wtorek, 2 marca 2010

Kto da więcej, czyli jak w szwajcarskim banku.

Numeryczne konto na Kajmanach? Grube ryby światowego biznesu i przestępcy podatkowi doskonale wiedzą gdzie ulokować kapitał by uchronić go przed chciwym fiskusem. Do niedawna również Szwajcaria uważana była za raj finansowy, ale po ostatnich incydentach, związanych z niespotykaną dotąd w tym kraju skalą rozluźnień tajemnicy bankowej, reputacja ta została mocno nadszarpnięta.

Istotą tajemnicy bankowej jest obowiązek banku do zachowania poufności dotyczącej danych swoich klientów. Osoba korzystająca z usług banku jest jedynym beneficjentem chronionej tajemnicy. Generalnie instytucja ta służy ochronie praw poszczególnych podmiotów, aczkolwiek czołowe, światowe instytucje finansowe wiedziały jak wykorzystać to zobowiązanie i uczynić tajemnicę bankową elementem kultury i środkiem na podwyższenie standardu usług.

Finansowy raj
Słynący z wysokiej poufności szwajcarski system bankowy dopuszcza uchylenie tajemnicy bankowej na żądanie organów ścigania, gdy np. sąd stwierdzi, że właściciel konta popełnił przestępstwo kryminalne, a konto zostało wykorzystane do popełnienia tego przestępstwa. W szczególności, Szwajcarzy zwracają uwagę na udaremnianie prania brudnych pieniędzy. Jednak, co ciekawe, sytuacja, kiedy to „uczciwy obywatel”, czy to Szwajcarii czy też innego kraju, nie opodatkuje swoich dochodów, nie będzie uznana za przestępstwo podatkowe a jedynie za wykroczenie. Jest to jeden z głównych powodów, dla którego swoje dochody przed fiskusem w Szwajcarii ukrywają unijni obywatele i nie tylko oni. Banki zasłaniają się tajemnicą bankową i nie jest łatwe wydobycie przez rządy innych krajów należnych podatków, w celu, chociażby łatania swojej dziury budżetowej.

Wpływy do szwajcarskiego systemu bankowego od zagranicznych klientów są gwarantem wysokiego rozwoju krajowej gospodarki, dlatego Szwajcaria jest gotowa płacić wysoką cenę za ochronę kreowanej przez stulecia polityki finansowej. Pod naciskiem międzynarodowych dyplomacji oraz oskarżeń płynących z całego świata, państwo zdecydowało się pójść na pewien kompromis. Szwajcarskie banki zgodziły się na pobieranie podatku od dochodów odsetkowych i przekazywanie do krajów swoich klientów, oczywiście z zachowaniem poufności dotyczącej ich danych osobowych.

Mimo rozluźnienia budowanych przez dziesiątki lat zwyczajów prawa bankowego, międzynarodowa „nagonka” na Szwajcarię nie ustała. Unia Europejska, w związku z wprowadzeniem systemu automatycznej wymiany informacji między państwami uprzemysłowionymi w sprawach podatkowych, naciska na „kraj bankowców”. Co prawda Szwajcaria członkiem Unii nie jest, tradycyjnie zachowuje swoją neutralność, ale funkcjonuje w otoczeniu państw unijnych i chcąc, nie chcąc, z pomysłami przywódców państw UE musi się liczyć.

Dane na sprzedaż

Wydarzenia ostatnich lat mocno naruszyły ideę tajemnicy bankowej. Nastała swoista moda na wykradanie z banków danych klientów i sprzedawanie ich rządom krajów pochodzenia, te z kolei chętnie godzą się na taki proceder, pod przykrywką szlachetnej walki z nieuczciwymi podatnikami, korzystają ze złodziejskiego łupu, płacąc za informacje grube miliony. Odzyskane pieniądze przeznacza się na łatanie nadszarpniętych mocno budżetów.

W 2008 roku Republika Federalna Niemiec odkupiła płyty z danymi klientów banku LGT w Lichtensteinie. Na początku lutego tego roku Angela Merkel wyraziła zgodę na kolejną lukratywną inwestycję w kradzione dane z zagranicznego banku. Tym razem na celowniku są klienci szwajcarskiego banku Crédit Suisse. Skutek jest natychmiastowy. Już teraz wielu Niemców lawinowo zgłasza swoje nieopodatkowane dochody, licząc na amnestię. Strategia Niemiec niewątpliwie wykazuje dużą efektywność, a jeśli chodzi o etykę w ściganiu przestępców, to cóż… jakie ona ma znaczenie w słusznej sprawie, jaką jest przyjście na ratunek niemieckim finansom publicznym.

Do łamania etosu tajemnicy bankowej swoje trzy grosze dorzuca także rząd USA. W 2009 roku zażądał od banku UBS udostępnienia danych 52 tyś. amerykańskich klientów. Oczywiście ani szwajcarskiemu bankowi, ani krajowemu systemowi finansowemu nie było na rękę spełnienie „zachcianki” USA. Powstał spór dyplomatyczny i niestety Szwajcaria ponownie musiała ugiąć się pod naciskami i wystawić na szwank swoją reputację. Ostatecznie UBS zgodził się na zapłatę 780 mln dolarów oraz ujawnienie 250 nazwisk klientów, którzy ukrywali swój majątek przed amerykańskim fiskusem. Rząd USA nie był jednak usatysfakcjonowany. Zawarta później ugoda międzyrządowa zakładała, że bank przekaże rządowi Szwajcarii dane 4450 deponentów, a władze zdecydują, które z nich przekazać w ręce amerykańskiej skarbówki.

Cel uświęca środki?

Kryzys tajemnicy bankowej rozpoczął się po terrorystycznych atakach z 11-go września. Podjęto wtedy działania zaostrzające kontrole ukrywanych finansów na terenie Unii Europejskiej czy USA w celu zapobieżenia finansowania ataków terrorystycznych. Wzmożony monitoring oszczędności znalazł później swoje uzasadnienie m.in. w walce USA z rajami podatkowymi, czy Niemiec z nieuczciwymi podatnikami.

Jestem zwolenniczką idei państwa prawa, nawet jeśli czasem to tylko puste hasło wyborcze. Dlatego właśnie nie jest dla mnie argumentem w walce z przestępczością makiaweliczne hasło „cel uświęca środki”. Jeżeli akceptacja kupowania przez rządy europejskich państw danych o swoich obywatelach od zwyczajnych złodziei, sfrustrowanych pracowników banków, którzy postanowili urządzić się na resztę życia stosując szantaż lub sprzedając informacje obcym wywiadom, mieści się w rozumieniu praworządności to faktycznie mamy do czynienia z kryzysem…ale kryzysem wartości.

W tym momencie należy chyba stanąć w obronie Szwajcarów. Mimo, że ten kraj bankowców murem stoi na aktywach zagranicznych deponentów, czerpie ogromne zyski ze świadczonych dla nich usług private banking’u to oni wypracowali specyfikę takiej kultury finansowej. System nie jest oparty na zachęcie do prania brudnych pieniędzy czy oszustw podatkowych, ale na przekonaniu, że w zakres wolności jednostki wchodzi prawo do posiadania majątku, niekoniecznie kontrolowanego przez inne prywatne podmioty czy organy władz państwowych. Szwajcaria walczy z przestępstwami finansowymi, ale jednocześnie zapewnia klientom swoich banków najwyższy standard usługi i dlatego, mimo że te usługi są jednymi z najdroższych na świecie, to wciąż cieszą się niebywałą popularnością.

Reputacja banków została mocno nadszarpnięta a i sam kraj stracił w oczach klientów instytucji finansowych. Szwajcaria została postawiona pod ścianą przez siły dyplomatyczne. Wydaje się, że jej neutralność na nic się zdała a powiedzenia „jak w banku” wkrótce odejdzie do lamusa.

Tekst Kasi Szczepaniak ukazał się na http://www.mojeopinie.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz