poniedziałek, 4 października 2010

Niemcy blokują gazoport

Pod koniec czerwca b.r. spółka Polskie LNG S.A. dokonała wyboru podmiotu który będzie odpowiedzialny z budowę terminalu do odbioru skroplonego gazu w Świnoujściu. Najatrakcyjniejszą cenowo ofertę zaproponowało konsorcjum Saipem S.p.A. (Włochy) – Saipem SA (Francja) – Techint Compagnia Tecnica Internazionale S.p.A. (Włochy) – Snamprogetti Canada Inc. (Kanada) – PBG SA (Polska) – PBG Export Sp z o.o. (Polska). Konsorcjum zobowiązało się do wybudowania terminala za niecałe 3 mld zł do 30 czerwca 2014 roku.

15 czerwca, w obecności ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada, inwestor Polskie LNG podpisał umowę na budowę z wyżej wymienionym konsorcjum, które posiada bogate doświadczenie przy tego typu inwestycjach. Firmy wchodzące w skład konsorcjum były odpowiedzialne m.in. za wykonanie terminali w Kanadzie, USA, Chinach, Hiszpanii czy Francji. Realizacja pierwszego w Polsce terminalu LNG jak na razie idzie zgodnie planem. Teren pod budowę został już przygotowany, a w połowie września inwestor oficjalnie przekazał plac budowy wykonawcy. Jak zapewniają przedstawiciele spółki Polskie LNG inwestycja ma również zapewnione finansowanie.

Nie bez znaczenia jest jednak decyzja Komisji Europejskiej w sprawie dofinansowania przedsięwzięcia z funduszy unijnych. Chodzi o kwotę 80 mln euro, z której 55 mln euro Polskie LNG przeznaczy na cześć lądową terminalu, a pozostałe 25 mln euro na część morską. Decyzja KE, jak informował na przełomie sierpnia/września Cezary Lewanowicz, rzecznik KE, miała być dla Polski pozytywna. Jednak w dalszym ciągu ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Brakuje zgody strony niemieckiej, której zdaniem terminal będzie zagrażał… środowisku naturalnemu. Teoretycznie Bruksela przekonuje, że nie zamierza wycofać się z dofinansowania inwestycji, ale też potwierdza, że bez zgody Niemiec nie wypłaci pieniędzy.


Budowa gazoportu ruszyła.
Troska o wody morza bałtyckiego jest w tym przypadku bardzo zastanawiająca. Przecież to sami Niemcy, wraz z Rosją, przystąpili do kontrowersyjnego projektu budowy gazociągu północnego po dnie morza. O protestach przeciwko jego budowie pisałem już w połowie zeszłego roku w tekście Kolejny głos przeciwko Nord Stream i w kwietniu b.r. w tekście Start Gazociągu Północnego z bezpieczeństwem energetycznym Polski w tle .

Obawy o środowisko wód basenu morza bałtyckiego są sukcesywnie odrzucane przez stronę niemiecką, której zdaniem kładzenie rur po dnie morza będzie się odbywało przy zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa i o żadnej katastrofie ekologicznej nie może być tu mowy. Inną kwestią jest to, iż tak naprawdę nikt nie wie co dokładnie kryje dno Bałtyku, które jest pełne pozostałości po wojnach. Jednak tego typu argumenty nie przekonują inwestorów.

Tablica informująca o rozpoczętej budowie, Katarzyna Szczepaniak Tablica informująca o rozpoczętej budowie, 
Kwestia ochrony środowiska w przypadku budowy gazociągu północnego była jednak tak naprawdę niczym innym jak próbą zablokowania projektu ze względów politycznych. W interesie Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, czy Ukrainy, nie jest powstające połączenie gazowe pomijające te państwa. Podobnie jak w interesie Rosji nie jest terminal LNG w Świnoujściu, który w dużym stopniu doprowadzi do dywersyfikacji kierunków i źródeł dostaw gazu do Polski. Na terminalu traci też strona niemiecka. Firmy gazowe zza zachodniej granicy liczyły na sprzedaż surowca, sprowadzonego przy wykorzystaniu gazociągu Nord Stream, na polskim rynku. W przypadku pełnego wykorzystania terminalu w Świnoujściu, który będzie mógł pokryć ok. 30% rocznego krajowego zapotrzebowania, podpisania nowej umowy gazowej z Rosją, Polska nie będzie potrzebowała już więcej gazu, a nawet będzie miała go za dużo.

Ekologiczne protesty strony niemieckiej względem budowy gazoportu w Świnoujściu też trzeba traktować przede wszystkim ze względów politycznych. Koncerny energetyczne, zaangażowane w projekt Nord Stream (E.On Ruhrgas, BASF/Wintershall oraz Gazprom.) lobbują w Brukseli przeciwko budowie gazoportu. M.in. domagając się sporządzenia oceny terminalu pod kątem europejskiej konwencji ochrony środowiska z Espoo (na tą samą konwencję powoływała się Polska w przypadku gazociągu północnego). Potrzebne ekspertyzy w praktyce uniemożliwiłyby terminową realizację inwestycji.

Warto również na koniec zauważyć, iż w przypadku czarnego scenariusza z gazoportem, dochodzi do tego jeszcze kwestia elektrowni jądrowej w Polsce. Pierwszy z reaktorów miał być oddany do użytku w 2020 roku, takie były przynajmniej wstępne założenia rządu. Jednak jak poinformowała pełnomocnik rządu ds. energetyki jądrowej Hanna Trojanowska pierwszy blok e.j. powstanie dwa lata później, tj. w 2022 roku. W przypadku opóźnień w budowie terminalu LNG, elektrowni jądrowej, opóźnia się moment znacznego podwyższenia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Bezpieczeństwa które ma wpływ na zrównoważony rozwoju państwa.  

Źródło: polskielng.pl, wnp.pl, gazetaprawna.pl, bankier.pl, rp.pl,
fot. Kasia Szczepaniak

Tekst mojego autorstwa ukazał się na www.mojeopinie.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz