Wypowiedz Kazimierza Barczyka Wiceprzewodniczącego Sejmiku Województwa Małopolskiego nt. historii samorządu terytorialnego RP, sukcesów i porażek, reformy samorządowej oraz perspektywach na przyszłość po 20 latach funkcjonowania samorządu terytorialnego wolnej Polski.
- Brał Pan czynny udział w przygotowaniu i wprowadzaniu ustaw o samorządzie gminnym (1990) oraz powiatowym i wojewódzkim (1998), które stały się fundamentem odrodzonego samorządu terytorialnego w Polsce. Jaka była atmosfera tamtych historycznych wydarzeń?
Reformę samorządową uznaje się powszechnie za najbardziej udaną reformę ustrojową przeprowadzoną po 1990 r., obok tzw. planu Balcerowicza. Właściwie już sam ten fakt każe nam spojrzeć na ów czas z perspektywy sukcesu. Wiadomo, że dobry rezultat, jeśli nawet przywoła się trudne momenty, to ich ocena zawsze będzie pozytywna. I tak jest w tym przypadku. Był to czas wielkiego entuzjazmu, uniesieni wolnością „braliśmy sprawy w swoje ręce” – wszak zniknęła cenzura, mieliśmy niekomunistyczny rząd – czuliśmy, że uczestniczymy w czymś wielkim, w czymś, za co przyszłe pokolenia wystawią nam ocenę i w związku z tym musi to być ocena jak najwyższa. Na całe szczęście byliśmy dobrze przygotowani. Korzenie przeprowadzonych reform sięgają bowiem I Zjazdu Krajowego „Solidarności”. Wtedy to zrodziło się ciało, o którym prof. S. Grodziski, historyk państwa i prawa, powiedział, że „był pod wrażeniem społecznego wysiłku prawników od czasu Konstytucji 3 Maja”. Chodzi o działające w latach 1980-1981 Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych „Solidarności”, którego byłem założycielem i prezesem oraz sekretarzem jego Społecznej Rady Legislacyjnej „S”, liczącej około stu najwybitniejszych polskich prawników –opracowaliśmy kilkadziesiąt społecznych projektów ustaw, m.in. kodeks prawa karnego, kodeks pracy, prawo prasowe, ustawy ustrojowe, a także założenia nowej konstytucji, ordynacji i ustawy samorządowej. Liczyliśmy, że nasz program naprawy Rzeczypospolitej zostanie wykorzystany. Mieliśmy wewnętrzne przekonanie, że jest naszym obowiązkiem przekuć polityczny i narodowy sukces Sierpnia 1980 r. – prawie dziesięciomilionowego największego obywatelskiego, pokojowego Ruchu w dziejach świata – w zasadnicze przemiany w prawie. Musieliśmy jeszcze na to poczekać, ale udało się.