wtorek, 28 maja 2013

Wspólny mianownik – Warszawa

Rozmowa z panem Markiem Makuchem pełnomocnikiem komitetu referendalnego Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej.
Co łączy Piotra Guziała, lidera WWS, samorządowca o lewicowych inklinacjach i Marka Makucha, pełnomocnika WWS ds. referendum, prawicowca i byłego lidera PiS w samorządzie warszawskim?
Marek Makuch: Pozornie nic. Wywodzimy się z różnych kręgów światopoglądowych, dokonywaliśmy różnych wyborów politycznych, chodzimy również na inne marsze. Jednak pomimo tych różnic znaleźliśmy wspólny mianownik  – jest nim Warszawa i przekonanie, że najlepszymi gospodarzami miasta mogą być ci, którzy nie są uzależnieni od central partyjnych.
I Pan to mówi? Były działacz partyjny?

MM: Jak Pan słusznie zauważył – były. Nie oznacza to, że odrzucam partie polityczne jako takie, ale po latach własnych doświadczeń, ale również obserwacji innych partii politycznych, w tym w szczególności rządzącej już dwie kadencje Platformy Obywatelskiej, doszedłem do wniosku, że w samorządzie szyldy partyjnie nie powinny decydować o kierunkach rozwoju gmin. To źle się kończy, czego przykładem są rządy pani Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie.
Przejdźmy do Pani Prezydent. Był Pan bezpośrednim obserwatorem jej działań, jako przewodniczący klubu radnych. Jak pan  ocenia tamte lata (2006-2010)?
MM: Jako ugrupowanie opozycyjne od początku mieliśmy krytyczne nastawienie do pani prezydent; wynikało to głównie z niesmaku, jaki wywołał festiwal obietnic w trakcie kampanii wyborczej, które delikatnie ujmując – były czystą fikcją. Z biegiem czasu sytuacja się pogarszała. Mało kto już pamięta, że w trakcie swojej pierwszej kadencji pani prezydent wprowadziła drastyczne podwyżki czynszów, które uderzyły w najbiedniejszych, doprowadziła do brutalnej pacyfikacji KDT i nie zrealizowała praktycznie żadnej z obiecywanych inwestycji..
Nie przeszkodziło to jednak w jej ponownym zwycięstwie i to w I turze…
MM: To zadziwiające, ale tak się stało. Mimo bardzo słabych rządów, unikania zabierania głosu w ważnych społecznie sprawach, a także maskowaniu wszystkiego sprytnym PR-em, część mieszkańców Warszawy ponownie zaufała pięknym słowom.
To zauroczenie już minęło?
MM: Wszystko wskazuje na to, że tak. Nawet ci najbardziej, nazwijmy ich eufemistycznie, tolerancyjni warszawiacy zaczynają mieć dość. Obserwuję to podczas spotkań z mieszkańcami, kiedy przychodzą do mnie ludzie ze swoimi problemami  i często z zawstydzeniem przyznają, że głosowali na Panią Prezydent.
Z czego to wynika Pańskim zdaniem?
MM: Być może zauważyli wreszcie, że woda w ich kranie przestała być ciepła, parafrazując słowa pana premiera i zwierzchnika partyjnego pani prezydent. Puste słowa nie zapełnią  powiększającej się dziury w budżecie domowym. Powszechne podwyżki, zwiększająca się arogancja ekipy pani prezydent, uderzenie w oświatę z jednej, propaganda sukcesu i brak troski o rzeczywiste potrzeby mieszkańców z drugiej spowodowało, że zegar pani prezydent zaczął tykać…
Referendum to poważna sprawa…
MM: Szczególnie w takim mieście jak nasze, ale to nie znaczny, że niemożliwa do przeprowadzenia. Oczywiście będzie to wymagało od nas ogromnego wysiłku, ale jestem przekonany, że nam się uda.
PiS ze swoim referendum w sprawie prywatyzacji SPEC poległo…
MM: Byłem zaangażowany w tamten projekt na poziomie dzielnicy i z tego poziomu było widać, czego brakuje. A zabrakło przede wszystkim współpracy pomiędzy ugrupowaniami opozycyjnymi. Interesy partyjne wzięły górę nad interesem mieszkańców, niestety.
Nie popełnicie tego błędu?
MM: Odsyłam do pierwszego pytania (śmiech). Udało nam się doprowadzić do sytuacji, w której w ramach Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej skupili się ludzie, dla których najważniejszą sprawą jest Warszawa, a poglądy polityczne stanowią przedmiot dyskusji, a nie główną wskazówkę.
Zaprosiliście jednak partie do współpracy.
MM: Tak, podobnie jak wszystkie organizacje społeczne działające na terenie Warszawy, ale to partie mają najwięcej problemów z poparciem naszej inicjatywy, kalkulują i zastanawiają się, patrząc na słupki sondażowe i przeprowadzając rozliczne badania. SLD ma swoją legendarną już listę 300, która paraliżuje ich decyzyjność w tej sprawie, a PiS poparł naszą inicjatywę dopiero w wyniku nacisków swoich członków, którzy nie rozumieli zachowawczej postawy władz warszawskich tej partii.
Podobno Prawo i Sprawiedliwość pomimo to postawiło dodatkowe warunki?
MM: Zwróćmy uwagę, że Warszawska Wspólnota Samorządowa, a także komitet referendalny są inicjatywą społeczna, a nie polityczną. To my samorządowcy mieliśmy odwagę powiedzieć „nie” złym rządom, podwyżkom i nieobecności prezydenta miasta w życiu tego miasta. Dlatego nie przyjmujemy żadnych warunków. Mieszkańcy Warszawy i tak są po naszej stronie.
Dziękujemy za rozmowę.
Grzegorz Wojdalak
www.wws.org.pl 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz