poniedziałek, 9 sierpnia 2010

O kryzysie finansowym Mazowsza- Grzegorz Kostrzewa- Zorbas

Wypowiedź Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa, Przewodniczącego Komisji Strategii Rozwoju Regionalnego i Zagospodarowania Przestrzennego Sejmiku Województwa Mazowieckiego, na temat krytycznej sytuacji finansowej Województwa Mazowieckiego dla Biuletynu Informacyjnego WSWM.

Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Sytuacja wygląda bardzo źle. Nie jest w pełni przewidywalna w perspektywie do końca roku. Co miesiąc zmieniają się wpływy podatkowe. Prognozować możemy miedzy innymi na podstawie rozmów z organizacjami biznesu, czy te wpływy mogą rosnąć czy spadać, ale tego nie sposób przewidzieć dokładnie. Organizacje biznesu mówią, że raczej będą spadać. Chodzi przede wszystkim o wpływy z podatku CIT od dochodów przedsiębiorstw i innych osób prawnych.

Przedsiębiorstwa w tej chwili nie okazują zysku, albo odliczają sobie straty za okres od początku kryzysu gospodarczego. Wiemy między innymi z tych rozmów, że ten stan może trwać jeszcze kilka lat. Zatem nie można wykluczyć, że samorząd województwa w trakcie roku utraci zdolność płacenia „janosikowe”. Po prostu stwierdzimy, że nie mamy w kasie, na koncie w banku, że nie mamy pieniędzy na kolejną ratę. A raty „janosikowego” są wyliczone na każdy miesiąc w jednakowej wysokości. Około 100 milionów złotych. Wyliczone na podstawie sytuacji finansowej sprzed dwóch lat, zupełnie innej, zanim zaczął się światowy kryzys gospodarczy.

To, że jeszcze nie wstrzymaliśmy wpłat „janosikowego” wynika z bardzo surowych oszczędności wprowadzonych zwłaszcza w inwestycjach, ale nie tylko. Wiele naszych jednostek organizacyjnych ma już wydatki okrojone do absolutnego minimum. Zwolnienia, nawet jeślibyśmy chcieli je wprowadzać, to jak wiadomo trwają długo i wymagają różnych kosztów, tak wiec wcale nie są instrumentem szybkich oszczędności. Na pewno nie w biznesie, a tym bardziej nie w administracji. Środków często brak już na merytoryczne działania. Na przykład samorząd Mazowsza jest siłą napędową budowy międzynarodowego portu lotniczego w Modlinie, mamy też na swoim terytorium największy istniejący w Polsce port lotniczy im. Chopina w Warszawie. W związku z tym Mazowsze jest członkiem europejskiej organizacji regionów do spraw portów lotniczych. Organizacja ta, skupiające blisko 40 regionów i miast europejskich, prowadzi bogatą działalność programową. Na jej ostatnie półroczne zgromadzenie, do Pragi czeskiej, mimo że to tak blisko i tanio, poleciała tylko jedna osoba. Normalnie lata zespół, aby brać udział w specjalistycznych konferencjach, warsztatach i kompetentnie wypowiadać się na różne specjalistyczne tematy. Tym razem musiał to na siebie wziąć jeden człowiek. Ale to nie jest przykład najgorszy, ten należy po prostu do najlepiej mi znanych.

Co do inwestycji, staramy się nie skreślać raz na zawsze projektów, ale przesuwać je w czasie, nawet na następne lata. Także dzielimy inwestycje także na etapy, tak aby zacząć w tym roku, ale dalszą część pracy zrobić w latach następnych. Zdarza się, że płatności za rozpoczęte projekty przesuwamy na przyszły rok, bo to też jest w pewnych granicach możliwe. Zatem jest to cała taka wiązka różnych taktyk, którą przyjęliśmy, żeby przetrwać do końca roku. W przyszłym roku jest pewna szansa, mocno ograniczona, że sytuacja gospodarcza i finansowa się poprawi. Pomóc może nam nasza ewentualna wygrana przed Trybunałem Konstytucyjnym, lub przynajmniej częściowy kompromis z władzami państwowymi.

Trzeba przecież pamiętać, że to wszystko wzięło się z systemu finansów samorządu terytorialnego, który został stworzony pod koniec lat 1990-tych. Sławne już „janosikowe”, czyli opłata wyrównawcza, została uchwalona przez lewicową koalicje w Sejmie, na wniosek lewicowego rządu Leszka Millera. To jest typowo lewicowa ustawa – zabrać bogatym, oddać biednym. Przy czym w samej zasadzie solidarności nie ma nic złego, pod warunkiem jednak, że jest stosowana w rozsądnych granicach. Tymczasem najwyższa stawka „janosikowego” – dla regionów powyżej poziomu dochodów, które Mazowsze przekroczyło – wynosi 95%. Czyli trzeba oddawać 95% nadwyżki. W jakim kraju jest 95% stawka podatkowa dla osób fizycznych, czy dla osób prawnych? To chyba tylko w czarnym humorze, albo w głębokim komunizmie. Domyślam się, że w Korei Północnej może być 95% stawka podatkowa. Bo z cała pewnością nie ma jej w całym cywilizowanym świecie. To już nie jest solidarność, lecz niesprawiedliwość i wyzysk. Dlatego też przyjęło się powszechnie nazywać tę opłatę od Janosika, który nie zapominajmy, mimo całej sympatii jaką budzi w kulturze popularnej, był rozbójnikiem.

Oprócz oszczędności, można także starać się zwiększyć przychody. Jednak i tak 95% z tych dodatkowych przychodów zabrałby „Janosik”. Więc motywacja jest umiarkowana. Nasze możliwości są bardzo ograniczone. Prawdziwe rozwiązanie to zmiana systemu, a przynajmniej korekta systemowa. My nie występujemy przeciwko zasadzie solidarności między jednostkami samorządu terytorialnego – regionami w przypadku województwa – ale chcemy, żeby system stał się racjonalny i sprawiedliwy, a przestał być rabunkowy. W tym celu zaskarżyliśmy odpowiednie przepisy do Trybunału Konstytucyjnego jako sprzeczne z konstytucją i z Europejska Kartą Samorządu Terytorialnego – traktatem podpisanym i ratyfikowanym przez Polskę. Czekamy na wyznaczenie rozprawy przez Trybunał Konstytucyjny, starając się go przekonać, że to sprawa bardzo pilna. Mamy też sojusznika w postaci Warszawy, która też zaskarżyła te przepisy, które jej dotyczą jako gminy i powiatu jednocześnie. Województwo Mazowieckie płaci na inne województwa, Warszawa jako gmina i powiat płaci na inne powiaty i gminy. Warto zauważyć, że w całym tym systemie jednostki samorządu terytorialnego na terenie Mazowsza płacą prawie wszystko w kraju. Na przykład na czele ogólnopolskiej listy powiatów ziemskich obciążonych „janosikowym” jest Powiat Piaseczyński, a na drugim miejscu Pruszkowski. Spośród gmin, Warszawa płaci blisko miliard złotych. To jest mniej więcej tyle, ile płaci Województwo Mazowieckie. A kolejne wielkie i zamożne miasta płacą po kilkadziesiąt milionów. Zatem wśród dużych miast, „janosikowe” jest wielkim problemem tylko dla Warszawy. Spośród powiatów – tylko dla powiatów z Mazowsza, a spośród województw – tylko dla Województwa Mazowieckiego. Tylko my jesteśmy płatnikiem netto. Płaci również Województwo Dolnośląskie, ale dużo więcej dostaje, niż wpłaca. Innymi słowy Mazowsze utrzymuje 15 innych województw. Nawet te słynące kiedyś z dobrego gospodarowania, jak Wielkopolska.

Naszą pierwszą linią obrony jest Trybunał Konstytucyjny, a drugą negocjacje z rządem, a także bezpośrednio z parlamentem. Spowodowaliśmy, że zostało zwołane specjalne posiedzenie Komisji Finansów Publicznych w Sejmie na temat sytuacji finansowej Województwa Mazowieckiego. Tam przedstawialiśmy liczne argumenty. To rozpoczęło dialog, ale go nie zakończyło. Jak dotąd nie ma żadnych decyzji. Minister Finansów odesłał naszą sprawę do Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. To nie daje szansy rozwiązania, ponieważ nie widać powodu, aby 15 regionów wyrzekło się żywej gotówki. Przecież samorządowcy stamtąd przegraliby wybory, lub mogliby się obawiać, że zostaną ukarani za niegospodarność, gdyby szlachetnym gestem wyzbyli się pieniędzy spływających z Mazowsza, Warszawy czy Piaseczna. Nie Komisja Wspólna stworzyła ten system i nie ona jest zdolna go skorygować. W Komisji Wspólnej będzie blokada wszelkich zmian niekorzystnych dla większości. Chyba, że jakiś potężny impuls polityczny przyjdzie z góry, z zewnątrz. Jednak lepsze byłoby rozwiązanie prawodawcze, niż czysto polityczne. Ponieważ to władze państwowe w drodze ustawy, a nawet całego pakietu ustaw, mogą system zmienić, tak jak go wcześniej ustanowiły. To one są odpowiedzialne za jego zmianę lub korektę. Więc bardziej obiecujące od Komisji Wspólnej są rozmowy z parlamentem i rządem, reprezentowanym przez Ministra Finansów. Minister przedstawił ostatnio kilka propozycji różnego wyliczania „janosikowego” – tak, żeby złagodzić nieproporcjonalny ciężar ponoszony przez Mazowsze – przy czym skierował te warianty do Komisji Wspólnej, co w rzeczywistości od razu zamyka drogę. Czekamy na inne propozycje, na śmiałą decyzję rządu i jego inicjatywę ustawodawczą.


Paweł Dąbrowski: Co w sytuacji jeśli Trybunał Konstytucyjny odrzuci wniosek, a rząd również nie wcieli w życie konkretnych rozwiązań?

Rząd przyjął typową postawę negocjacyjną na początek, czyli „nic nie ustąpimy”. To było na sam początek, a trochę później rząd przedstawił łagodniejsze propozycje wyliczania „janosikowego”. Teraz liczymy na dalszy postęp w negocjacjach, jednak nie mając pewności, że on nastąpi. Co do Trybunału Konstytucyjnego, jeśli by nie udało się wygrać, to jest jeszcze do rozważenia Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu. Należałoby zbadać czy nasza sprawa ma tam szansę wysłuchania. Takiej analizy jeszcze nie przeprowadziliśmy, licząc na to, że wystarczy polski Trybunał. Warto jeszcze dodać, że jeśli system nie zostanie zreformowany, to za kilka lat, a może już nawet w przyszłym roku, inne regiony, i inne miasta poza Warszawą, i inne powiaty poza powiatami Województwa Mazowieckiego, zaczną tracić. Bo wtedy „janosikowe” będzie wyliczane według bieżącej sytuacji finansowej. Wtedy dużo więcej pieniędzy będzie zostawać na Mazowszu. Wiec gdyby jednostki samorządu terytorialnego reszty kraju były przewidujące i dalekowzroczne, to zgodziłyby się na reformę teraz i bardziej rozsądne dostosowanie „janosikowego” do zmiennej sytuacji gospodarczej, a w szczególności do cyklu koniunkturalnego, który zawsze istnieje w gospodarce. Gospodarka jest cykliczna, tak zawsze było i będzie. W przypadku samorządów województw ich nieproporcjonalne uzależnienie od jednego rodzaju podatku, i to właśnie od CIT, czyni je szczególnie wrażliwymi na cykl koniunkturalny w gospodarce. To wszystko jest błędnie wymyślone, tak jakby autorzy tego systemu nie przeszli przez pierwszy roku studiów ekonomicznych, a się zabrali za gospodarkę i finanse. Wiec gdyby „janosikowe” zostało zracjonalizowane, także pod tym względem, to było by to też z korzyścią na następne lata dla innych jednostek samorządu terytorialnego.

Paweł Włodarczyk: W jakim kierunku idą propozycje Ministerstwa Finansów, które przygotowało pakiet kilku rozwiązań? Czy te rozwiązania idą właśnie w kierunku zdrowego podejścia do solidarności miedzy regionami?

Mam wrażenie, że niestety nie. W najdalej idącym z tych wariantów Mazowsze mogłoby zaoszczędzić kilkadziesiąt milionów złotych. To nie jest nawet korekta systemowa, to tylko bieżące łagodzenie, bardziej psychologiczne niż realne. Za środki zaoszczędzone dzięki temu najdalej idącemu wariantowi można przywrócić dwie czy trzy większe inwestycje, a my musimy ich przywrócić setki. „Janosikowe” powinno być zmniejszone co najmniej o połowę. To nie jest oficjalne stanowisko województwa, ale pogląd wielu radnych i innych osób z jego władz.
P.D.: Gdzie sytuacja, jeśli chodzi o powiaty w Województwie Mazowieckim, wygląda najgorzej?

W metropolii stołecznej, nazywanej też obszarem metropolitalnym Warszawy. Najwięcej traci Warszawa i powiaty i gminy w „wianuszku” wokółwarszawskim.

P.W.: Czy kryzys nie podważył idei solidarności miedzy województwami, idei wsparcia regionów biedniejszych przez bogatsze?

Myślę, że gdyby zrobić referendum na terytorium Województwa Mazowieckiego, to tylko kilka procent wyborców opowiedziałoby się za takim systemem. Bywa porównywany do polityki rozwoju regionalnego w Unii Europejskiej. Ale wyobraźmy sobie, ze nasze „janosikowe” jest przenoszone do UE. Co to oznacza? Kraje przekraczające najwyższy próg zamożności – kraje skandynawskie, Niemcy i jeszcze kilka – musiałyby oddawać Polsce, Rumunii, Łotwie i tak dalej 95% nadwyżki. Unia Europejska zaraz by się rozpadła. Porównanie z unijną solidarnością jest pozorne. Tam to działa rozsądnie, normalnie. Kraje najwyżej rozwinięte przeznaczają na inne państwa najwyżej 2% swojego produktu krajowego, a kraje najuboższe, w tym Polska, dostają równowartość najwyżej 4% swojego produktu krajowego. To nie ma nic wspólnego z 95%. System rozbójnika Janosika nie mógłby nigdy powstać w Europie.
Dziękujemy za rozmowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz