czwartek, 17 grudnia 2009

Świat tonie w długach – jaki wystawić mu rating?

W listopadzie agencja Fitch obniżyła rating Grecji do A-, we wtorek, (8 grudnia), ponownie zredukowała swoją ocenę, tym razem do najniższego poziomu inwestycyjnego BBB+. Środa (9.12) to złe wiadomości dla Hiszpanii. Standard & Poor’s, obniżyła swoją perspektywę długoterminowego ratingu dla tego kraju ze stabilnej na negatywną.

Z Grecją było gorzej niż przypuszczano

Władze Grecji dość długo tuszowały wiarygodne dane makroekonomiczne dotyczące gospodarki. Konserwatywny rząd, który zmienił się po październikowych wyborach, pozostawił swoim następcom dziurę w budżecie sięgającą 12% PKB, a dług publiczny w tym roku, według szacunków Komisji Europejskiej, wyniesie 112,6 proc. PKB. Grecja jest krajem Eurolandu, obowiązuje ją wymóg trwałego spełniania kryteriów konwergencji ( deficyt max. 6% PKB, dług publiczny max 60% PKB). Można oczywiście przymknąć oko i wskazać, na fakt, że obecnie mało który kraj strefy euro spełnia te kryteria, ale Grecja pobiła wszystkich w swojej, prowadzonej lekką ręką, polityce fiskalnej.

Rentowność greckich papierów skarbowych rośnie. W tej chwili oprocentowanie 10 letnich obligacji wynosi 5,39 %, jest o ponad 2 % wyższe niż oprocentowanie niemieckich papierów dłużnych tego samego rodzaju. Wzrost zyskowności nie jest dobrym znakiem, jest związany ze wzrost ryzyka zakupu takich obligacji, a dla greckiego rządu to konieczność poniesienia większych nakładów na obsługę, finansowanego z tych obligacji, długu. Co więcej, agencje obniżają swoje oceny dla dłużników, którzy w swoim portfelu mają znaczny udział rządowych papierów Grecji.

To może być poważny sprawdzian nie tylko dla Grecji, ale także dla całej strefy euro, na czele z Europejskim Bankiem Centralnym. Mechanizm zagrażający wypłacalności dłużnika sam się nakręca. Początkowo inwestorzy wyprzedają papiery wartościowe o podwyższonym ryzyku, sytuacja dłużnika jeszcze bardziej się pogarsza, poziom ryzyka i oprocentowanie nadal rosną, coraz szybciej, kolejni inwestorzy wyprzedają obligacje w obawie o problemy z obsługą długu. Przy takim scenariuszu o fale bankructw nie trudno.

Złych wiadomości przybywa

Tuż po Grecji, w środę, (9.12) przyszła kolej na Hiszpanię. Agencja, Standard & Poor’s, obniżyła swoją perspektywę długoterminowego ratingu dla tego kraju ze stabilnej na negatywną. Głównie brak przeciwdziałania rosnącemu zadłużeniu był powodem takiej decyzji. Ogromny deficyt spowodowany jest w głównej mierze nakładami, jakie poniósł rząd na stabilizację gospodarki. Wysokie bezrobocie, rzędu 18%, zmusiło Hiszpanię do radykalnych działań, jednak przeszkodą do odbudowy ekonomii tego kraju może stać się rozbudowana polityka socjalna.

„Nowe kraje” Unii to jeszcze inwestycja czy już spekulacja?

Wiadomości o obniżeniu ratingów tych krajów odbiły się bardzo wyraźnie na giełdach całej UE, szczególnie w krajach z derogacją (gdzie euro nie zostało jeszcze wprowadzone). Najbardziej ucierpiały giełdy w Budapeszcie i Warszawie. Jest to związane ze zwiększoną awersją do ryzyka. Widząc, co dzieje się w potencjalnie stabilnych krajach Eurolandu, inwestowanie na rynkach wschodzących Europy, gdzie nie ma zabezpieczenia w postaci wspólnej waluty, wydaje się prawie spekulacją. Złotówka przez to traci, oprocentowanie obligacji emitowanych przez polski rząd rośnie, co oczywiście skutkuje wzrostem kosztów obsługi długu w przyszłości. Dziura w naszym budżecie także ma głębokie dno, a zaciągnięte kredyty będzie trzeba spłacić, z dużą nawiązką.

„Tygrysy” nie dają dobrego wzorca

Sytuacja w Europie nie odbiega od tendencji światowych. 26 -go listopada, rządowy fundusz Dubai World poinformował swoich wierzycieli, że potrzebuje dodatkowo pół roku na wykup swoich obligacji. Wydawało się, że to inwestycyjna potęga. Dubaj, murem stoi, ale czy nie runie?

Japonii grozi deflacja

Panika wśród zagranicznych inwestorów odbiła się na giełdach całego świata. Emocje jednak dość szybko ostygły, prawie 60 miliardowy dług funduszu Dubai World będzie restrukturyzowany. Problemy finansowe potęgi inwestycyjnej, jaką wydawał się być Dubaj to tylko kropla w morzu. Agencja Moody’s szacuje, że w 2010 roku dług publiczny dojdzie do 80% światowego PKB. Taką sytuację wywołały kraje najwyżej rozwinięte, szczególnie w ostatnim czasie, starając się niwelować zagrożenia gospodarcze. Stany Zjednoczone planują utrzymać deficyt na poziomie 10 % PKB (zakładany poziom w UE 3%!), Wielka Brytania nie chce dopuścić do wzrostu powyżej 13% PKB. Światowi liderzy zaczynają zachowywać się jak rozkapryszone dzieci, nie widzą, że to już całe przedszkole takich berbeci, a „światowego” pieniądza nikt nie dodrukuje…

Agencje ratingowe powracają do gry

Jaka była i jest sytuacja zadłużenia takich krajów jak Grecja i Hiszpania, czy nawet Wielkiej Brytanii i USA, mogliśmy przypuszczać od dawna. Jednak, szum wokół koniunktury tych państw wywołało obniżenie ocen jakości ich zadłużenia przez czołowe agencje ratingowe. Po ogłoszeniu nowych notowań, giełdy zanurkowały. Wydawało się, że po, delikatnie to nazywając, faux pas z wysoką oceną amerykańskich papierów zabezpieczonych hipoteką, notowania jakości zadłużenia nie będą miały aż tak dużego wpływu na rynki.

Agencje Fitch, Moody’s oraz Standard & Poor’s już od dłuższego czasu pracowały nad odbudową swojej reputacji wśród inwestorów. Uważa się, że w jakimś stopniu te instytucje przyczyniły się do ogromnego krachu na rynku kredytów subprime, oceniając bardzo wysoko jakość dłużnych papierów wyemitowanych na podstawie wierzytelności banków od klientów tzw. NINJA (no income, no job, no asset). Kredyty dla NINJA były bardzo ryzykowane, zarówno dla banku, jak i dla kredytobiorcy, ale mimo wszystko agencje oceniały jakość papierów, wyemitowanych na podstawie takich należności, bardzo wysoko, bo przecież zabezpieczone były hipoteką. Nieruchomości w USA zaczęły gwałtowanie tanieć i od tego miejsca kryzysowy scenariusz rozpoczął swój bieg. To była poważna lekcja dla wszystkich firm tego typu. Fitch, Moody’s i Standard & Poor’s z pewnością już nigdy nie ocenią tak pochopnie żadnego instrumentu inwestycyjnego. Pozostaje wierzyć, że agencje uważniej śledzą dane i podejmują odpowiednie kroki zawczasu. Ważne jest by noty miały mocne poparcie w postaci danych makroekonomicznych. Kryzys kredytów subprime oraz wydarzenia minionego tygodnia pokazują jak silnie rynek reaguje na oceny agencji ratingowych, jaką odpowiedzialność biorą na siebie te instytucje.

Tekst Kasi Szczepaniak ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz