piątek, 11 września 2009

NLP czyli psychoanaliza XXI wieku

Dzieci karmione są bajeczkami o wilku żerującym na naiwności owieczek. Dorośli podobne opowieści odnajdują w sensacjach czy kryminałach, ale jak jest uczy nas na okrągło tzw. true life. Sęk w tym by w tej grze wcielic się w odpowiednią rolę. Tak więc, ludzie eksperymentują, tworzą teorie naukowe, badają od podszewki ludzki umysł, zwyczajnie kombinują. A wszystko po to by w kolejnych rozgrywkach odegrac rolę przebiegłego wilka, postawic na swoim.

NLP jest owocem lat 70 - tych. Programowanie neurolingwistyczne, dziś mocno skomercjalizowane, trenerom dostarcza środków nie tylko na chleb, ale także potrójną szynkę, natomiast uczniom pozwala uwierzyć w możliwość dowolnego kreowania rzeczywistości. Jak to się zaczęło? Richard Bandler swego czasu zauważył, że akceptacja sugestii zależy od sposobu w jaki jest ona formułowana, od rodzaju wypowiedzi oraz użytych w niej słów i fraz. Wspólnie z lingwistą Johnem Grinderem, stworzyli technikę komunikacji opartą na tym założeniu. Swoje prace opisali w książce The Structure of Magic w 1975 roku. Nazwa kierunku, wymyślona przez Bandlera, podkreślać ma zależności między procesami neurologicznymi („neuro’) a stosowanym językiem wypowiedzi („lingwistyczne”).

Jak to działa?
Twórcy NLP twierdzili, że efektywny sposób komunikacji zależy od tego w jaki sposób przedstawimy swoją sugestię. Ma na to wpływ mnóstwo czynników, począwszy od stroju, sposobu zachowania, konkretnych okoliczności, by wreszcie skończyć na dobieraniu odpowiednich fraz, odpowiedniego słownictwa, skupianiu się na rozmówcy. Trenerzy uczą technik, które można stosować zarówno w kontaktach międzyludzkich, jak i dążąc do doskonalenia siły własnego charakteru.

„ W trakcie, gdy rozważa pan zakup naszego produktu, przedstawie dodatkowe korzyści”- Jak często słyszymy od sprzedawców tego typu konstrukcje? To perswazja nazywana „fachowo” przez NLPowców presupozycją. Jak działa ta sztuczka? Ledwo weszliśmy do salonu firmowego, a już podsuwane jest nam ukryte założenie, że rozważamy zakup. Często stosujemy takie sformułowania lingwistyczne całkiem nieświadomie. Nie uspakajaj kolegi przed rozmową kwalifikacyjną powtarzając „ nie denerwuj się, nie stresuj” – w ten sposób presuponujesz, ze właśnie w takim stanie się znajduje. Nawet, jeśli był zrelaksowany, doprowadzisz go do szału.

W samodoskonaleniu pomogą techniki budowania poczucia własnej wartości. Trener zawsze będzie powtarzał, jak ważne jest by nie kierować negatywnych myśli w odniesieniu do samego siebie. Będąc na studenckim szkoleniu z podstaw NLP, usłyszałam bardzo ciekawy pomysł jak radzić sobie z tzw. „wewnętrznym opieprzaczem”. Każdy z nas, zna ten głos, który pojawia się w głowie ilekroć popełnimy jakieś głupstwo. Wiemy jak skutecznie może on sprowadzić do parteru. Dr Artur Lewandowski dał nam, studentom, receptę: wyobraź sobie ów „wewnętrzny opieprzacz” jako karłowatego krasnala i spraw by mówił cieniutkim głosikiem, jakby nawdychał się helu, powinno pomócJ.

Inna technika: kotwiczenie. Pozwala poczuć się komfortowo nawet w bardzo nieprzyjemnej sytuacji. W dużym uproszczeniu zakładanie kotwicy, (jest to możliwe zarówno stosunku do siebie samego jak i drugiej osoby) polega na skojarzeniu pewnego bodźca z reakcją. Kotwice zazwyczaj w naszej psychice zakładane są nieświadomie, ale można także posługiwać się tym jak narzędziem. Typowy przykład: dziecko, które czuje zapach i ciepło swojej matki czuje się bezpiecznie, podobnie mężczyzna, który poczuje perfumy swojej wybranki, odruchowo zwróci swoje myśli w jej kierunku. Jednak, tego rodzaju sztuczki podsunął nam już behawioryzm - Pies Pawłowa i odruchy warunkowe. Mimo, że często świadome tworzenie bodźców, mających wywołać określone reakcje u drugiego człowieka uznawane było za nieco niemoralne, dziś z powodzeniem tego rodzaju techniki stosuje na swoich podopiecznych pewna niania z TVN-u.

Dzisiejsza popularność szkoleń, publikacji oraz książek z zakresu technik NLP nasuwa mi skojarzenie z XIX wieczną psychoanalizą. Freud swoimi zaskakującymi założeniami na temat istnienia nieuświadomionej części ludzkiej psychiki, kierowanej przez pierwotne popędy początkowo zawojował świat ówczesnej psychologii, psychiatrii. Opracował formy terapii oraz analizy umysłu człowieka. Freudowskie Superego odpowiadające za przystosowywanie się do norm społecznych i kulturowych, to dziś, w odniesieniu do NLP prawdopodobnie nieodparta chęć wywierania wpływu na otaczających ludzi. Programowanie naurolingwistyczne stara się łagodzić i oswajać doświadczenia, które wg. Freuda zostają wyparte ze świadomości, objawiając się później w postaci kompleksów. Można znaleźć jeszcze wiele odniesień i analogii. Psychoanaliza ma dziś wartość raczej historyczną. NLP już dawno zostało odrzucone przez środowiska akademickie i uznane za nienaukowe. Mimo, to rosnąca popularyzacja technik komunikacji pozwala zarobić krocie szkoleniowcom, a ludzie ze świata biznesu chwalą się certyfikatami trenerów.

Coraz częściej można przeczytać słowa krytycznie odnoszące się do form porozumiewania się z drugim człowiekiem, opisane przez Bandlera. Najsilniejszym argumentem przeciwników jest nienaukowość założeń. Sam prekursor, odszedł od badań naukowych nad swoimi teoriami, skupił się na artykułach popularnych. Zapewne zniechęcił go fakt, że niemal żadne doświadczenie nie potwierdziło jego hipotez. Tak więc, NLP stało się podejściem komercyjnym. Książki z tej tematyki są ciekawe, szkolenia prowadzone przez energicznych trenerów porywające. Z pewnością, nie starając się kwestionować metod komunikacji, angażując się w ich praktykę, programowanie neurolingwistyczne zrobi na nas ogromne wrażenie. Jednak, po przeczytaniu chociaż jednej książki, wysłuchaniu wykładu, bardzo łatwo można zorientować się, że ktoś próbuje przeforsować swoją sugestię właśnie za pomocą struktur lingwistycznych. Kiedy poznamy kilka technik, sprzedawca czy przedstawiciel handlowy ich używający stanie się w naszych oczach żenującym manipulantem.

Nawet, jeśli techniki „efektywnej komunikacji” staną się jedynie znakiem rozpoznawczym sprzedawcy czy dyskotekowego podrywacza, to uważam że warto jest chociażby podjąć próbę ich poznania. Niekoniecznie w celu ich stosowania, gdyż jak pisałam, można niekiedy wywołać u innych zażenowanie, ale zwyczajnie w samoobronie. Uwagę zwraca fakt, że mimo ogromu krytyki skierowanej na NLP, metody umiejętnie i konsekwentnie stosowane przez manipulantów, stają się niebezpiecznym narzędziem w ich rękach, zwłaszcza, gdy nauczeni sztuczek na gruncie zawodowym przenoszą je do życia prywatnego.

Tekst autorstwa Katarzyny Szczepaniak ukazał się na www.mojeopinie.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz