wtorek, 5 czerwca 2012

Awantury o emerytury


Ekonomiczny sens podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat jest jasny. Dla pewnej grupy ubezpieczonych opóźniony zostanie moment, w którym z grona  opłacających składkę przejdą do grona  tych, którzy pobierają świadczenia: skutkiem tego jest ograniczenie wydatków systemu  i polepszenie płynności finansowej. Zapytać jednak warto, czy dla takiego celu warto się poświęcać? Pytanie tylko, czy takiemu celowi chcemy i mamy się poświęcać?  Czy chcemy pracować kilka lat dłużej ze świadomością, że ZUS przez to ma lżej!!!

Społeczny sens rządowego manewru z podniesieniem wieku emerytalnego nie jest jasno przedstawiany. Bardziej jasne jest  kto poniesie koszty zmiany, mniej jasne jest kto na zmianach korzysta.

Tak czy inaczej, pośpieszna decyzja rządowa i sejmowa o podniesieniu wieku emerytalnego ma swoje uzasadnienie w katastrofalnym stanie naszego systemu emerytalnego. Wszyscy powinni znać ten stan. Pierwszy filar, czyli ZUS tonie w długach. Znacząca część całego długu publicznego to właśnie dług ZUS. Drugi filar, czyli otwarte fundusze emerytalne generuje nadmierne koszty, a ostatnio nawet straty. Nie wpływa to na ogromne zyski instytucji finansowych prowadzących OFE, skutki tego stanu rzeczy dotykają samych ubezpieczonych. Trzeci filar, czyli pracownicze programy emerytalne istnieje w kompromitująco  małej skali i wiele osób może powiedzieć, że w ogóle nie ma pojęcia o jego istnieniu. Warto zatem zadać pytanie: czy podniesienie wieku emerytalnego jest adekwatnym, skutecznym sposobem postępowania? Nie jest i wobec tego rychło powtórzyć się może historia sprzed kilkunastu lat, kiedy w momencie wprowadzania reformy systemu emerytalnego słychać było o genialnych zaletach projektu, a dopiero teraz widać, że to wad więcej jest niż zalet. 

Rząd i parlament przykręcając kurek świadczeń emerytalnych powinni zdawać sobie sprawę z tego, że to oznacza pogorszenie efektywności systemu ubezpieczenia emerytalnego. Być może zdają sobie sprawę i stąd ta niechęć do referendum, rzeczowych debat na temat zakresu zmian czy możliwości osiągnięcia porozumienia społecznego w sprawie emerytur. A przecież zmiany systemu emerytalnego dotyczące milionów obywateli, zmiany skutkujące na dziesiątki lat  podejmowane być powinny w sposób polegający na swoistej umowie społecznej, a nie tylko bieżącej parlamentarnej przewadze głosów. W kulturze solidarności, tej która wyznaczała początki polskiej transformacji ustrojowej po 1989r.  podstawami ładu społecznego były zasady  poszanowania godności, zapewnienia uczestnictwa i słusznej zapłaty. Tego dziś brakuje. Ten brak pozostawia puste pole, na którym rozgrywają się  swoiste awantury o emerytury.

Zbigniew Jackiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz