Rozmowa z Krzysztofem Jaraczewskim,
dyrektorem Muzeum Piłsudskiego w Sulejówku, wnukiem Józefa Piłsudskiego.
Jerzy Woźniak: Co z dziedzictwa myśli
Marszałka Józefa Piłsudskiego jest obecne we współczesnej Polsce?
Krzysztof Jaraczewski: Na początku chciałbym podkreślić, że rozmawiam z
Panem jako Dyrektor Muzeum Józefa Piłsudskiego, które powstaje i zostało
powołane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Fundację Rodziny
Józefa Piłsudskiego. Zostało powołane, bo jest wyraźna potrzeba ciągłości,
pewnej historii której nie ma w tej chwili w Polsce. Nie dotyczy to tylko
Józefa Piłsudskiego, ale również historii II wojny światowej, ruchów
opozycyjnych itd.
Natomiast
pewien duch po Józefie Piłsudskim został i to widać bardzo wyraźnie po 1989 r.
W całej Polsce powstały komitety nazywające imieniem Piłsudskiego różne ważne miejsca
w miastach, place, ulice czy pomniki. Na tym duchu, tej genezie, wykazanej w
sposób obywatelski, indywidualny i spontaniczny powstaje Muzeum.
J.W.: Marszałek nie raz mówił, że ze
zdumieniem czyta co różni ludzie piszą, a są to najczęściej fałsze i brednie. W
dobie współczesnej polityki, pojawiają się poglądy o zabarwieniu
nacjonalistycznym firmowane nazwiskiem Józefa Piłsudskiego. Czy takie zjawiska
są Pana zdaniem wynikiem wzorowego działania, czy brakiem wiedzy i kompletną
ignorancją, której skutkiem jest przedstawienie postaci Marszałka wyłącznie
jako dzielnego wodza, który na koniu pokonał groźnych bolszewików?
K.J.: Pan tutaj prosi, żebym się wypowiadał o poglądach
innych ludzi. To nie jest moim celem jako dyrektora Muzeum Józefa Piłsudskiego.
Muzeum jako takie i dziedzictwo które mamy po Józefie Piłsudskim, po odzyskaniu
niepodległości, po wojnie polsko-bolszewickiej, jest dziedzictwem które nie
powinno być zawłaszczane przez jedną grupę. Powinno być traktowane, jako coś co
należy do nas wszystkich. Powinno łączyć. To, że ktoś później ma jakieś inne,
dalsze interpretacje, to już jest po za możliwością mojego komentowania. Wydaje
mi się, że najważniejsze jest to że w dużej mierze dzięki pracy Piłsudskiego,
państwo podzielone przez zabory zostało połączone, odrodziła się niepodległość.
J.W.: W sierpniu ubiegłego roku,
podczas wizyty w Dworku Milusin, Premier Donald Tusk powiedział, że polska duma
narodowa bezwzględnie wymaga by w Sulejówku powstało Muzeum Józefa
Piłsudskiego. W ślad za słowami Premiera, 6 września, Rada Ministrów podjęła
uchwałę w sprawie ustanowienia wieloletniego programu budowy kompleksu Józefa
Piłsudskiego w Sulejówku. Planowane otwarcie w 2016 roku, stworzenie
nowoczesnego ośrodka edukacyjnego, przy jednoczesnym przygotowaniu i
przeprowadzeniu prac na powierzchni 4 hektarów, wydaje się być ogromnym
wyzwaniem.. Czy jest to możliwe w tak krótkim czasie?
K.J.: Mamy nadzieję, że tak. Budowa Muzeum jest jedną
rzeczą. To są do dużego stopnia sprawy techniczne, rzeczy wynikające z przemysłu
budowlanego i widzimy taką możliwość. Natomiast nie budujemy Muzeum fizycznie,
my budujemy instytucje. A instytucja, której siedzibą będzie Muzeum jest
najważniejsza. Programy które będą w Muzeum, pozycje które pozyskamy, zaufanie
w społeczeństwie, w środowiskach naukowych, to chyba jest to co jest
najważniejsze i najtrudniejsze. Wątpię, żeby to było gotowe do 2016 r.
Natomiast
przez lata które później Muzeum będzie funkcjonowało, a pamiętajmy, że będzie funkcjonowało
przez cały okres „stuleci” tak istotnych dla Polski. Stulecie odzyskania
niepodległości, otwarcie pierwszego Sejmu, pierwsze wybory, prawo głosowania
dla kobiet. Tych stuleci przez następne dwadzieścia pięć lat będziemy mieli
bardzo dużo. To jest taki moment, w którym będziemy rozumieć, na podstawie
czego dzisiejsze Państwo jest budowane. Do tego te cztery lata nie starczą. To
jest budowanie świadomości, przekazywanie informacji, zaangażowanie
społeczeństwa, to jest bardzo długoterminowym programem. Zabudowa tych 4
hektarów zalesionego terenu jest budową techniczną, natomiast to nie jest cel
sam w sobie. Celem jest instytucja, która ma powstać i instytucja która ma
wykonywać konkretny program edukacyjny. Na poziomie szkolnym, obywatelskim,
wychowawczym, informacyjnym.
J.W.: Jest szansa, że to będzie jedno
z najważniejszych takich centrów edukacyjnych na terenie Warszawy, które będzie
przypominało o ostatnim stuleciu…
K.J.: Mam nadzieję, że tak. Ale to nie powinno być tylko
na terenie Warszawy, czy Mazowsza. Powinno być ogólnokrajowe. Widzimy jak
ludzie przyjeżdżają z różnych zakątków Polski, odnoszą się do tego samego
punktu, do tej samej historii, że coś ich łączy pod tym względem więcej, na
innym poziomie niż to co każdego z nas emocjonuje, np. piłka nożna. Jest to też
oczywiście bardzo ważne, ale to łączy na innym poziomie.
Chcemy
by Muzeum, na poziomie swojego dziedzictwa narodowego, przedstawiało to co nas
łączy, a nie to co nas dzieli. Nie chcemy unikać problemów, czy próbować
przemilczeć trudne momenty w historii. Chcemy to tak zaprezentować, żeby ludzie
mogli na to popatrzeć i powiedzieć, zgadzam się lub się nie zgadzam, ale nie,
że odrzucam. To jest budowanie takiej wspólnej platformy dziedzictwa i wtedy
dopiero przechodzi to w tożsamość narodową.
J.W.: Jestem daleki od uprawiania
propagandy wyolbrzymiającej sukcesy kolejnych ekip rządzących niepodległa
Polską w ciągu ostatniego dwudziestolecia. Mam jednak wrażenie, że w
przestrzeni publicznej oraz niektórych mediach szerzy się tzw. czarna
propaganda, umniejszająca sukcesy państwa, czy nawet samorządów, które
skutecznie działają na rzecz demokracji lokalnej. Co można zrobić, aby ten
obraz zmienić, dając jednocześnie satysfakcje ludziom o których mówi Prezydent
Komorowski, że czynią Polskę lepszą?
K.J.: Na temat bieżącej polityki nie będę się wypowiadał.
To nie jest rola Muzeum. My bierzemy udział w życiu publicznym, natomiast na
zupełnie innym poziomie. Jestem bardzo wrogi idei upolityczniania,
zawłaszczania instytucji, które mogą być instytucjami łączącymi. Nas wiele
więcej łączy, mamy wiele więcej osiągnięć.
Jak
zdawałem swoje uprawnienia architektoniczne w Wielkiej Brytanii, to jeden z
adwokatów nas uczących powiedział jak powinno się prowadzić spotkanie. Na
początku mówi się o rzeczach które są łatwe do załatwienia, a dopiero później o
tych trudniejszych. Jeśli będziecie stosować tą kolejność to będziecie
zaskoczeni, bo 90% rzeczy już jest załatwione. My chcemy działać podobnie,
skupiać się na rzeczach które nas łączą, a nie na tych które dzielą. Chciałbym
być tym który to podkreśla, że nas wiele więcej łączy.
J.W.: Na czym polega nowoczesny
patriotyzm? W działaniu instytucji państwowych, samorządów lokalnych, czy
szkół, sprowadza się często do organizacji okolicznościowych uroczystości,
składaniu wieńców, zapaleniu zniczy. Czy takie obchodzenie świąt narodowych i
innych ważnych świąt, może przetrwać zderzenie ze współczesnym widzeniem
świata?
K.J.: Jeżeli jest to jedyny sposób okazywania patriotyzmu
to na pewno nie przetrwa. Natomiast mam głębokie przekonanie, że obchodzenie
rocznic jest o wiele głębsze. To są lata pracy, by patriotyzm był czynny, a nie
bierny. Ja nie jestem przeciwny uroczystościom, natomiast nie wierzę, że one
przetrwają jeśli nie ma o wiele większego podłoża pod nie. Mam nadzieję, że pod
tym względem takie instytucje jak nasza, w pewnym stopniu przyczynią się do
tego.
Wywiad nieautoryzowany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz