środa, 21 kwietnia 2010

Rosyjska polityka surowcami energetycznymi - ropa naftowa.

Federacja Rosyjska to państwo którego gospodarcza i polityczna stabilność w dużej mierze zależy od eksportu surowców strategicznych. Należy do światowej czołówki zarówno pod względem wydobycia jak posiadanych na swoim terytorium zasobów ropy naftowej. Swoje atuty potrafi wykorzystywać.

Wydobycie i zasoby światowe ropy naftowej

Na koniec 2008 roku, według danych BP Statistical Review of World Energy, procentowy udział w światowym wydobyciu ropy przez FR wynosił 12,4 proc. Z wydobyciem na poziomie 9886 tysięcy baryłek ropy dziennie ustępuje jedynie Arabii Saudyjskiej, której dzienne wydobycie wynosiło 10846 tysięcy baryłek (13,1 proc. światowego wydobycia). Na dalszych miejscach, według danych BP, plasują się Stany Zjednoczone Ameryki (6736 tysięcy baryłek dziennie, 7,8 proc. udział w wydobyciu), Iran (4325 tys., 5,3 proc.), Chiny (3795 tys., 4,8 proc.).

Drugie miejsce Rosji pod względem światowego wydobycia ropy naftowej nie jest przypadkowe. Kraj ten dysponuje znacznymi zasobami tego surowca. Aczkolwiek pod względem ich posiadania zajmuje „dopiero” siódme miejsce. Przy szacunkowych danych z końca 2008 roku zasoby FR wynosiły 79 mld baryłek, co stanowiło 6,3 proc. udział w światowych zasobach. Pierwsze miejsce, podobnie jak w przypadku wydobycia, należy do Arabii Saudyjskiej, której zasoby określane są na 264,1 mld baryłek (21 proc. światowych zasobów). Kolejno pod względem posiadanych zasobów są państwa: Iran (137,6 mld, 10,9 proc.), Irak (115 mld, 9,1 proc.), Kuwejt (101,5 mld, 8,1 proc.), Wenezuela (99,4 mld, 7,9 proc.) i na szóstym miejscu Zjednoczone Emirat Arabskie (97,8 mld, 7,8 proc.).

Na kontynencie europejskim trudno o zasobne złoża ropy naftowej. BP Statistical Review of World Energy wymienia w zestawieniu jedynie Danie, Włochy, Norwegie, Rumunie i Wielką Brytanie. Jednak zasoby ropy w tych państwach to zaledwie nieco ponad 1 proc światowych zasobów. Największe zasoby w Europie są w posiadaniu Norwegi i wynoszą 0,6 proc światowych zasobów. Lepiej wygląda sytuacja pod względem wydobycia. Podobnie, jak w przypadku posiadanych zasobów, liderem jest Norwegia, która w 2008 roku wydobywała 2455 tysięcy baryłek dziennie, co dało jej wynik 2,9 proc. światowego wydobycia. Na drugim miejscu jest Wielka Brytania. Wydobywała 1544 tysięcy baryłek dziennie, co dało jej 1,8 proc. światowego wydobycia.

Gdy popatrzymy jednak na środkowowschodnią część kontynentu, to wyraźnie widać, iż państwa te nie dysponują znacznymi zasobami ropy, ani jej nie wydobywają za dużo, a nawet praktycznie wcale jej nie wydobywają. Skoro państwa te nie dysponują własnym zasobami muszą importować ten surowiec strategiczny z innych państw. Tutaj dochodzimy do roli jaką odgrywa Federacja Rosyjska w tej części Europy, a jest bez wątpienia niekwestionowanym liderem jeśli chodzi o ilość dostarczanej ropy naftowej do państw europy środkowowschodniej. Dla przykładu: Litwa 100 proc., Ukraina około 80 proc. potrzebnej ropy importuje z Rosji.

Spadek znaczenia rurociągu „Przyjaźń”

Podobnie jeśli chodzi o uzależnienie od dostaw z Rosji jest i w przypadku Polski, która importuje około 94 proc. swojego zapotrzebowania. Polski bezpieczeństwo energetyczne kraju nie jest jednak w tak dużym stopniu zagrożone jak mogło by się to wydawać. Ropę naftową z Rosji importujemy rurociągiem „Przyjaźń” jednak jeśli doszłoby do przerwania dostaw Polska może zakupić ropę naftową z dowolnego zakątka świata przy pomocy naftoportu w Gdańsku. Możliwości przeładunkowe naszego naftoportu są ogromne i wynoszą nawet 34 mln ton ropy rocznie. Co w zupełności pokrywa roczne krajowe zapotrzebowanie sięgające 20 mln ton rocznie.

Niemniej jednak przerwanie transportu rosyjskiego surowca rurociągiem „Przyjaźń”, którego roczna moc przesyłowa wynosi około 43 mln ton, oznaczałoby ogromne straty finansowe dla Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych PRZYJAŹŃ S.A. Odbiłoby się to również negatywnie na interesach polskiego sektora naftowego. Najbliżej tankowcami do naftoportu w Gdańska ropę można by sprowadzać z rosyjskich portów, jednak jest ona droższa niż surowiec transportowany przy pomocy rurociągu „Przyjaźń”. Dla przykładu w sierpniu 2007 roku cena za baryłkę ropy z rurociągu wynosiła 73,34 dolarów, natomiast ta sama ropa w porcie Primorsk kosztowała 74,84 dolarów, a w porcie Noworosyjsk 74,99 dolarów. Oba porty są położone stosunkowo blisko polskiego wybrzeża. Trzeba pamiętać, że im z dalszych zakątków świata ropa będzie sprowadzana tym bardziej wzrastają koszty transportu.

Rurociąg „Przyjaźń” od wielu lat odgrywa istotną rolę w eksporcie rosyjskiej ropy. Płynie nim około 30 proc eksportowanego przez Rosję surowca. Z czego tylko część trafia do Polski. Większość ropy trafia do Niemiec i do gdańskiego naftoportu, skąd tankowcami transportowana jest dalej. Przy pomocy rozgałęzień rurociągu na Białorusi pozostała część surowca trafi do innych państw Unii Europejskiej, m.in. na Litwę, Ukrainę, do Węgier, Czech, czy na Słowacje. Aktualnie jest to około 30 proc., ale jeszcze w 2002 roku udział ten wynosił około 40 proc. eksportu rosyjskiej ropy naftowej.

Strona rosyjska systematycznie zmniejsza stopień wykorzystania rurociągu „Przyjaźń”, kierując coraz więcej ropy drogą morską. Wykorzystanie portów bałtyckich co prawda nie wzrosło w ostatnich latach znacznie, ale cały czas odgrywa znaczącą rolę w eksporcie ropy naftowej. W 2002 roku przy pomocy portów nad morzem bałtyckim Rosja eksportowała 36 proc. ropy, natomiast w 2007 roku około 39,5 proc. Znacznie wzrosło natomiast wykorzystanie portów czarnomorskich, z 19 proc. w 2002 roku do 32,1 proc. w 2007 roku. Część surowca transportowane jest również przy pomocy kolei, ale nie odgrywa ona znaczącej roli. W 2007 roku transport koleją stanowił zaledwie 0,2 proc. całego eksportu.

O przykłady „osuszania” rurociągu „Przyjaźń” nie trudno. W połowie lutego bieżącego roku w tekście Rafineria w Możejkach na sprzedaż? pisałem o problemach jakie ma polski koncern naftowy ORLEN z zakupioną pod koniec 2006 roku rafinerią na Litwie. Na początku 2010 roku pojawiły się również doniesienia o tym, iż Rosja zamierza zrezygnować z transportu ropy do naftoportu w Gdańsku. Dotychczas sprzedawana w Gdańsku rosyjska ropa miała trafić do nowo wybudowanego terminalu nad Oceanem Spokojnym. W ostateczności nie doszło do tego, a nawet więcej niż dotychczas trafiło surowca do polskiego naftoportu. Stało się tak z uwagi na konflikt Moskwy z Mińskiem i konieczność skierowania ropy z rynku białoruskiego do innych odbiorców.

Od lat problemy ma również port w Ventspils na Łotwie. Łotewski port był największym portem dla przeładunku rosyjskiej ropy naftowej. Jeszcze w 2001 roku Rosja przy pomocy tego naftoportu sprzedała za granice 14,9 mln ton ropy i prawie 7 mln ton paliwa. Od początku 2002 roku rosyjski Transnieft zaczął jednak tłoczyć rurociągiem coraz mniej ropy, a od stycznia 2003 roku ropa do portu w Windawie już nie popłynęła wcale. Ropa która trafiała do Ventspils została skierowana miedzy innymi do nowopowstałego terminalu w Primorsku w zatoce fińskiej.

Podobnie jak Polska, czy inne państwa regionu, szukają możliwości dywersyfikacji kierunków i złóż ropy naftowej, tak i Rosja nie pozostaje wobec tych planów obojętna. Sama również próbuje wyjść z sytuacji uzależnienia od tranzytu ropy przez byłe republiki radzieckie i próbuje doprowadzić do zmniejszenia roli rurociągów. Przy pomocy własnych naftoportów chce bezpośrednio docierać do swoich klientów. Nie czeka na sytuacje w której państwa tranzytowe zdywersyfikują kierunki i źródła dostaw surowca, a sama Rosja zostanie w znacznym stopniu uzależniona od eksportu przez te państwa. Pomijając kwestie polityczne spadku znaczenia rurociągu „Przyjaźń” dochodzi do tego jeszcze kwestia opłat jakie ponosi rosyjski dostawca ropy za przesył rurociągiem. Za tranzyt przez inne państwa Rosja musi płacić, opłata ta może być uwzględniana przy niższych opłatach za surowiec kupowany przez dane państwo. Przy transporcie tankowcami koniecznych opłat nie ma. Transport ten kosztuje i to więcej, ale może być przerzucony na stronę kupującą.

Dzięki portom naftowym Rosja może sprzedawać ropę gdzie tylko znajdzie się chętny do jej zakupu, nie zważając na „kaprysy” państw tranzytowych. Uniezależniając się od dróg lądowych będzie mogła eksportować swoje surowce z pominięciem Białorusi, Ukrainy czy Polski. Co znakomicie może wykorzystywać do celów politycznych. Podobnie dzieje się w przypadku gazu ziemnego. Budowa gazociągu północnego i południowego jest niczym innym jak omijaniem państw europy środkowowschodniej. Nie wykluczone, że w przyszłości Federacja Rosyjska wykorzysta to do ambitnych planów odbudowy swoich wpływów.

Źródło:
pern.com.pl, rp.pl,
I. Chalupec, C. Filipowicz, Rosja ropa polityka- czyli o największej inwestycji PKN Orlen.
A. Bryć, Rosja w XXI wieku, Gracz światowy czy koniec gry?

Tekst mojego autorstwa ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/

1 komentarz:

  1. Nie należy straszyć Rosjanami. Rosjanie po prostu chcą ubijać dobre dla siebie interesy.
    Dla Polski największym problemem są polscy politycy odpowiedzialni za politykę energetyczną, finanse i wpływający na wizerunek Polski za granicą (np. prezydent).
    Na początku 21 wieku Rosjanie chcieli wybudować przez Polskę pieremyczkę, żeby unikną niestabilnej sytuacji na Ukrainie. Oczywiście Polscy politycy w imię solidarności z Ukrainą zrezygnowali z tego korzystnego dla Polski pomysłu.
    Rząd Buzka chciał pociągnąć rurociąg z Norwegii do Polski, wszystko było już umówione i w Polsce zmieniła się władza (powstał rząd SLD). A SLD, jak to komuchy muszą służyć Moskwie. I Polska zrezygnowała z norweskiej rury.
    Po rezygnacji z pieremyczki w Rosji powstały pomysły rurociągu przez Bałtyk. I Rosjanom udał się ten pomysł.
    Rządy PiS-u, skazując siebie na porażkę, w imię sprzeciwu wobec wielkiego wroga Polski, sprawiły że umowa z Rosjanami w 2006 roku została podpisana na bardzo niekorzystnych warunkach dla Polski.
    Ostatnio, dzięki polityce miłości i wreszcie jednolitej koncepcji (bez sprzeciwu opozycji), rząd Tuska wynegocjował racjonalną umowę z Rosjanami. Tylko w tym przypadku może dojść do sytuacji, że będziemy musieli płacić za gaz, którego nie będziemy w stanie zużyć, a sprzedać tego gazu też nam nie wolno.
    Ale mam nadzieję, że w Polsce uda się zbudować kilka elektrowni gazowych i żaden gaz się nie zmarnuje.

    OdpowiedzUsuń