Ekonomiczny
sens podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat jest jasny. Dla pewnej grupy
ubezpieczonych opóźniony zostanie moment, w którym z grona opłacających składkę przejdą do grona tych, którzy pobierają świadczenia: skutkiem
tego jest ograniczenie wydatków systemu
i polepszenie płynności finansowej. Zapytać jednak warto, czy dla takiego
celu warto się poświęcać? Pytanie tylko, czy takiemu celowi chcemy i mamy się
poświęcać? Czy chcemy pracować kilka lat
dłużej ze świadomością, że ZUS przez to ma lżej!!!
Społeczny sens
rządowego manewru z podniesieniem wieku emerytalnego nie jest jasno
przedstawiany. Bardziej jasne jest kto
poniesie koszty zmiany, mniej jasne jest kto na zmianach korzysta.
Tak czy
inaczej, pośpieszna decyzja rządowa i sejmowa o podniesieniu wieku emerytalnego
ma swoje uzasadnienie w katastrofalnym stanie naszego systemu emerytalnego. Wszyscy
powinni znać ten stan. Pierwszy filar, czyli ZUS tonie w długach. Znacząca
część całego długu publicznego to właśnie dług ZUS. Drugi filar, czyli otwarte
fundusze emerytalne generuje nadmierne koszty, a ostatnio nawet straty. Nie
wpływa to na ogromne zyski instytucji finansowych prowadzących OFE, skutki tego
stanu rzeczy dotykają samych ubezpieczonych. Trzeci filar, czyli pracownicze
programy emerytalne istnieje w kompromitująco
małej skali i wiele osób może powiedzieć, że w ogóle nie ma pojęcia o
jego istnieniu. Warto zatem zadać pytanie: czy podniesienie wieku emerytalnego
jest adekwatnym, skutecznym sposobem postępowania? Nie jest i wobec tego rychło
powtórzyć się może historia sprzed kilkunastu lat, kiedy w momencie
wprowadzania reformy systemu emerytalnego słychać było o genialnych zaletach
projektu, a dopiero teraz widać, że to wad więcej jest niż zalet.
Rząd i parlament
przykręcając kurek świadczeń emerytalnych powinni zdawać sobie sprawę z tego,
że to oznacza pogorszenie efektywności systemu ubezpieczenia emerytalnego. Być
może zdają sobie sprawę i stąd ta niechęć do referendum, rzeczowych debat na
temat zakresu zmian czy możliwości osiągnięcia porozumienia społecznego w
sprawie emerytur. A przecież zmiany systemu emerytalnego dotyczące milionów
obywateli, zmiany skutkujące na dziesiątki lat
podejmowane być powinny w sposób polegający na swoistej umowie
społecznej, a nie tylko bieżącej parlamentarnej przewadze głosów. W kulturze solidarności, tej która wyznaczała
początki polskiej transformacji ustrojowej po 1989r. podstawami ładu społecznego były zasady poszanowania godności, zapewnienia uczestnictwa
i słusznej zapłaty. Tego dziś brakuje. Ten brak pozostawia puste pole, na którym
rozgrywają się swoiste awantury o
emerytury.
Zbigniew Jackiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz