wtorek, 27 grudnia 2011

Mój Przyjaciel Vasek – wspomina Zbigniew Janas


 Zapraszam do lektury wspomnień o Prezydencie Czech Vaclavie Havlu, które spisałem podczas rozmowy ze Zbigniewem Janasem.

Był sierpień 1989 roku kiedy zdecydowaliśmy się odwiedzić naszych przyjaciół z Czechosłowacji. Większość z nas miała paszporty dyplomatyczne, ale i tak na granicy nie wiedzieliśmy czy nas przepuszczą. Początkowo nie chcieli, przetrzymywali nas dość długi czas. Zadzwoniłem wtedy do przyjaciół i powiedziałem, że jeśli nas nie przepuszczą to zrealizujemy drugi wariant i przejdziemy przez granicę nielegalnie. Telefony mieli na podsłuchu i po krótkim czasie, nie chcąc nas drażnić, przepuścili.


Po krótkiej wizycie w Pradze, gdzie większość z nas była po raz pierwszy, udaliśmy się na Hradeczek. Do domu gdzie przed kilkoma dniami Vasek umarł. Byliśmy gośćmi Olgi i Vaclava, w tym dla nich ważnym domu, w górach karkonoskich. Wtedy to właśnie po raz pierwszy mieliśmy naprawdę dużo czasu na rozmowę. Zachował się z tego spotkania film. Zły technicznie, ale z przepięknymi scenami kiedy nas gościli, ze wspaniałym obiadem. Często zapomina się, że Prezydent Havel oprócz tego, że pełnił ważne funkcje, był opozycjonistą, to świetnie gotował. Olga zresztą też. Do dzisiaj wspominamy ten obiad. Do późnych godzin w nocy oglądaliśmy albumy, opowiadaliśmy co dzieje się w Polsce.

Dopiero następnego dnia pojechaliśmy do Bratysławy na spotkanie z Dubcekiem. Było to bardzo ważne spotkanie. Mogliśmy im wtedy dużo pomóc, a trzeba pamiętać, że działo się to na przełomie. Później już wszystko bardzo szybko się potoczyło. Doszło do aksamitnej rewolucji, obalenia systemu komunistycznego, elit sprawujących władzę. Obserwowaliśmy to z dużym zainteresowaniem. Nasi przyjaciele z Czechosłowacji nie byli aż takimi optymistami, ale myśmy im o tym mówili. Widzieliśmy ten zew wolności. Przyjechaliśmy z zewnątrz i już to czuliśmy. Było widać młodych ludzi, grających, śpiewających na moście Karola, oni mieli gdzieś ten komunizm.

            W późniejszym czasie, kiedy Havel przyjechał do Polski po raz pierwszy, jako Prezydent, a była to jego druga wizyta zagraniczna, wcześniej pojechał do Niemiec, miałem zaszczyt organizować mu wizytę. Poprosił mnie o to bo miał do mnie zaufanie. Wiedział, że w ambasadzie siedzą jeszcze komuniści, Prezydentem Polski jest Jaruzelski a w kancelarii jest jego cała ekipa. Obawiał się, że mogą zepsuć wizytę. Dlatego mi, jako posłowi do polskiego parlamentu, powierzył jej organizację. 

            Jednym z punktów wizyty było przemówienie Prezydenta w parlamencie. Było to dla mnie bardzo ważne przemówienie. Vasek mówił oczywiście o zasadach, czym on kieruje się w życiu. Często o tym pisał w swoich sztukach, esejach. Ale wymienił też po imieniu i nazwisku swoich przyjaciół z Polski. Mnie również, a wiadomo, że to jest zawsze bardzo miłe. Pokazał wtedy, że jako Prezydent zaprzyjaźnionego państwa nie zapomina o swoich przyjaciołach, nawet w takim miejscu.

            Spotykaliśmy się jeszcze wielokrotnie. On sam o nas nie zapominał. Wystarczył sygnał „na Hrad” i przyjeżdżaliśmy. Prywatnie, czasami półprywatnie. Rzadko się zdarzało by to były całkowicie oficjalne wizyty. Oficjalnie na Hradzie byłem chyba tylko dwa razy.

            Pewnego razu gdy Prezydent zaprosił nas na prywatny obiad wpadliśmy na pomysł organizacji w Bratysławie spotkania przedstawicieli trzech państw, Polski, Czechosłowacji i Węgier. W spotkaniu pod patronatem Prezydenta Havla brało udział również po dziesięciu przedstawicieli z parlamentów tych krajów. Tematem głównym były rozmowy o współpracy. Zachował się zresztą tekst który był wówczas przyjęty, a pisaliśmy go podczas wizyty w Lanach, letniej rezydencji prezydentów Czech. Na spotkaniu obecny był również Premier i Minister Spraw Zagranicznych. Tekst odręcznie napisany przez Vaska Havla zachowałem i jest on teraz przechowywany we Wrocławiu w Ossolineum.

Mi trudno mówić nawet Prezydent Vaclav Havel, chociaż oczywiście był Prezydentem obcego państwa. Dla mnie był on przyjacielem z gór, ze spotkań prywatnych. Zawsze kiedy przyjeżdżał do Polski, miał czas na spotkanie przy piwie, tak po czesku. To pokazuje, że nigdy nie zapominał o swoich przyjaciołach. Niezależnie kim byliśmy. Czy byliśmy politykami, czy też nie.

Doskonale pamiętam jedno z przełomowych spotkań w Polsce. Przyjechał wtedy również Lech Wałęsa, Pani Premier Suchocka. To było jakiś czas po wojnie na górze, która rozdzieliła starych kolegów, przyjaciół. Wtedy to właśnie, po dłuższym czasie doszło do pierwszych takich rozmów, odnowienia kontaktów, między niektórymi ludźmi a Lechem Wałęsą. Można powiedzieć, że Prezydent Havel nas z powrotem zjednoczył, a przynajmniej pomógł przełamać pewne bariery. 

Zbigniew Janas – polski polityk, działacz opozycji w PRL, poseł na Sejm X, I, II i III kadencji.

Fot. z książki Gdy chcieliśmy być wolni. Ursus w latach 1980-1989

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz