wtorek, 22 września 2009

Dobry, zły Żukow…

Do głębszej analizy postaci jaką był Gieorgij Żukow zainspirowała mnie lektura książki Wiktora Suworowa „Cień zwycięstwa”. Do tego momentu moja wiedza na temat jednego z największych bohaterów związku radzieckiego była dość ogólnikowa. Choć i teraz jestem daleki od wydania jednoznacznej oceny, to postaram się przybliżyć czytelnikowi postać jaką był marszałek ZSRR Żukow.

Na początku jednak paru słów o samym autorze książki. Osobie nie mniej ciekawej, jak i kontrowersyjnej. Wiktor Suworow, a właściwie Władimir Bogdanowicz Rezun, jest znanym rosyjskim pisarzem i publicystą. W 1968 roku jako dowódca czołgu uczestniczył w inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowacje. Ukończył Wojskową Akademię Dyplomatyczną w Moskwie, a następnie w latach 1974- 1978 był rezydentem radzieckiego wywiadu wojskowego GRU w Genewie. Zbiegł do Wielkiej Brytanii, w następstwie czego zaocznie został skazany na karę śmierci. Wyrok ten po dziś dzień nie został uchylony. Jest autorem kilkunastu książek, m.in. : Akwarium, Lodołamacz, Dzień „M”, Żołnierze wolności, czy wydanej w tym roku w Polsce, książki „Ostatnia defilada”. Jest popularyzatorem teorii o wiodącej roli Związku Sowieckiego w rozpoczęciu II wojny światowej oraz prewencyjnego charakteru niemieckiego ataku na ZSRR 22 czerwca 1941 roku.

Żukow w Rosji.

Błyskotliwa kariera wojskowa Gieorgija Żukowa (ur. 01.12.1896- zm. 18.06.1974) na dobre rozpoczęła się w 1939 roku w Mongolii. W bitwie nad rzeką Chałchyn-goł kierował radziecką obroną. Zwycięstwo to było kluczowym wydążeniem dla dalszych losów naszego „bohatera”, jak również i ZSRR. Pokonana Japonia skierowała swoją ekspansję w innym kierunku, tym samym odciążając Związek Radziecki z mobilizacji wojskowej na tym froncie. Od teraz możliwe było przegrupowanie całej armii i skierowanie jej na zachodnie granice państwa.

Podczas II wojny światowej w 1941 roku został mianowany szefem sztabu generalnego, a już w lipcu 1942 roku pełnił funkcję zastępcy naczelnego wodza. Był dowódcą m.in. frontu: leningradzkiego, białoruskiego, ukraińskiego. Kierował operacją berlińską, a po bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, został mianowany dowódcą radzieckiej strefy okupacyjnej.

Lista zasług, spektakularnych sukcesów Żukowa, za które w Rosji jest czczony, jest bardzo długa. Bez wątpienia możemy mówić o kulcie Żukowa. W centrum Moskwy stoi pomnik Żukowa, w całej Rosji jest ich ponad 30. Jest uznawany za jednego z największych strategów XX wieku. O tym jak bardzo był ceniony świadczą liczne ordery i odznaczenia. Najwyższy tytuł honorowy ZSRR, czyli medal „Złota Gwiazda” Bohatera Związku Radzieckiego, otrzymał w 1939, 1944, 1945, 1956. Inne odznaczenia to m.in.: Order Zwycięstwa (dwukrotnie), Order Lenina (sześciokrotnie), Order Rewolucji Październikowej, Order Czerwonego Sztandaru (trzykrotnie) itd., itd… Gieorgij Żukow został również, przez władze Polski Ludowej, odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Wojennego Virtuti Militari.

Tak wielki bohater, za jakiego uznawany jest Żukow, musiał mieć swój własny medal. Ustanowiono Medal Żukowa, odznaczenie, które wręczane jest do dzisiaj. Pojawiła się również propozycja, aby marszałka ZSRR kanonizować i zaliczyć w poczt świętych rosyjskiej Cerkwi prawosławnej.

Podczas II wojny światowej propaganda ZSRR potrzebowała bohaterów do których mogła się odwoływać zagrzewając do boju rodaków. Na takiego bohatera wykreowano Gieorgija Żukowa. Wykreowano, ale trzeba też przyznać, że nie mała w tym zasługa samego Żukowa. Jak mało kto potrafił bezwzględnie zabiegać o swoje, po trupach dożyć do wyznaczonych celów.

Żukow oczami Suworowa.

Odmienne zdanie o Żukowie ma Wiktor Suworow. Praktycznie wszystkie jego osiągnięcia, sukcesy przedstawia jako jedno wielkie pasmo porażek. Zaprzecza przypisywanym Żukowowi sukcesom militarnym. Dowodzi m.in., iż nie mógł on być autorem sukcesu operacji zaczepnej pod Stalingradem, ponieważ w 1942 rok…w Stalingradzie wcale go nie było. Kierował wtedy ofensywą na Syczewkę, na froncie zachodnim. Oczywiście ofensywa zakończyła się totalną klęską.

Żukow w swoich pamiętnikach pisał, iż to on jako pierwszy przejrzał plany Hitlera, na długo przed rozpoczęciem wojny. Przewidział plan „Barbarossa” i wiele innych posunięć wroga. Skoro tak, to dlaczego pierwsze miesiące agresji niemieckiej to jedna po drugiej przegrane? Z początku wojny nie możemy mówić nawet o obronie zachodnich granic ZSRR. To co tam panowało to istny chaos. Sowieccy żołnierze mimo ataku Niemiec na ich pozycje mieli zakaz atakowania, bo jak uważało dowództwo były to jedynie prowokacje graniczne. Biorąc pod uwagę, że na zachodzie zdołano już rozlokować ogromne rzesze żołnierzy, straty były przerażające. To właśnie z rozkazu Gieorgija Żukowa bazy wojskowe rozlokowano w odległości 15-20 kilometrów od granicy. Lotniska z masą sprzętu przesunięto możliwie najbliżej linii granicznej. Oczywiste było, że w razie ataku nieprzyjaciela, położone tak blisko granic bazy, lotniska staną się łatwym łupem. Oczywiste, ale wydaje się, że nie dla Żukowa. Mimo, iż jak pisał w swoim pamiętniku, wiedział o bardzo prawdopodobnym ataku Niemiec na ZSRR, nie przygotowywał planów obronnych. Wolał poświecić czas na konstruowanie planów agresji na III Rzesze. Planów, które przy ataku wroga, zupełnie do niczego nie są przydatne.

Wcześniej już wspomniałem, że marszałek ZSRR Żukow został czterokrotnie odznaczony medalem „Złotej Gwiazdy” Bohatera Związku Radzieckiego. Pierwszą Złotą Gwiazdę dostał w 1939 roku za Chałchyn-goł. W czasie II wojny światowej dostał kolejne dwie. Problem w tym, że odznaczenie to można było dostać tylko… trzy razy. Jak więc się stało, że Żukow miał ich więcej? 1 grudnia 1956 sam sobie nadał tytuł czterokrotnego Bohatera Związku Radzieckiego. Do tej pory było jeszcze tylko dwóch trzykrotnych Bohaterów. Pułkownicy lotnictwa Kożedub i Pokryszkin. Abstrahując nawet od tego, że Złotą Gwiazdę można było dostać tylko trzy razy, trzeba mieć na uwadze, że to najwyższe odznaczenie otrzymywało się za naprawdę heroiczne czyny. Przynajmniej w teorii. Jak pokazał przykład Żukowa można ją było wręczyć samemu sobie „w uznaniu wielkich zasług, a także na sześćdziesiąte urodziny”. Trzeba przyznać, prezent sprawił sobie wyśmienity.

Suworow słynie ze swojej wnikliwości, dokładnego badania zdobytych informacji, z wieloma postawionymi przez niego tezami nie sposób się nie zgodzić. Aczkolwiek nie sposób nie zauważyć jednostronnego nastawienia autora, co czasem może prowadzić do błędnej analizy. Nie twierdzę, że Suworow myli się w ocenie Żukowa, jedynie wydaje mi się, iż niektóre rzeczy mogą być przez niego wyolbrzymiane, na skutek swojego podejścia do tematu. Czy to co pisze jest w 100% prawdą, czy trochę mniej, nie zmienia ogólnego faktu, iż marszałek ZSRR bardziej kreował się na wielkiego bohatera, a nie nim faktycznie był.

Przytoczyłem tutaj tylko kilka ciekawych, kontrowersyjnych momentów z życia marszałka Żukowa. W samej książce jest ich o wiele więcej i trzeba przyznać, że są napisane bardzo przystępnym językiem, przez co nie zagubimy się w lekturze, nawet jeśli nie są jasne dla nas wszystkie fakty historyczne. Książka godna polecenia dla żądnych szczegółowej wiedzy o wydarzeniach na froncie wschodnim podczas II wojny światowej.

Źródło:
Wiktor Suworow, „Cień zwycięstwa”, Dom wydawniczy Rebis, Poznań 2006r.
suworow.pl,
konflikty.pl,
racjonalista.pl,
polonica.ru,
Tekst mojego autorstwa ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz