wtorek, 27 kwietnia 2010

Start Gazociągu Północnego z bezpieczeństwem energetycznym Polski w tle.

9 kwietnia ruszyła budowa morskiego odcinka Gazociągu Północnego. Na inauguracji, która odbyła się w zatoce Portowaja koło Wyborga, prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zapewniał, że gazociąg przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa energetycznego Europy. Dzięki niemu możliwe będą bezpośrednie dostawy gazu do Europy Zachodniej, z ominięciem państw tranzytowych.

Co prawda budowa gazociągu już rozpoczęła się wcześniej, rury zostały położone na terytorium Rosji, ale 9 kwietnia prezydent Rosji dał oficjalnie zielone światło do kładzenia rur po dnie morza bałtyckiego. Obok prezydenta Rosji w uroczystościach dokonania pierwszego spawu udział brali, m.in. komisarz Unii Europejskiej ds. energetyki Guenther Ettinger, premier Holandii Jan Peter Balkenende i oczywiście Gerhard Schroeder, były kanclerz Niemiec, który po opuszczeniu urzędu objął stanowisko w radzie nadzorczej konsorcjum Nord Stream. Konsorcjum które odpowiedzialne jest właśnie za budowę gazociągu łączącego Rosję z Niemcami. Sprawa byłego kanclerza Niemiec, który w ostatnich miesiącach piastowania swojego urzędu, wyraził zgodę na budowę gazociągu, a następnie przeszedł do władz rosyjskiego konsorcjum, była ostro krytykowana przez polityków, media w całej europie, ale również i u naszych zachodnich sąsiadów.

Zaangażowanie Gerharda Schroedera w budowę gazociągu to nie jedyne kontrowersje wokół projektu. Od samego początku połączenie gazowe Rosji i Niemiec krytykowane jest ze względów środowiskowych. Prace na dnie morza bałtyckiego mogą okazać się katastrofalne dla morza. Trzeba pamiętać, że kryje ono liczne pozostałości po wojnach jakie toczyła Europa. Istnieją obawy naruszenia znajdujących się na dnie bardzo dużych ilości złóż broni chemicznej, które są pozostałością przede wszystkim II wojny światowej. W tej sprawie interweniowali ekolodzy, m.in. międzynarodowa organizacja ekologiczna Word Wildlife Fund. Obawy te jednak są bagatelizowane przez strony zainteresowane budową gazociągu, które twierdzą, że prace będą wykonywane z należytą ostrożnością, a trasa przebiegu rur zbadana.

Ochrona środowiska naturalnego basenu morza bałtyckiego, swoją drogą, ale co dwie nitki gazociągu o długości 1220 km i przepustowości po 27,5 mld metrów sześciennych surowca rocznie znaczą dla Polski i innych państw tranzytowych rosyjskiego gazu? Znaczą nic innego jak właśnie to co powiedział 9 kwietnia w zatoce Portowaja Dmitrij Miedwiediew, tj. umożliwią bezpośrednie dostawy gazu do Europy Zachodniej "omijając terytoria tranzytowe". Polska, Ukraina, Białoruś stracą swoją kartę przetargową, jaką są rury przebiegające przez ich terytorium, a którymi dotychczas Rosja tłoczy gaz na zachód. Europa środkowowschodnia doskonale pamięta „wojny gazowe” pomiędzy Rosją a Ukrainą, wykorzystywanie gazu politycznie, do szantażu, zastraszenia „partnera”. Europa Zachodnia widać nie pamięta, nie chce pamiętać, albo pamięta, ale… patrzy wyłącznie na własne interesy. W ramach poprawy bezpieczeństwa energetycznego, dywersyfikacji źródeł surowców strategicznych, takie państwa jak Niemcy, czy Holandia popierają projekt. Owszem, może i jest on w ich interesie, ale z pewnością nie jest wykonywany w duchu europejskiej solidarności.

Gazociąg Północny jest przede wszystkim w interesie politycznym Rosji. Względy ekonomiczne raczej mają tutaj małe znaczenie. O wiele tańsze byłoby poprowadzenie drugiej nitki gazociągu na lądzie, ale wtedy Rosja uzależniłaby się tym bardziej od państw tranzytowych. Co nie jest zgodne z polityką Moskwy, której celem jest uniezależnianie się od tranzytu lądowego. Polityka taka prowadzona jest również jeśli chodzi o ropę naftową, o czym pisałem w tekście Rosyjska polityka surowcami energetycznymi - ropa naftowa. „Osuszanie” ropociągu „Przyjaźń” jest prowadzone od kilku lat, a znaczenie terminali LNG sukcesywnie rośnie. Nie ma się co za bardzo dziwić Rosji, która przede wszystkim patrzy na swoje interesy i dba o pozycję na arenie międzynarodowej. Rury do przesyłu gazu po dnie morza bałtyckiego prędzej czy później powstaną, według oficjalnych informacji za około półtora roku.

Protesty Polski i innych państw bałtyckich, są uzasadnione, gazociąg nie jest zgodny z ich interesami. Zagraża ich bezpieczeństwu energetycznemu. Co w takim razie Polska może zrobić? Po pierwsze to straciła już bardzo dużo czasu i szans na uzależnienie się od rosyjskiego monopolisty. Pomysłów, od dobrych paru lat, na wyjście z kryzysowej sytuacji jest kilka. Przy czym brak jest determinacji w podejmowaniu konkretnych decyzji. Jednym z pomysłów jest sprowadzanie gazu z Norwegii. Do tego potrzeba odpowiedniej infrastruktury, tj. budowy gazociągów Scanled (z Norwegii do Danii) i Baltic Pipe (z Danii do Polski). W 2001 roku wynegocjowano już nawet umowy na dostawy gazu z Norwegii, ale ostatecznie umowa została odrzucona przez polski rząd. Powodem były zbyt wysokie koszty. Do pomysłu powracano w następnych latach, ale aktualnie prace budowlane zostały odłożone na bliżej nie określoną przyszłość.

Kolejne pomysły mające zapewnić dywersyfikacje kierunków i źródeł dostaw gazu do Polski, to gazociąg Nabucco i połączenie gazowe Bernau- Szczecin. W przypadku pierwszego z w/w gazociągów surowiec nim płynący miałby pochodzić z rejonu morza kaspijskiego i przebiegać kolejno przez Turcję, Bułgarię, Rumunię, Węgry, Austrię, skąd mógłby trafić do Polski. W dalszym ciągu jednak pozostaje jeszcze wiele pytań co do jego budowy. Połączenie gazowe Bernau- Szczecin to pomysł forsowany przez prezesa firmy Bartimpex Aleksandra Gudzowatego. Rura o długości około 130 kilkometrów długości miałby połączyć systemy gazowe Polski i Niemiec. Pomysł nie nowy, dyskutowany wiele razy, ale cały czas odkładany w czasie.

O wiele lepiej wygląda sytuacja w przypadku budowy pierwszego w Polsce terminala do odbioru skroplonego gazu. Decyzja co do budowy i lokalizacji już zapadła. Ma on powstać w 2014 roku w Świnoujściu. Umożliwi on sprowadzanie gazu tankowcami z dowolnych kierunków. Zdolności przesyłowe wyniosą 5 mld m3, ale w razie potrzeby będą mogły zostać zwiększone do 7,5 mld m3 gazu rocznie. Zagrożeniem dla gazoportu może być jednak właśnie gazociąg północny. Istnieją obawy, że rury położone na dnie morza bałtyckiego uniemożliwią transport tankowców o większej ładowności. Strona niemiecka co prawda zapewnia, że do takiej sytuacji nie dojdzie i że zostało to na prośbę Polski uwzględnione w projektach przebiegu rur. Polskie władze jednak powinny mieć cały czas tą sprawę na uwadze, tak by w 2014 roku nie okazało się, że terminal LNG jest ale… tankowce nie mają do niego dostępu.

Czy Polska jest skazana na sprowadzanie gazu ziemnego z zagranicy? Pojawiła się szansa na to, że wcale nie. Nawet więcej, może stać się jego eksporterem, a to za sprawą gazu łupkowego, w który według najprawdopodobniej jesteśmy bogaci. Według wstępnych danych Polska może mieć 1,5- 3 bln metrów sześciennych niekonwencjonalnych złóż gazu (UGR- Unconventional Gas Resources). Co pozwoliłoby na ich eksploatacje przez 100 - 200 lat. Jeszcze do niedawna wydobywanie UGR było nieopłacalne, a nawet niemożliwe technicznie. Aktualnie obecnie jest to możliwe, a nawet bardzo opłacalne. Firmy amerykańskie z powodzeniem wydobywają gaz łupkowy, co uniezależniło energetycznie USA od importu gazu ziemnego. W Polsce Ministerstwo Środowiska, odpowiedzialne za wydawanie koncesji na poszukiwanie gazu, w ostatnich dwóch latach wydało 14 koncesji. Niestety jak na razie polskim gazem łupkowym interesują się głównie firmy zagraniczne, które to otrzymały większość z wydanych do tej pory koncesji. Niekonwencjonalne złoża gazu są ogromną szansą dla Polski, bezpieczeństwa energetycznego kraju, o ile będziemy sami, we własnym zakresie wydobywać i z nich korzystać. Pozwalanie na wchodzenie rynek zagranicznym inwestorom jest dopuszczalne, ale powinno być racjonalne. W ramach współpracy, wymiany doświadczeń i technologii. Nie można dopuścić do sytuacji w której posiadając ogromne zasoby na terytorium własnego kraju będziemy kupować „własny” gaz od zagranicznych koncernów.

Reasumując powyższe rozważania Gazociąg Północny stanowi dla Polski zagrożenie, ale w dalszym ciągu możemy się zabezpieczyć przed groźbą politycznego jego wykorzystania. Gazoport w Świnoujściu i w późniejszym czasie eksploatacja niekonwencjonalnych złóż gazu zapewni Polsce bezpieczeństwo energetyczne na długie lata. Potrzeba jednak, podkreślę to po raz kolejny, determinacji polskich władz…

Źródło: gazeta.pl, newsweek.pl, mg.gov.pl, mos.gov.pl, pgi.gov.pl, nord-stream.com,

Tekst mojego autorstwa ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz