piątek, 9 listopada 2012

O Muzeum Józefa Piłsudskiego i patriotyzmie


Rozmowa z Krzysztofem Jaraczewskim, dyrektorem Muzeum Piłsudskiego w Sulejówku, wnukiem Józefa Piłsudskiego.

Jerzy Woźniak: Co z dziedzictwa myśli Marszałka Józefa Piłsudskiego jest obecne we współczesnej Polsce?

Krzysztof Jaraczewski: Na początku chciałbym podkreślić, że rozmawiam z Panem jako Dyrektor Muzeum Józefa Piłsudskiego, które powstaje i zostało powołane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Fundację Rodziny Józefa Piłsudskiego. Zostało powołane, bo jest wyraźna potrzeba ciągłości, pewnej historii której nie ma w tej chwili w Polsce. Nie dotyczy to tylko Józefa Piłsudskiego, ale również historii II wojny światowej, ruchów opozycyjnych itd.


Natomiast pewien duch po Józefie Piłsudskim został i to widać bardzo wyraźnie po 1989 r. W całej Polsce powstały komitety nazywające imieniem Piłsudskiego różne ważne miejsca w miastach, place, ulice czy pomniki. Na tym duchu, tej genezie, wykazanej w sposób obywatelski, indywidualny i spontaniczny powstaje Muzeum.

J.W.: Marszałek nie raz mówił, że ze zdumieniem czyta co różni ludzie piszą, a są to najczęściej fałsze i brednie. W dobie współczesnej polityki, pojawiają się poglądy o zabarwieniu nacjonalistycznym firmowane nazwiskiem Józefa Piłsudskiego. Czy takie zjawiska są Pana zdaniem wynikiem wzorowego działania, czy brakiem wiedzy i kompletną ignorancją, której skutkiem jest przedstawienie postaci Marszałka wyłącznie jako dzielnego wodza, który na koniu pokonał groźnych bolszewików?

K.J.: Pan tutaj prosi, żebym się wypowiadał o poglądach innych ludzi. To nie jest moim celem jako dyrektora Muzeum Józefa Piłsudskiego. Muzeum jako takie i dziedzictwo które mamy po Józefie Piłsudskim, po odzyskaniu niepodległości, po wojnie polsko-bolszewickiej, jest dziedzictwem które nie powinno być zawłaszczane przez jedną grupę. Powinno być traktowane, jako coś co należy do nas wszystkich. Powinno łączyć. To, że ktoś później ma jakieś inne, dalsze interpretacje, to już jest po za możliwością mojego komentowania. Wydaje mi się, że najważniejsze jest to że w dużej mierze dzięki pracy Piłsudskiego, państwo podzielone przez zabory zostało połączone, odrodziła się niepodległość.

J.W.: W sierpniu ubiegłego roku, podczas wizyty w Dworku Milusin, Premier Donald Tusk powiedział, że polska duma narodowa bezwzględnie wymaga by w Sulejówku powstało Muzeum Józefa Piłsudskiego. W ślad za słowami Premiera, 6 września, Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie ustanowienia wieloletniego programu budowy kompleksu Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Planowane otwarcie w 2016 roku, stworzenie nowoczesnego ośrodka edukacyjnego, przy jednoczesnym przygotowaniu i przeprowadzeniu prac na powierzchni 4 hektarów, wydaje się być ogromnym wyzwaniem.. Czy jest to możliwe w tak krótkim czasie?

K.J.: Mamy nadzieję, że tak. Budowa Muzeum jest jedną rzeczą. To są do dużego stopnia sprawy techniczne, rzeczy wynikające z przemysłu budowlanego i widzimy taką możliwość. Natomiast nie budujemy Muzeum fizycznie, my budujemy instytucje. A instytucja, której siedzibą będzie Muzeum jest najważniejsza. Programy które będą w Muzeum, pozycje które pozyskamy, zaufanie w społeczeństwie, w środowiskach naukowych, to chyba jest to co jest najważniejsze i najtrudniejsze. Wątpię, żeby to było gotowe do 2016 r.

Natomiast przez lata które później Muzeum będzie funkcjonowało, a pamiętajmy, że będzie funkcjonowało przez cały okres „stuleci” tak istotnych dla Polski. Stulecie odzyskania niepodległości, otwarcie pierwszego Sejmu, pierwsze wybory, prawo głosowania dla kobiet. Tych stuleci przez następne dwadzieścia pięć lat będziemy mieli bardzo dużo. To jest taki moment, w którym będziemy rozumieć, na podstawie czego dzisiejsze Państwo jest budowane. Do tego te cztery lata nie starczą. To jest budowanie świadomości, przekazywanie informacji, zaangażowanie społeczeństwa, to jest bardzo długoterminowym programem. Zabudowa tych 4 hektarów zalesionego terenu jest budową techniczną, natomiast to nie jest cel sam w sobie. Celem jest instytucja, która ma powstać i instytucja która ma wykonywać konkretny program edukacyjny. Na poziomie szkolnym, obywatelskim, wychowawczym, informacyjnym.

J.W.: Jest szansa, że to będzie jedno z najważniejszych takich centrów edukacyjnych na terenie Warszawy, które będzie przypominało o ostatnim stuleciu…

K.J.: Mam nadzieję, że tak. Ale to nie powinno być tylko na terenie Warszawy, czy Mazowsza. Powinno być ogólnokrajowe. Widzimy jak ludzie przyjeżdżają z różnych zakątków Polski, odnoszą się do tego samego punktu, do tej samej historii, że coś ich łączy pod tym względem więcej, na innym poziomie niż to co każdego z nas emocjonuje, np. piłka nożna. Jest to też oczywiście bardzo ważne, ale to łączy na innym poziomie. 

Chcemy by Muzeum, na poziomie swojego dziedzictwa narodowego, przedstawiało to co nas łączy, a nie to co nas dzieli. Nie chcemy unikać problemów, czy próbować przemilczeć trudne momenty w historii. Chcemy to tak zaprezentować, żeby ludzie mogli na to popatrzeć i powiedzieć, zgadzam się lub się nie zgadzam, ale nie, że odrzucam. To jest budowanie takiej wspólnej platformy dziedzictwa i wtedy dopiero przechodzi to w tożsamość narodową.  

J.W.: Jestem daleki od uprawiania propagandy wyolbrzymiającej sukcesy kolejnych ekip rządzących niepodległa Polską w ciągu ostatniego dwudziestolecia. Mam jednak wrażenie, że w przestrzeni publicznej oraz niektórych mediach szerzy się tzw. czarna propaganda, umniejszająca sukcesy państwa, czy nawet samorządów, które skutecznie działają na rzecz demokracji lokalnej. Co można zrobić, aby ten obraz zmienić, dając jednocześnie satysfakcje ludziom o których mówi Prezydent Komorowski, że czynią Polskę lepszą?

K.J.: Na temat bieżącej polityki nie będę się wypowiadał. To nie jest rola Muzeum. My bierzemy udział w życiu publicznym, natomiast na zupełnie innym poziomie. Jestem bardzo wrogi idei upolityczniania, zawłaszczania instytucji, które mogą być instytucjami łączącymi. Nas wiele więcej łączy, mamy wiele więcej osiągnięć.

Jak zdawałem swoje uprawnienia architektoniczne w Wielkiej Brytanii, to jeden z adwokatów nas uczących powiedział jak powinno się prowadzić spotkanie. Na początku mówi się o rzeczach które są łatwe do załatwienia, a dopiero później o tych trudniejszych. Jeśli będziecie stosować tą kolejność to będziecie zaskoczeni, bo 90% rzeczy już jest załatwione. My chcemy działać podobnie, skupiać się na rzeczach które nas łączą, a nie na tych które dzielą. Chciałbym być tym który to podkreśla, że nas wiele więcej łączy.

J.W.: Na czym polega nowoczesny patriotyzm? W działaniu instytucji państwowych, samorządów lokalnych, czy szkół, sprowadza się często do organizacji okolicznościowych uroczystości, składaniu wieńców, zapaleniu zniczy. Czy takie obchodzenie świąt narodowych i innych ważnych świąt, może przetrwać zderzenie ze współczesnym widzeniem świata?

K.J.: Jeżeli jest to jedyny sposób okazywania patriotyzmu to na pewno nie przetrwa. Natomiast mam głębokie przekonanie, że obchodzenie rocznic jest o wiele głębsze. To są lata pracy, by patriotyzm był czynny, a nie bierny. Ja nie jestem przeciwny uroczystościom, natomiast nie wierzę, że one przetrwają jeśli nie ma o wiele większego podłoża pod nie. Mam nadzieję, że pod tym względem takie instytucje jak nasza, w pewnym stopniu przyczynią się do tego.

Wywiad nieautoryzowany

Wywiad z 2 numeru gazety „Samorządność”, wydawanej przez Mazowiecką Wspólnotę Samorządową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz