mieszkańcami, tym bardziej, że wielu obywateli Armenii pracuje za swoją zachodnią granicą. Nawiązanie stosunków dyplomatycznych daje szanse na nowe drogi importu gazu i ropy naftowej z regionu morza kaspijskiego, czy Azji Środkowej. Na co w szczególności uwagę powinna zwrócić Unia Europejska gdy mówi o bezpieczeństwie energetycznym i dywersyfikacji dostaw surowców strategicznych.

poniedziałek, 12 października 2009

Nowy kandydat PO na prezydenta?

Jak donosi dziennik „Polska The Times”, Donald Tusk swoim najbliższym współpracownikom miał powiedzieć "Nie będę kandydował na prezydenta. Naszym kandydatem będzie Bronek". Pierwotny plan Platformy Obywatelskiej zakładał start w wyporach prezydenckich Tuska, na stanowisku premiera rządu miał go zastąpić Grzegorz Schetyna, szefem klubu miał zostać Bronisław Komorowski. Afera hazardowa i stoczniowa zmieniają plany polityczne PO.

„Grześ” już został skreślony. Teraz z obozu PO „wyciekła” informacja, ze Donald Tusk nie będzie startował w wyborach prezydenckich. „Współpracownicy” dodali, że decyzja nie jest ostateczna i będzie zależeć od przebiegu prac komisji śledczej, która będzie badać aferę hazardową. Czyli jak to… jeśli coś znajdą na premiera to mamy innego kandydata, a jak się nic nie wyda to startuje?

Rzekoma deklaracja Tuska dziwi mnie tym bardziej, że nieraz obecny premier stanowczo podkreślał, że będzie ubiegał się o prezydenturę, że jest to jego główny cel. Traktowałbym to jako kolejne PR-owe zagranie partii, a nie jako rzeczywistą deklarację. Po pierwsze wątpliwe jest by informacja „wyciekła” jeśli była omawiana w gronie najbliższych współpracowników. Prędzej jest to świadome i celowe zagranie. Po drugie jeśli w toku prac komisji śledczej wyszłoby na jaw, że premier miał swój udział przy jednej czy drugiej aferze to wystawianie w wyborach takiego kandydata przez Platformę byłby pozbawione sensu.

niedziela, 11 października 2009

Nobel dla Obamy.

Przyznanie pokojowej nagrody Nobla prezydentowi USA Barackowi Obamie wywołało gorącą dyskusję. Wielu komentatorów uznało decyzję Komitetu Noblowskiego za pochopną, zdecydowanie przedwczesną. Sam Komitet w uzasadnieniu swojej decyzji podał m.in. „nadzwyczajne wysiłki" podejmowane przez prezydenta USA w celu "umocnienia międzynarodowej dyplomacji i współpracy między narodami". Wyeksponowano też szczególne znaczenie jego "wizji świata bez broni nuklearnej" i dążenia do jej realizacji.

Co na to sam prezydent Stanów Zjednoczonych? W krótkim przemówieniu, po którym nie odpowiadał na pytania dziennikarzy, przyznał, że jest „zaskoczony”, a Pokojową Nagrodę Nobla „przyjmuje z pokorą.” Odbierając ją jako „wezwanie do działania.”

Pytanie tylko, czy nagrodę tą powinno dostawać się za osiągnięcia, czy za słowa, deklaracje polityczne? To pytanie zadaje sobie wiele osób. Pojawiają się również odmienne opinie. Argumentowane w głównej mierze, nadzieją jaką prezydent dał milionom ludzi, nie tylko w Ameryce, na lepszą przyszłość.

Ja również osobiście, przychylam się ku dominującej opinii, że nagroda dla Obamy jest zdecydowanie przedwczesna. Nie można zapominać, że jest on prezydentem kraju, który prowadzi wojnę w Afganistanie, w Iraku. W najbliższym czasie najprawdopodobniej zwiększy ilość żołnierzy USA walczących w Afganistanie. Jak w takim przypadku możemy mówić o propagowaniu pokoju na świecie? Siłą pokoju nigdzie i nigdy się nie zaprowadzi. Nagroda powinna być przyznana za czyny, a nie za słowa.

Zapraszam do wyrażenia własnej opinii na ten temat, jak również do udziału w ankiecie, która znajduje się po lewej stronie.


Poniżej prezentuje wyniki ostatniej zakończonej ankiety:

CZY JESTEŚ ZA BUSPASAMI W WARSZAWIE?

Tak (53%)

Nie (33%)

Nie wiem (13%)

piątek, 9 października 2009

II Warszawska Konferencja Programowa WSWM


24 – go września 2009r o godz. 18:00. w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, odbyła się II Warszawska Konferencja Programowa Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej.

Głównym celem spotkania była kontynuacja dyskusji na temat założeń programowych naszego stowarzyszenia. II Warszawska Konferencja Programowa była kontynuacją, ale i obszernym rozwinięciem dyskusji na temat poruszony przez naszych gości na I Konferencji. Warszawa – jeśli metropolia, to jaka? To pytanie postawiliśmy na forum publicznym i staraliśmy się odpowiedzieć wspólnie z zaproszonymi ekspertami. Temat metropolii warszawskiej budzi zaciekawienie stołecznych samorządowców, jak i gmin żywo zainteresowanych uściśleniem współpracy z Warszawą.

Do dyskusji zaprosiliśmy teoretyków i praktyków na co dzień zajmujących się tematyką obszarów metropolitalnych. Mieliśmy przyjemność gościć m.in.:

Pana Zdzisława Brzezińskiego, burmistrza Piastowa,

Pana Jerzego Regulskiego, protoplastę reformy samorządowej III RP,

Pana Olgierda Dziekońskiego, Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Infrastruktury,

oraz Pana Marka Wójcika, doradcę Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Konferencja była kolejnym etapem debaty Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej nad programem wyborczym. W trakcie opracowywania jest Program dla Warszawy, który będzie obowiązywał podczas wyborów samorządowych w 2010 roku.

Było to już drugie spotkanie z cyklu warszawskich konferencji WSWM. Jesteśmy na etapie przetwarzania wyników debaty i opracowywania na ich podstawie stosownego studium.



Informujemy wszystkich Państwa, że Zespół Programowy jest otwarty na wszelkie sugestie i propozycje mieszkańców Warszawy. Prosimy o nadsyłanie ewentualnych wniosków i projektów na adres warszawskiego biura WSWM. Jednocześnie pragnę zakomunikować, że dysponujemy opracowanym materiałem z I Warszawskiej Konferencji Programowej. Wszystkich z Państwa, którzy chcieliby zapoznać się z efektami pracy naszych ekspertów prosimy o kontakt z warszawskim biurem WSWM.

środa, 7 października 2009

Kampania prezydencka na Ukrainie a sprawa Floty czarnomorskiej.



17 stycznia 2010 roku uprawnieni do głosowania obywatele Ukrainy wybiorą swojego prezydenta. Styczniowe wybory będą nie mniej ważne niż te sprzed pięciu lat, kiedy to na fali „pomarańczowej rewolucji” do władzy doszedł Wiktor Juszczenko, kandydat Bloku Nasza Ukraina. Na Majdanie byli obecni również polscy przedstawiciele, m.in.: Lech Kaczyński, Lech Wałęsa, Bronisław Komorowski czy Aleksander Kwaśniewski. Po protestach anulowano wyniki II tury wyborów. Sąd Najwyższy nakazał powtórne głosowanie. „III turę”, z poparciem 52%, wygrał Wiktor Juszczenko.

Szybko to co stanowiło siłę „pomarańczowej rewolucji” zostało zaprzepaszczone. Jedność, braterstwo, wspólne cele, po dojściu do władzy okazały się nieosiągalne. Wielki sukces doprowadził do podziałów. Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko już nie mówią jednym głosem, a drogi ich politycznej kariery rozeszły się. Zarówno w wyborach parlamentarnych w 2006 roku, jak i w przedterminowych wyborach pod koniec września 2007 roku startowali z konkurencyjnych bloków. Tworzą w obecnym rządzie koalicję, ale jest to koalicja bardzo słaba, w której niejednokrotnie dochodziło do sytuacji kryzysowych.

W ostatnich tygodniach jednym z tematów kampanii wyborczej stała się sprawa stacjonowania rosyjskiej floty na Krymie. Temat nie nowy, od lat budzący spory pomiędzy Ukrainą a Rosją, ale i wśród samych polityków ukraińskich.

Początki Floty Czarnomorskiej sięgają lata ‘80 XVIII wieku. Natomiast spory wokół niej, jak nie trudno zgadnąć, pojawiły się wraz z początkami ukraińskiej niepodległości (deklaracja niepodległości- sierpień 1991 rok). Niepodległa Ukraina teoretycznie przejęła kontrolę nad flotą, jednak kontrola ta była ograniczona ze względu na silne naciski ze strony Rosyjskiej i dalszą obecność rosyjskich oficerów na Krymie. W kwietniu 1992 roku przystąpiono do dwustronnych rozmów, które miały wyznaczyć zasady wspólnego dowodzenia flotą. Do porozumienia, zadowalającego obie strony, było jeszcze daleko. 9 czerwca 1995 roku podpisano w Soczi Porozumienie w sprawie Floty Czarnomorskiej. Ustalono m.in.: podział Floty Cz. i utworzenie Morskiej Siły Zbrojnej Ukrainy i Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej. Planowano podział okrętów floty (które trzeba zauważyć, że były już wtedy przestarzałe i w większości wyeksploatowane) w stosunku 1:1.

Porozumienie z 1995 roku nie zakończyło konfliktu. Dopiero 28 maja 1997 roku w Kijowie udało się dojść do kompromisu. Podpisano trzy porozumienia ukraińsko- rosyjskie. O parametrach podziału Floty Czarnomorskiej, O statucie i warunkach stacjonowania Floty Czarnomorskiej na terytorium Ukrainy i O trybie wzajemnych rozliczeń, związanych z podziałem Floty Czarnomorskiej i stacjonowaniem Floty Czarnomorskiej na terytorium Ukrainy. Na mocy tych porozumień, „Strona ukraińska zgodziła się wydzierżawić część infrastruktury brzegowej stronie rosyjskiej na okres 20 lat, z możliwością przedłużenia tego okresu o lat 5, a Rosja uznała suwerenną zwierzchność Ukrainy nad miastem i portem Sewastopol, który stał się wspólną bazą obu flot narodowych i siedzibą ich komend głównych. Morskie Siły Zbrojne Ukrainy przejęły 43 okręty wojenne i 132 inne jednostki pływające (tj. 18,3% liczby okrętów Floty Czarnomorskiej ZSRR, zgodnie z ustaleniami z Soczi), 12 samolotów i 30 helikopterów.

Flota Czarnomorska FR otrzymała około 680 okrętów bojowych i innych jednostek. Około 30% okrętów Floty stacjonuje w portach rosyjskich nad M. Czarnym (gł. Noworosyjsk), pozostałe bazują w dzierżawionych na Ukrainie portach: w 4 zatokach w Sewastopolu: Sewastopolskiej, Południowej, Kozackiej i Kwarantowej (Chersońskiej) oraz w Teodozji i Nikołajewie. Dodatkowo Rosja otrzymała w dzierżawę bazę w Teodozji z pobliskim poligonem Opuk, 2 lotniska główne: w Gwardiejskoje i Sewastopolu-Kaczy, 2 lotniska zapasowe w Sewastopolu: na Przylądku Chersonez i Jużnyj, główne węzły łączności: Sudak, Jałta i Sewastopol-Kacza oraz szereg mniejszych instalacji. Ponadto w samym Sewastopolu, oprócz Komendy Głównej, bazuje 810. Samodzielny Pułk Piechoty Morskiej, 1096. Pułk Artylerii Rakietowej, a w Otradnoje 219. Wydzielony Pułk Walki Radioelektronicznej „ [1]

Podpisane porozumienia załagodziły napiętą sytuację pomiędzy stronami aczkolwiek nie oznacza to, że problem został całkowicie rozwiązany. Dlatego co jakiś czas politycy powracają do niego. Kampania wyborcza to świetny moment by się w tej sprawie wypowiedzieć. Co ostatnio powiedzieli o flocie czarnomorskiej i stacjonujących tam wojskach rosyjskich główni kandydaci do startu w styczniowych wyborach prezydenckich na Ukrainie?

Wiktor Juszczenko- prezydent Ukrainy

Obecnie urzędujący prezydent uważa, iż stacjonowanie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Ukrainy. Dlatego ma nadzieję, że strona rosyjska dotrzyma umowy z 1997 roku i w 2017 roku wyprowadzi się z Krymu. „Spodziewamy się, że strona rosyjska dotrzyma danego w 1997 roku słowa i Rosyjska Flota Czarnomorska 28 maja 2017 roku zostanie wycofana” – powiedział 21 września 2009r. podczas posiedzenia Rady Stosunków Międzynarodowych w Nowym Jorku. „Według naszej Konstytucji, żadne wojskowe bazy - ani rosyjskie, ani bazy NATO nie mogą być rozmieszczone na terytorium Ukrainy. Terytorium Ukrainy nie może być wykorzystane w celu zagrożenia innym krajom" - zaznaczył Juszczenko.[2]

Prezydent nie widzi innej możliwości jak tylko wycofanie się rosyjskich okrętów i wojska z Sewastopola. Deklaracje te mają na celu przyśpieszenie integracji Ukrainy ze strukturami NATO.

W podobnym tonie wypowiada się Arsenij Jaceniuk- były przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy, lider organizacji „Front Zmian”- już jako Minister Spraw Zagranicznych zapewniał, że nie przewiduje przedłużenia umowy z Rosją, jest przeciwny dalszemu stacjonowaniu floty czarnomorskiej na Krymie.

Julia Tymoszenko- premier Ukrainy, Blok Julii Tymoszenko

Pani premier od dawna nie mówi już wspólnym językiem z prezydentem, ale co do kwestii rosyjskiej obecności na Krymie podziela jego zdanie. "Musimy przestrzegać tych umów do 2017 r. (...), a następnie uczynić Ukrainę państwem wolnym od jakichkolwiek baz wojskowych. Nasze stanowisko w tej sprawie jest jasne" – powiedziała podczas jednej z konferencji prasowych.

Rząd w Kijowie chciałby na miejscu portu wojennego pobudować port handlowy, skąd można by było eksportować ukraiński węgiel z Donbasu i wyroby hutnicze z Krzywego Rogu z wykorzystaniem magistrali Charków – Symferopol – Sewastopol w całości zelektryfikowanej i dwutorowej na odcinku z centrum kraju do Symferopola. [3]

Wiktor Janukowycz- były premier, Partia Regionów

Wiktor Janukowycz w kwestii obecności Rosji na Krymie ma inne zdanie niż obecnie urzędujący prezydent i premier. O ile Juszczenko i Tymoszenko nie chcą słyszeć o przedłużaniu obowiązującej do 2017 roku umowy, to Janukowycz nie zaprzecza, że jest za dalszą obecnością Rosji na Krymie. Przewiduje przedłużenie terminu stacjonowania floty czarnomorskiej.

Janukowycz, który prowadzi w sondażach przed styczniowymi wyborami prezydenckimi, podkreślił że prawdopodobnie obecna umowa zostanie zmieniona tak, aby w większym stopniu odpowiadała ukraińskim interesom. Dodał, że na razie prowadzone są rozmowy na poziomie ekspertów. [4] Ukraińskim interesom, czyli przede wszystkim chodzi o pieniądze. "Mogę powiedzieć, że warunki dzierżawy Floty Czarnomorskiej, te które funkcjonują obecnie, należy zasadniczo zmieniać w kierunku podwyższenia. Tych cen już nie ma, one odeszły w przeszłość". Słowa te to odpowiedz Janukowycza na pytanie jednego z dziennikarzy w sprawie wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergieja Ławrowa, dotyczącej dalszego stacjonowania floty. [5]

Cała trójka, tj. Juszczenko, Tymoszenko i Janceniuk, są w kwestii floty czrnomorskiej zgodni. Jak wspomniałem wcześniej, jedynie Wiktor Janukowycz rozważa przedłużenie porozumienia z Rosją. Jednak 3:1 dla zwolenników wycofania Rosji z Krymu wcale nie oznacza, że umowa nie zostanie przedłużona. Już 17 stycznia 2010 roku Ukraińcy wybiorą prezydenta i to wtedy rozstrzygnie się sprawa floty czarnomorskiej.

Kandydatów do objęcia stanowiska głowy państwa po Juszczence jest wielu, ale tak naprawdę tylko dwóch ma realne szanse na elekcję. Ta dwójka to obecna Pani premier Julia Tymoszenko i reprezentujący Partię Regionów Wiktor Juszczenko. Z 3:1 robi się 1:1 i jeśli wierzyć sondażom przedwyborczym niewielką przewagę nad Tymoszenko ma Janukowycz. Poparcie dla obu kandydatów przekracza próg 20 procent. Obecny prezydent może liczyć co najwyżej na 7 procent. Jeszcze do niedawna media donosiły, że Juszczenko na swojego zastępcę szykuje Jaceniuka, ale prezydent kategorycznie temu zaprzeczył, potwierdzając swój udział w wyborach.

17 stycznia 2010 roku Ukraińcy wybiorą w którą stronę chcą iść, czy bliżej im do współpracy z Rosją czy z zachodem. Jeśli obdarzą zaufaniem obecną Panią premier to możemy się spodziewać dalszego zbliżenia z Unią Europejską, w rezultacie czego prędzej czy później Ukraina wejdzie w struktury NATO i UE. Gdy wybrany zostanie lider Partii Regionów, to nie w Brukseli będą się cieszyć tylko w Moskwie. Czy przy takim scenariuszu zryw „pomarańczowej rewolucji” zostanie zaprzepaszczony? Z oceną będziemy musieli poczekać jeszcze kilka lat. Trzeba jednak pamiętać, że niezależnie kto wygra styczniowe wybory na Ukrainie będzie wybrany w demokratycznych wyborach, a skoro tak to nikt nie ma prawa z tymi wynikami dyskutować. Naród ukraiński sam zdecyduje, a my musimy to zaakceptować…


[1] http://www.psz.pl/tekst-16296/Lukasz-Tuz-Rosyjska-obecnosa-militarna-na-terytorium-Ukrainy
[2] http://www.zaxid.net/newspl/2009/9/22/113043/
[3] http://eskapady.com/ukraina/index.php/flota_czarnomorska/
[4] http://news.money.pl/artykul/janukowycz;o;flocie;gest;w;strone;rosji,232,0,524520.html
[5] http://www.kresy.pl/wydarzenia?zobacz/wyzsze-oplaty-dla-floty-czarnomorskiej

Tekst mojego autorstwa ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/

poniedziałek, 5 października 2009

Sierpc pamięta o wrześniu 1939 roku - 17.09.2009 r.



W czwartkowe przedpołudnie 17 września rozpoczęły się w Sierpcu patriotyczne uroczystości związane z 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej oraz przypadającą tego dnia rocznicą agresji Związku Radzie¬ckiego na Polskę.

Obchody rozpoczęła msza święta w kościele pod wezwaniem św. Stanisława Kostki celebrowana w intencji Ojczyzny oraz sierpe¬ckich ofiar zbrodni katyńskiej. W naboże¬ństwie wzięły udział poczty sztandarowe¬, władze samorządowe oraz mieszkańcy Sierpca. Okrągła rocznica agresji sowie¬ckiej stała się okazją by przypomnieć nazwiska pomordowanych w Kozie¬lsku, Ostaszkowie i Starobie¬lsku oficerów - Synów Ziemi Sierpe¬ckiej. Listę kilkudzie¬sięciu nazwisk odczytał podczas mszy inspektor Wydziału Oświaty, Kultury i Zdrowia Urzędu Miejskiego Marek Z. Zdroje¬wski. Pamięć o oficerach uczczono minutą ciszy.

Rocznicowe uroczystości uświetnić miała obecność ostatniego Prezyde¬nta Rzeczpospolitej Polskiej na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskie¬go, jednak wcześnie¬jsze zobowiązania wymagające jego obecności w Anglii uniemożliwiły przyjazd do Sierpca. Prezydent od 22 lipca, decyzją Rady Miejskiej w Sierpcu jest Honorowym Obywate¬lem naszego Grodu. W jego imieniu na obchody do Sierpca przybył adiutant prezyde¬nta pułkownik Wojciech Wieczorek. Podczas mszy świętej radny miejski Kazimierz Czermiński odczytał list od prezyde¬nta, w którym Ryszard Kaczorowski wyraził podziękowania za nadanie mu godności Honorowego Obywatela oraz przesłał wyrazy szacunku i zapewnie¬nia przyjaźni dla władz i mieszkańców Sierpca.

Po mszy goście uroczystości zaproszeni zostali do Biblioteki Miejskie¬j, gdzie od początku września preze¬ntowana jest wystawa ukazująca najważnie¬jsze etapy przebiegu II wojny światowe¬j, ze szcze¬gólnym uwzględnie¬niem przebiegu wojny i okupację w Sierpcu i na terenie powiatu sierpe¬ckiego. Goście wysłuchali komentarza do wystawy i w skupieniu obejrzeli plansze, wojenne czasopisma, plakaty i przedmioty materialne preze¬ntowane w bibliote¬cznych gablotach. Uczestnicy obchodów mieli też okazję obejrzeć w Bibliotece portret prezyde¬nta Ryszarda Kaczorowskie¬go, namalowany przez sierpecką mistrzynię pędzla Halinę Szałe¬cką-Nasiłowską. Obraz trafił do Biblioteki w dniu obchodów i do końca trwania wystawy będzie stanowił jeden z ważnie¬jszych eksponatów. Z Biblioteki delegacja gości udała się do Pracowni Dokume¬ntacji Dziejów Miasta Sierpc.

Kulminacyjnym punktem uroczystości było odsłonięcie w Parku im. generała Władysława Andersa pomnika upamiętniającego pobyt generała w Sierpcu, w dniach 22 marca - 9 czerwca 1939 roku. Pod pomnikiem złożono wiązanki biało-cze¬rwonych kwiatów. W parku posadzono również dąb pamięci, nazwany imieniem generała.

Uroczystości rocznicowe uczczono też na sportowo. W Parku im. gen. Władysława Andersa po raz pierwszy zorganizowany został Bieg Pamięci Narodowe¬j, w którym udział wzięły przedszkolaki i młodzież z sierpe¬ckich szkół podstawowych i gimnazjów. Honorowym starterem biegów został adiutant prezyde¬nta Ryszarda Kaczorowskiego płk. Wojciech Wieczorek.

Czwartkowe uroczystości dla wielu sierpczan stały się przyczynkiem do zadumy nad smutnym losem Polaków i innych narodów w trakcie największego i najtragicznie¬jszego konfliktu zbrojnego w historii świata. Nadrzędnymi wartościami wynikającymi z całodniowych uroczystości były słowa, które padły podczas kazania w kościele pw. św. Stanisława Kostki, a więc pamięć, przebacze¬nie i wiara.

Tekst i fot.: Magdalena Staniszewska

Źródło: http://www.sierpc.com.pl/pokaz_news.php?id=830

niedziela, 4 października 2009

Irlandzkie „tak”, a demokracja.


W piątek (02.10.2009r.) Irlandia w ogólnonarodowym referendum opowiedziała się za ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego. Za traktatem głosowało ponad dwie trzecie Irlandczyków (67,1 proc.). Na „tak” zagłosowało o 20 proc. więcej osób niż przed rokiem. W pierwszym referendum, z 12 czerwca 2008 roku, odrzucono Traktat stosunkiem głosów 53,4 proc. do 46,6 proc. Obawiając się w głównej mierze utraty unijnego komisarza, prerogatyw w sprawach polityki podatkowej i regulowania kwestii aborcji.

Od tej pory pozostają tylko dwa kraje które nie przyjęły jeszcze Traktatu- Polska i Czech. W obu przypadkach Traktat Lizboński czeka na podpis prezydentów. Zarówno Lech Kaczyński jak i Vaclav Klaus już dawno powiedzieli, że złożą swój podpis pod Traktatem, po pozytywnym referendum w Irlandii. Polski Prezydent już zapowiedział, że podpis złoży. Sytuacja może być bardziej skomplikowana w przypadku Prezydenta Czech. Należy on do zagorzałych przeciwników Traktatu i pojawiają się głosy, że może on nadal zwlekać z podpisem. Ale skoro ma takie prawo, to niech z niego korzysta.

Irlandzkie „tak” okrzyknięto wielkim zwycięstwem… demokracji. Mnie to jednak bardzo dziwi, bo czy wywieranie nacisków na Irlandie by jak najszybciej przeprowadzała kolejne referendum, po ubiegłorocznym „nie”, mieści się w demokratycznych standardach? Po co w takim razie przyjmuje się takie zasady- żeby traktat wszedł w życie musza go wszyscy członkowie zaakceptować ? Skoro ktoś go odrzucił to nie wciskajmy tego samego, tylko, że w nowym opakowaniu. Owszem Unia Europejska potrzebuje zmian, mając na uwadze akcesję kolejnych państw, konieczność przystosowania się do nowej rzeczywistości, ale nic na siłę. Potrzebuje reformy wewnętrznej, ale nie nazywajmy referendum w Irlandii triumfem demokracji.

czwartek, 1 października 2009

"Dęby pamięci" w hołdzie pomordowanym- Sochaczew


17 września w Sochaczewie odbyły się uroczystości upamiętniające 70 rocznicę napaści wojsk sowieckich na Polskę oraz ukrywaną przez lata zbrodnię katyńską. Na cmentarzu wojskowym przy Al. 600 Lecia posadzono cztery „dęby pamięci”, a wieczorem w kościele NNMP w Trojanowie odprawiono uroczystą mszę świętą w intencji poległych i pomordowanych.

Pierwsza część uroczystości rocznicowych odbyła się na cmentarzu przy al. 600 Lecia, gdzie w asyście wojska, policji, harcerzy, pocztów sztandarowych i licznej grupy zaproszonych gości posadzono cztery „dęby pamięci”, poświęcone osobom urodzonym w Sochaczewie, których nazwiska znalazły się na liście katyńskiej. Swoje dęby na cmentarzu mają generał brygady Alfons Wojtkielewicz, major Aleksander Rywocki oraz dwaj aspiranci policji państwowej Stefan Skrzypczyński i Stanisław Sławiński. Ogólnopolska akcja „Katyń – ocalić od zapomnienia” polega na posadzeniu 21.473 „dębów pamięci” na 70 rocznicę zbrodni katyńskiej. Jedno drzewo to jedno nazwisko z listy katyńskiej. Z propozycją aktywnego uczestnictwa w akcji zwrócił się do samorządów mazowieckich, w tym m.in. burmistrza Sochaczewa Przewodniczący Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej Konrad Rytel.

Burmistrz Bogumił Czubacki witając gości powiedział m.in.: „Spotykamy się dziś na szczególnej uroczystości, której świadkami będzie prawie 3700 żołnierzy września 1939 roku pochowanych w tych mogiłach. Dokładnie w 70 rocznicę sowieckiej napaści na Polskę – sadząc cztery „dęby katyńskie” - chcemy oddać hołd bohaterom tamtych czasów. W Katyniu, Charkowie, Twerze i innych miejscach kaźni nie ginęli przypadkowi ludzie. Sowiecki aparat represji z zimną krwią mordował kwiat naszego narodu – profesorów wyższych uczelni, nauczycieli, duchownych, naukowców, policjantów, wysokiej rangi wojskowych. O tej zbrodni należy mówić, o tym ludobójstwie przypominać następnym pokoleniom. (…) Obowiązkiem każdego Polaka jest pielęgnowanie pamięci o swych przodkach, szczególnie jeśli wykazali się odwagą, bohaterstwem, niezłomnością, gdy swą krwią znaczyli szlak bitewny. Chcę podkreślić, że pamięć o wydarzeniach sprzed 70 lat jest w naszym narodzie ciągle żywa, a tym, którzy przyjdą po nas, o mordach na wschodzie będą - przez wieki - przypominać m.in. „dęby pamięci”.

Chwilę później pamięć ofiar sowieckiego terroru salwą honorową uczciła kompania Wojska Polskiego z jednostki w Bielicach. Pod każdy z czterech dębów wsypano też garść ziemi przywiezionej z Katynia przez Wiktora Węgrzyna - Komandora Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego. Asystowali mu przedstawiciele Stowarzyszenia Motocyklistów Sochaczewa. Wzruszającą modlitwę za zmarłych odmówił ks. biskup Józef Zawitkowski. Podkreślił w niej, że wolność to najcenniejszy dar, a obowiązkiem następnych pokoleń jest stać na jej straży.

W uroczystości wzięli udział między innymi JE biskup Józef Zawitkowski, wicedziekan ksiądz proboszcz Kazimierz Wojtczak, kapelan diecezjalny policji ks. proboszcz Piotr Żądło, dr Tomasz Potkański zastępca dyrektora biura Związku Miast Polskich, wiceprezes Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej Jerzy Żelichowski, przewodnicząca Rady Miejskiej Danuta Radzanowska oraz radni miejscy i powiatowi, wójt gminy Sochaczew Mirosław Orliński, Komandor Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego Wiktor Węgrzyn wraz z przedstawicielami Stowarzyszenia Motocyklistów Sochaczewa, dowódca jednostki wojskowej w Bielicach płk Mirosław Grzybowski oraz płk dr Krzysztof Lasocki, przedstawiciele policji i straży pożarnej z komendantami na czele, przedstawiciele organizacji kombatanckich, placówek oświaty i kultury, poczty sztandarowe szkół, harcerze. Uroczystość na cmentarzu poprowadził harcmistrz Julian Tasiecki, a oprawę muzyczną zapewnił big-band z Państwowej Szkoły Muzycznej w Sochaczewie pod dyrekcją Bernarda Pacholskiego.

Chwilę później zebrani udali się do kościoła parafialnego w Trojanowie, gdzie biskup odprawił Mszę Świętą w intencji ofiar zbrodni katyńskiej. W homilii wygłoszonej podczas mszy Jego Ekscelencja mówił o znaczeniu pamięci o tamtych czasach, o bohaterstwie i wzruszeniu, jakie odczuwał podczas uroczystości na cmentarzu. Wyraził jednocześnie ubolewanie, że tak mało mieszkańców Sochaczewa wzięło udział w obchodach 70 rocznicy zbrodni katyńskiej.

- Tylko was kilkadziesiąt ma dobrą pamięć i szlachetne serca. Inni wyglądają z okien zdziwieni co oni czynią, ze sztandarkami chodzą, pieśni żałobne śpiewają. Chyba jesteście chorzy. Tak. Jesteśmy chorzy na pamięć. Gdybyśmy stracili pamięć, to stracimy tożsamość. I nie będziemy wiedzieli, skąd jesteśmy. A naród, który traci swoje korzenie, przestaje być narodem – powiedział biskup.

Po mszy, uświetnionej przez chór Towarzystwa Śpiewaczego Ziemi Sochaczewskiej, delegacje władz samorządowych miasta, powiatu i gminy Sochaczew, Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, Platformy Obywatelskiej, związków zawodowych, organizacji kombatanckich, oświaty, policji, wojska i straży pożarnej złożyły kwiaty pod Pomnikiem Pamięci przed trojanowskim kościołem. Wzruszającym zakończeniem uroczystości był występ uczniów Gimnazjum nr 2 w Sochaczewie, którzy zaprezentowali poetycką podróż przez trudną polską historię.

Izabela Goryniak

Źródło: http://www.e-sochaczew.pl/