środa, 23 września 2009

Europejski dzień bez samochodu w stolicy.

Europejski dzień bez samochodu obchodzony jest corocznie 22 września. Dzień ten, jak czytamy na stronach Ministerstwa Środowiska, jest zwieńczeniem trwającego od 16 września Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu. ETZT to największa ogólnoeuropejska inicjatywa poświęcona ekologicznemu transportowi miejskiemu. Ma na celu przekonanie mieszkańców starego kontynentu, w szczególności wielkich miast, do korzystania z alternatywnych środków transportu. Przekonanie, że po mieście można poruszać się bez własnego samochodu. W Europie obchodzony jest od 1998 roku, a w Polsce od 2002 roku. Tegoroczne obchody odbywały się pod hasłem „Popraw klimat swojego miasta”.

Około 1500 miast w całej Europie, w Polsce 126 (w 2005 roku 84 miasta), przystąpiło w tym roku do akcji. Organizatorzy postawili przed miastami zadanie „wprowadzenia praktycznego działania, które przyczyni się do zmiany postaw społecznych w zakresie korzystania ze środków transportu przyjaznego środowisku jako alternatywa dla indywidualnego transportu samochodowego”. Pomysły są różne, można promować transport rowerowy (przykład Paryża), wynajmowanie samochodów, czy „car-pooling”- wspólne korzystanie z samochodów.

Co do słuszności pomysłu, by w centrum miasta ograniczyć ruch samochodów osobowych nie mam większej wątpliwości. Jako mieszkaniec Warszawy niejednokrotnie miałem wątpliwą przyjemność przekonania się na własnej skórze co to znaczy „godzina szczytu”. W szczególności dojazd do pracy w poniedziałkowe poranki i powroty w piątkowe popołudnia należą do najcięższych. W celu zilustrowania, jak wydłuża się moja droga pomiędzy domem a pracą, podam, że korzystając z transportu miejskiego w wyżej wymienionych dniach i godzinach, jestem w stanie przeczytać średnio 3-4 razy więcej książki, czy gazety niż w normalny dzień. Wtedy to z przepełnionych, stojących w korkach autobusów pasażerowie przesiadają się do tramwajów, by zdarzyć na czas. Pomijam już fakt, że nie każdy od razu złapie się na taką przesiadkę, bo tramwaje automatycznie w takich sytuacjach się przepełniają i trzeba czekać na następne. Z drugiej strony na niektórych liniach nie możliwe jest zwiększenie częstotliwości kursowania tramwajów, bo te i tak jeżdżą już co 5 minut. Jeszcze większa ich ilość spowoduje „korki” na liniach tramwajowych. Do czego dochodzi dość często np. przy rondzie de Gaulle’a w stolicy.

Powróćmy do samego Europejskiego dnia bez samochodu. Jak wyglądał on w Warszawie? Jak władze miasta zachęcały do korzystania z alternatywnych środków transportu? Można było podróżować bezpłatnie rowerami- ratusz uruchomił punkty wypożyczania jednośladów. W autobusach, tramwajach i metrze zamiast biletu można było okazać kontrolerowi dowód rejestracyjny swojego samochodu. Na Trasie Łazienkowskiej otwarty został nowy buspas- tylko dla autobusów.

Czy mieszkańcy stolicy chętnie zostawili swoje samochody w garażach, na parkingach i korzystali z komunikacji miejskiej? Wchodząc do autobusu można by powiedzieć, że tak. Wydawało się, że jest ciaśniej, więcej ludzi niż zawsze, ale chwila dlaczego stoję w… korku?! Niestety taka była rzeczywistość. Korki wcale nie były mniejsze niż zawsze. Mimo, że był to Europejski dzień bez samochodu korki były takie same.

Podczas wczorajszego dnia zostałem sprawdzony przez kontrolerów dwa razy! Wydało mi się to bardzo dziwne, biorąc pod uwagę, że ostatni raz byłem proszony o okazanie biletu 3-4 miesiące temu, a wczoraj aż dwa razy… Nie wiem, może Zarząd Transportu Miejskiego w ten sposób prowadził ankietę środowiskową i chciał na własne oczy przekonać się ilu pasażerów okaże dowód rejestracyjny. A może po prostu dodatkowo zarobić…

Podsumowując Europejski dzień bez samochodu w stolicy uznaje go za nieudany. Korki jak zawsze. Informacja, że to właśnie 22 września jest ten dzień, też słaba. Pytając się znajomych mało kto wiedział o takim dniu. Niektórzy usłyszeli o nim rano jadąc do pracy… samochodem. Natomiast pomysł uznaję za słuszny. Już teraz Warszawa jest zakorkowana. Na dwa miliony osób zameldowanych przypada 1,3 mln zarejestrowany samochodów. W rzeczywistości jest ich jeszcze więcej, jeśli weźmiemy pod uwagę osoby dojeżdżające codziennie do stolicy spoza jej granic. Z roku na rok sytuacja ta będzie się pogarszać, dlatego potrzebne są takie akcje. Władze miasta musza uświadomić warszawiakom, że można inaczej podróżować. Tego nie da się zrobić w tydzień, miesiąc, czy rok. Potrzeba wieloletniej kampanii. Oczywiście za tym musi iść rozbudowa infrastruktury komunikacji miejskiej, bo właściwie zarządzana komunikacja to największa i najskuteczniejsza reklama, nie bilbordy, reklamy, kampanie społeczne…


Źródło: mobilityweek.eu, mos.gov.pl, dbs.um.warszawa.pl, tvnwarszawa.pl,

2 komentarze:

  1. ja akurat w dzień bez samochodu czekałem na autobus 521 w Falenicy. Nie pamiętam kiedy ostani raz była sytuacja aby nie przyjechał w ogóle. Czekam, czekam mija 5, 10 minut potem 15... Nadal go niema. Musiałem przesiąść sie do komunikacji prywatnej ale i tak mimo to spóźniłem sie do pracy. I jak to przesiasc sie z auta do komunikacji miejskiej? A i jeszcze jedno: od lipca ZTM ograniczył kursowanie autobusu 521: jedynego bezpośredniego do centrum. Skrócił trasę do wiatracznej. Przed zmianami kursów do centrum było 6, teraz są 3. Argumentuje to tym że istnieje możliwość "dogodnej przesiadki". No comment

    OdpowiedzUsuń