piątek, 14 września 2012

Zawsze warto rozmawiać o Warszawie


Artykuł pochodzi z 1 numeru gazety Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej „Samorządność”. Zapraszamy do lektury gazety, którą znajdziesz TUTAJ (pdf)
Rozmowa ze Stanisławem Wyganowskim, Prezydentem Warszawy w latach 1990-1994
Red. – Panie Prezydencie, Pana samorządowe doświadczenie jest bardzo szczególne: 30 stycznia 1990 roku premier Tadeusz Mazowiecki powołał Pana na  Prezydenta Warszawy.  Co ciekawe był Pan jednocześnie wojewodą warszawskim. Urząd Prezydenta stolicy powierzyła Panu ponownie nowowybrana Rada Warszawy 25  czerwca 1990 roku. Jak wspomina Pan tę swoją historyczną misję?

Stanisław Wyganowski – To była wyjątkowa sytuacja. Kiedy otrzymałem propozycję od Pana Premiera Tadeusza Mazowieckiego byłem bardzo zaskoczony, ale i wyróżniony. Miałem świadomość odpowiedzialności i zarazem poczucie całej złożoności ówczesnej sytuacji i prawnej i politycznej. W mijającej epoce ważne dla Warszawy decyzje podejmowali przede wszystkim pierwsi sekretarze stołecznego komitetu partii, a nie prezydenci. Co dopiero mówić o rodzącym się samorządzie…Inne czasy…Mam osobistą satysfakcję, bo chyba nie zawiodłem Pana Premiera i tych, którzy ponownie powierzyli mi ten urząd, już po pierwszych wolnych wyborach samorządowych. Dowiodła tego zresztą cała historyczna kadencja 1990-1994, w której udało się wspólnie z Radą Warszawy wiele zrobić dla naszej stolicy.
Co było najtrudniejsze dla Pana jako Prezydenta Warszawy?
- Niewątpliwie kwestia, która właściwie nie została rozwiązana do dziś, czyli pozycja Warszawy jako stolicy Polski. Chciałbym przypomnieć, że jeszcze zanim powołany został ustawowo samorząd gminny w 1990 roku dyskutowano w Komitetach Obywatelskich nad kategoryzacją gmin, to znaczy nad prawnymi modyfikacjami ustroju samorządu w zależności od wielkości miasta, mając przede wszystkim na względzie miasta największe. A kiedy w październiku 1990 roku zebraliśmy się w Krakowie w gronie prezydentów czterech największych miast polskich, byliśmy przeświadczeni, że mamy do czynienia ze szczególną kategorią zjawisk i problemów do rozwiązania. Została wówczas zawiązana Unia Metropolii Polskich. Jej powołanie oraz powstanie Związku Miast Polskich, Unii Miasteczek Polskich i Związku Gmin Wiejskich świadczyło o względnej odrębności kategorii jednostek osadniczych. Dlatego operowanie modnym hasłem, ze Warszawa jest taką samą gminą jak każda inna, stanowi świadectwo dość daleko idącej ignorancji. Ponadto nie jest to zgodne z art. 29 Konstytucji, w którym stwierdza się, że Warszawa jest stolicą Rzeczypospolitej Polskiej.
Warszawa to także duża metropolia, największe miasto w Polsce. I to jest kolejny wymiar określonych zadań, które stoją przed władzami stolicy…
- Tak, oczywiście. Z praktyki wiadomo, ze funkcjonowanie miasta i prowadzenie względnie spójnej polityki w różnych dziedzinach, jak również stworzenie warunków rozwoju metropolii, jaką jest Warszawa, nie jest możliwe w istniejących granicach administracyjnych, bez uwzględnienia obszarów obrzeżnych. Tymczasem nie dostrzega się tego w działaniach mających na celu rozwój Warszawy. Jakiś czas temu uczestniczyłem w zorganizowanym przez stołeczny samorząd spotkaniu poświęconym edukacji, podczas którego rozważano różne istotne zagadnienia nie uwzględniając faktu dojazdu do szkól warszawskich młodzieży z najbliższych okolic. To zdumiewające. Co gorsza, takie podejście utrudniające prawdziwy, funkcjonalny rozwój stołecznej metropolii utrwala się poprzez wiele działań o charakterze separacji Warszawy i okolicznych gmin, takich jak np. nie uwzględniające wzajemnych rozwiązań plany zagospodarowania…
Dlaczego stolica nie współpracuje w pełni z gminami ościennymi?
- Można powiedzieć, że jest to relacja obustronna. Po prostu brakuje tej współpracy i z punktu widzenia rozwoju całego obszaru metropolitalnego jest to zjawisko fatalne. Oczywiście brakuje ustawy o metropoliach, ale nie można szukać powodu tylko w tym niedostatku prawnym, bowiem tzw. Obszar Metropolitalny Warszawy istniej obiektywnie, a zajmowano się nim już od początku …lat 30-ch ubiegłego wieku. Oczywiście wraz z rozwojem stolicy zmieniają się jego granice. W obecnym układzie administracyjnym Warszawa została praktycznie odcięta od otaczających ją gmin – w godzinach szczytu dostępność dzielnic centralnych jest ograniczona. Każda z gmin dookolnych jest zainteresowana urbanizacją na swoim terenie – oznacza to większe wpływy podatkowe, nie mówiąc o innych korzyściach.  W takiej sytuacji nie ma mowy o prowadzeniu spójnej polityki gospodarczej i przestrzennej na obszarze naszej metropolii zamieszkałej – pamiętajmy o tym  \– przez blisko trzy miliony osób!
Jak zatem można zmienić tę niekorzystną sytuację?
- Do rozważenia pozostają praktycznie trzy warianty:
1/porozumienie zainteresowanych gmin jako związku celowego, którego zarząd przejąłby kompetencje związane z prowadzeniem polityki rozwoju metropolii jako całości
2/ utworzenie subregionu (wyodrębnionego z województwa mazowieckiego) o statusie powiatu obejmującego obszar metropolitalny z określonym ustawowo zakresem kompetencji
3/ powołanie odrębnego regionu stołecznego (struktura dwustopniowa: region – gminy) wyłączonego z samorządu wojewódzkiego wraz z ustawowym zobowiązaniem do współpracy obu samorządów regionalnych. Każdy z tych wariantów ma oczywiście wady i zalety, ale którykolwiek z nich jest dużo lepszy niż stan obecny. Decyzje są konieczne, a czas ucieka. Przed konsekwencjami bierności w tym zakresie przestrzegał niedawno prof. Jerzy Kołodziejski, którego opinię warto tu przytoczyć: „…bardzo trudno przekonać część polityków i wysoko kwalifikowanych ekspertów – niestety głównie ekonomistów i część przedstawicieli biznesu – że siłą naszej polskiej transformacji , wybicia się Polski ku nowoczesności jest stymulacja rozwoju polskich metropolii. W przeciwnym razie /…/przestrzeń między Berlinem i Moskwą będzie pusta, a środkowo-zachodnia część Polski stanie się zapleczem Berlina”.
Już wkrótce rozpoczynają się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a Warszawa jest, można powiedzieć, głównym miastem tej wielkiej imprezy sportowej. Jakie znaczenie ma EURO 2012 dla rozwoju naszej stolicy?
- Takie wydarzenie jak tegoroczne EURO zawsze jest bodźcem do podejmowania działań prorozwojowych. Dla Polski, a dla Warszawy szczególnie jest to niezwykła okazja do promocji i do rozwoju. Wiele wydarzyło się choćby w sensie infrastrukturalnym i to bardzo dobrze, bo będzie służyć i mieszkańcom i turystom.  Pamiętajmy także, że przy okazji EURO pojawi się w naszym kraju i w naszej stolicy wielu gości, którzy poznawszy Warszawę chętnie tu będą wracać. To wydarzenie wpisuje się niewątpliwie w historyczne plany i wizje wielkich wydarzeń sportowych, które wiele lat temu miał Prezydent Stefan Starzyński, a nie tak dawno odżyły w koncepcji – na razie niezrealizowanej – Igrzysk Olimpijskich nad Wisłą.
A jak, przede wszystkim jako urbanista, ocenia Pan nowy Stadion Narodowy, bo muszę o to zapytać…
- Stadion jest ładny, może nieco „wyniosły” w stosunku do słynnego poprzednika, Stadionu Dziesięciolecia. Tamten był jakby bardziej „dostojny” inaczej wkomponowany w otoczenie. Musimy jednak brać pod uwagę, że przecież w ciągu kilku lat zmieni się otoczenie i najbliższa okolica stadionu w bezpośrednim sąsiedztwie prawego brzegu Wisły. Myślę tu przede wszystkim o porcie praskim.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Grzegorz Szuplewski
Stanisław Wyganowski
Urbanista i ekonomista. Doktor nauk ekonomicznych. Dyrektor Instytutu Urbanistyki i Architektury (1968-1972), członek zespołu projektowego i współtwórca planu architektonicznego Algieru (1974-1980). Członek NSZZ „Solidarność” i Komitetu Porozumiewawczego Związków Twórczych z ramienia Towarzystwa Urbanistów Polskich. Uczestnik prac Komitetu Obywatelskiego i Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej.  Prezydent Warszawy (1990-1994). Prezes Towarzystwa Urbanistów Polskich (1997-2000).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz