środa, 23 czerwca 2010

Wybory prezydenckie 2010- komentarz po I turze

Znamy już oficjalne wyniki tegorocznych wyborów prezydenckich, które jak na razie przyniosły połowiczne rozstrzygnięcie. Jak można było się tego spodziewać, żaden z kandydatów nie przekroczył progu 50% głosów poparcia, co umożliwiłoby mu wygraną już w pierwszej turze. Wygrał kandydat Platformy Obywatelskiej Bronisław Komorowski (41,54%), ale wbrew temu co przedstawiano przed wyborami w wielu sondażach, jego przewaga nad kandydatem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim (36,46%) nie jest tak duża i wynosi jedynie 5,08%.

O ile wynik Komorowskiego, mała przewaga nad Kaczyńskim, dla sympatyków PO jest zaskoczeniem, to sprawdził się przewidywany wzrost poparcia dla kandydata lewicy Grzegorza Napieralskiego. Wynik 13,68% z pewnością może on uznać za bardzo dobry i przyczyni się do umocnienia jego pozycji jako lidera lewicy. Wewnątrz partyjna opozycja chciała rozliczenia po wyborach, ale przy takim wyniku potraciła swoje argumenty.

Pozostali kandydaci, którzy od początku byli skazywani na pożarcie, odnieśli bardzo słabe wyniki. Czwarty w wyścigu prezydenckim Janusz Korwin Mikke zyskał zaledwie 2,48% poparcia. Nie pomogły mu nawet sondaże internetowe w których radził sobie tradycyjnie bardzo dobrze. Kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego Waldemar Pawlak (1,75%) i popierany przez Stronnictwo Demokratyczne Andrzej Olechowski (1,44%) to z pewnością jedni z większych przegranych. Lider PSL przegrał z kretesem, ale tak naprawdę przy wyborach samorządowych pod koniec tego roku okaże się czy faktycznie PSL traci poparcie, czy jest to tylko i wyłącznie przypadek wyborów prezydenckich gdzie zwycięzca jest tylko jeden. O ile Korwin Mikke może być uznawany za kandydata alternatywnego dla „wielkiej trójki”, bo głosi odmienne hasła, to Pawlak czy Marek Jurek (1,06%) mają elektorat zbliżony do Kaczyńskiego czy Komorowskiego. Ich apele o poparcie spełzły na niczym, bo wyborcy i tak nie chcieli „marnować głosów” i popierać kandydata który z góry skazany jest na porażkę.

Andrzej Lepper (1,28%) to „gwiazda” która już nie ma szans na powrót do wyników sprzed lat. Aferami z osobistym i współpracowników udziałem stracił zaufanie, którego już nie odbuduje. Kornel Morawiecki (0,13%) Bogusław Ziętek (0,18%)… zmobilizowali swoje środowiska, udowodnili, że są w stanie wystartować, ale to byłoby na tyle. Dostali swój czas antenowy, postarali się przekazać społeczeństwu co maja do powiedzenia i na tym się skończyło. Czy dotarło to do szerszego grona raczej wątpię.

Jeśli chodzi o frekwencję wyborczą, która wyniosła 54,94%, to trzeba przyznać, że nie była ona niska, ale biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia to jednak można był się spodziewać trochę więcej. Dla przykładu, w wyborach prezydenckich w 2005 roku 49,74% (50,99% w drugiej turze), w 2000r.- 61,12%, w 1995r.- 64,70% (68,23% w drugiej turze), w 1990r.- 60,63% (53,40% w drugiej turze).

Za niecałe dwa tygodnie, 4 lipca, odbędzie się II tura wyborów prezydenckich. W grze zostało już tylko dwóch kandydatów, którzy przez te kilka dni głównie będą musieli powalczyć o wyborców Grzegorza Napieralskiego. Teoretycznie bliżej im do Komorowskiego, ale też duża grupa z nich może po prostu nie udać się do urn i nie oddać swojego głosu. Sam Napieralski, obawiając się utraty elektoratu, wcale nie będzie również skory do jawnego popierania któregoś z kandydatów. Stawiane przez niego warunki nie są do zaakceptowania przez uczestników II tury wyborczej, Pewne jest to, że Jarosław Kaczyński może liczyć na poparcie Marka Jurka, który zaraz po ogłoszeniu wstępnych wyników, zaapelował do swoich wyborców o głosowanie właśnie na kandydata Prawa i Sprawiedliwości. On w przeciwieństwie do Napieralskiego nie ma wiele do stracenia. Pozostali kandydaci wstrzymali się jak na razie z oficjalnymi deklaracjami, ogłaszając jedynie, że są chętni do rozmowy z kandydatami. Tak dużego poparcia jak lider lewicy co prawda nie mają, ale sumując wyniki pozostałej siódemki kandydatów jest to nieco ponad 8%, a przy małej różnicy pomiędzy Komorowskim a Kaczyńskim w pierwszej turze, każdy z nich może być na wagę zwycięstwa. Tym bardziej, że są to ludzie którzy wzięli udział w wyborach i jest o wiele bardziej prawdopodobne, że będą chcieli głosować i teraz.


Tekst mojego autorstwa ukazał się na www.mojeopinie.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz